Rok 2003, listopad
Dzieci pierwszej wojny, poczęte i wychowane w strachu. Dzieci, których dzieciństwo przypadało na lata świetności Voldemorta. Mali wojownicy, bohaterowie dnia codziennego, zasypiający na zapłakanych poduszkach za każdym razem, gdy ojciec wychodził na nocną akcję. Pierwsza wojna w czarodziejskim świecie przypadła nieco ponad trzy dekady po drugiej wojnie mugolskiej. Obie były, niemalże, równie krwawe. Mimo zachowania pełnej ostrożności i wszelkich możliwych zabezpieczeń wojna nie dotknęła jedynie niemagicznych, podczas ataków i bombardowań zginęło również wielu czarodziejów pochodzenia mugolskiego. Wiek dwudziesty był jednym z najbardziej burzliwych i okrutnych w całej historii magii. Rodzice i ich potomstwo – niemowlęta skąpane w krwi ofiar. Dzieci, które rosną w porze niepokoju, w przyszłości rzadko dosięga strach.
Londyn lat osiemdziesiątych nie był miastem wojennym. Ludność dosięgła upragniona stabilizacja i spokojne, normalne życie. Mieszkanie na przedmieściach, pozornie, było rajem. Hermiona nie znała wojny, nigdy nie dotknęła jej rozpacz po utracie bliskiej osoby w wyniku konfliktu. Nie zdarzyło się, by drżąca z przerażenia, śledziła wiadomości ze świata. Nie dostawała konwulsji za każdym razem, gdy rodzice spóźniali się z powrotem z pracy. Hermiona była szczęśliwym dzieckiem i takie dzieciństwo obiecała zapewnić swojemu przyszłemu potomstwu. Po zwycięstwie nad Voldemortem Granger kontynuowała naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa, mimo jawnych kpin Rona. Sam Hogwart nie znaczył dla niej tak wiele, jak kwestia ukończenia szkoły. Prawdę mówiąc Ministerstwo poszło na rękę bohaterom i ofiarom wojny, od dorosłych czarodziejów nie było wymagane pełne wykształcenie, jakie ofiarowała szkoła. Minister, poddany presji, zezwolił na zorganizowanie kursów doszkalających, a studiom istniejącym od dawna, np. dla aurorów poszerzono zakres obowiązujących zasad i materiału do opanowania.
Dla Hermiony naturalną kwestią było przejście z idealnej uczennicy Hogwartu, przez idealną praktykantkę i stażystkę, po pełnoprawną i również idealną, perfekcyjnie zorganizowaną, pracownicę Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów. Zamierzała połączyć to z byciem wspaniałą matką i oddaną żoną. To, że po drodze zapisała się na kartach nowej historii magii, jako jedna z wybawicielek i bohaterka czarodziejskiego świata, nie zachwiało jej planów. Wszystko miało wydarzyć się właśnie w ten sposób, od początku do końca. Z czasem związek Granger i Weasleya stał się oczywistym następstwem ich wieloletniej przyjaźni. Po tym wszystkim, co wspólnie przeszli, była to jedna z niewielu opcji przyszłości. Czasem mówiła mu, że jest jej pierwszą myślą w ciągu dnia, że jest myślą ostatnią. Nigdy nie stał się jednak jedyną, gdyż ona była po prostu Hermioną. Od końców skręconych włosów, po czubki, niepomalowanych, paznokci u stóp - była po prostu Hermioną. Bardzo ambitną, może aż nad to, bardzo zaangażowaną i świadomą swojej wartości.
