Gdy wieczorem Castiel nie może zasnąć, rozmyśla o wszystkim. Również tej nocy nie mógł osiedlić się w objęciach Morfeusza, więc po raz pierwszy postanowił spisać swoje myśli w dzienniku, który podarował mu Sam, zanim ten opuścił Winchesterów i ich schron. Tak więc usiadł na łóżku, oparł dziennik na kolanach i zaczął pisać :
"Kiedyś wszystko było łatwiejsze… Miałem kilka zadań, do których byłem przygotowywany od dziecka, chronienie proroków, głoszenie słowa bożego i takie tam. Teraz wszystko jest znaczne trudniejsze, te "ludzkie" czynności są męczące i często odczuwam strach. Gdy jeszcze byłem posłańcem bożym, Castielem, nie miałem uczuć, potrafiłem tylko odróżnić dobro od zła, a teraz, kiedy dla ludzi otaczających mnie jestem Steve'm, nic nie znaczącym kasjerem w przydrożnym sklepie, jest o wiele trudniej. Często ogarnia mnie strach, że zginę już na zawsze, że nikt mnie nie wskrzesi i co wtedy? To będzie definitywny koniec? Czy wrócę w innym wcieleniu a wszyscy, których poznałem zapomną o mnie z czasem? A może trafię do piekła? Przecież na to zasłużyłem… zabiłem tyle niewinnych ludzi, zaprzepaściłem tyle istnień i przywróciłem na ziemię to, co nigdy nie powinno tu trafić… Anioły, moi bracia, znienawidzili mnie za to, co zrobiłem, kiedy byłem jeszcze jednym z nich. Nie dziwię im się, sam jestem na siebie wściekły, że wszystko się tak potoczyło i z moja pomocą zamknięto niebo.
Ludzkie życie jest trudne, jedynym moim pocieszeniem są Winchesterowie. Szkoda, że nie mogę przy nich być, ale to podobno dla mojego dobra. Przynajmniej Dean tak mówi, ale w głębi serca wiem, że on też za mną tęskni… Przecież to co nas łączy, to nie jest już dawno przyjaźń, to silniejsza więź. "
Napisawszy te słowa zasnął z dziennikiem w ręku, a jego sny krążyły wokół jego ukochanego, który kazał mu odejść "dla jego dobra".
