Disclaimer: Nie mam żadnych praw co do „Fullmetal Alchemist"

Była już noc, ale Edward Elric nie spał. Był pewien, że to z tego właśnie pokoju przed chwilą doszedł jego uszu znajomy krzyk. Ostrożnie nacisnął klamkę i z nieprzyjemnie długiego korytarza Centrali wszedł do małego pokoiku. Panował tu bałagan, którego dopełniał jeszcze szalejący po kątach wiatr, wpadający przez otwarte okno. Ed stanął jak wryty. Tuż przed nim klęczał Havoc, a jego bok przeszywał długi szpon wystrzeliwujący z palca stojącej zaraz obok Lust. Szkarłatne krople krwi plamiły podłogę.

„O kuźwa, co ty wyprawiasz!?" krzyknął Ed i niewiele myśląc porwał leżący na ziemi pistolet Havoca, celując nim w Lust. Jej szerokie, krwiste usta wykrzywiły się w zimnym uśmiechu.

„No proszę...pan Stalowy Alchemik..." powiedziała chłodno "Chyba przyszedł pan trochę za późno..."

„Stul pysk!" syknął Edward i nacisnął na spust. Kula przebiła ramię Lust, która posłała mu tylko żałosny uśmiech. Po chwili ślad po pocisku zupełnie zniknął.

„...Czego tu szukasz..." wydyszał Ed czując jak wzbiera w nim wściekłość i uczucie bezsilności za każdym razem kiedy zerkał na rannego Havoca. Jak można się nad kimś tak znęcać?...

Nagle kobieta wyjęła swój długi, ostry szpon z ciała Havoca i szybko wyskoczyła przez otwarte okno. Silne powiewy wiatru szarpały długą firaną, uderzając nią o okiennice. W tym momencie drzwi otworzyły się i do pokoju wpadł Roy Mustang z rękami w kieszeniach, a za nim Riza Hawkeye z pistoletem w zaciśniętych dłoniach.

„Słyszałem strzał..." zaczął Roy i urwał „Stalowy...?"

Ed wybałuszył oczy. Wciąż stał z podniesioną bronią w drżących dłoniach, podczas gdy na ziemi umierał Havoc. Pułkownikowi zaszumiało w uszach. Czy Ed...To niemożliwe! Przecież mimo wszystko...zawsze cenił sobie Stalowego...i ufał mu! Ale cenił sobie również Havoca... Mustang nie do końca był teraz świadomy swoich czynów. Targały nim mieszane uczucia. Niczego już nie był pewien...A już na pewno nie tego co się tutaj stało.

„Co ty robisz!?" wrzasnął wreszcie „Ty draniu!"

Zacisnął pięść i uderzył Eda. Chłopak zatoczył się na Havoca.

„Pułkowniku...!" zawołał Stalowy oszołomiony i natychmiast znieruchomiał.

Roy celował do niego płomiennym znakiem na swojej białej rękawiczce.

T.B.C...

Enjoy :D

thx xxx