Siedziałam na kanapie obok Feliksa. Na początku nie sądziłam, że polubie Polskę, jednak okazało się, że jest bardzo wartościową i miłą osobą. A tak poza tym, to i tak musiałbym go polubić. Jestem jedynie personifikacją miasta, a nie kraju.

Gdybym była krajem mogłabym dobrowolnie decydować o swoim losie. Moje życie byłoby cudowne.

Popatrzyłam w stronę Feliksa który jadł paluszki.

- Chyba pójdę się przejść - powiedziałam i zeskoczyłam z kanapy na podłogę.

- Jak chcesz - uśmiechnął się i znów zaczął jeść słony przysmak.

Wyszłam z domu kierując się w stronę ogrodu. Wszędzie w około było pełno tulipanów i innych kolorowych kwiatów. Usiadłam na trawie i zaczęłam pleść wianek z kwiatów. Polska nauczył mnie tego nie długo po tym kiedy odzyskał niepodległość. To znaczy, że wcale nie tak dawno temu.

Ale było to wystarczającą dużo czasu byśmy zapomnieli o tym jak straszna jest wojna i ciągłe życie w niepewności.

Włożyłam kolorowy wianek na głowę i poprawiłam sukienkę. Mimo tego iż jutro miał być początek września było bardzo ciepło.

Wstałam i postanowiłam jeszcze raz okrążyć ogród. Powoli zbliżał się wieczór więc postanowiłam wrócić do domu. Feliks mógłby się zbytnio martwić.

Otworzyłam drzwi i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Kiedy już tam dotarłam położyłam się na łóżku. Mimo tego, że nie chodzę do szkoły od bardzo dawna lubiłam pod koniec sierpnia wcześniej kłaść się spać. Przypominało mi to o tym że kiedyś byłam zwykłym człowiekiem.