Butelka Nestea

BelgiaxHolandia

Holandia leżał na szkolnym boisku i rozkoszował się urokami długiej przerwy.

- To jest życie - mruknął sam do siebie - Długa przerwa, wkurzanie Belgii, kanapki z klubu... No i gapienie się na dziewczyny! - zachichotał - O, tak... Na przykład Seszele, no za jej nogi to bym zabił! Albo ta blondyna... A nie, wróć, to Dania... O, albo... Auć!

Holandii nie dane było skończyć kontemplowania damskich (i duńskich) uroków, albowiem dostał po głowie, w dodatku od Belgii, w dodatku butelką.

- Aaaau! Za co, cholera, no za co znowu?

Trzask.

- Nie przeklinaj przy damie!

- A widzisz tu gdzieś jakąś da... Auć!

- Zamknij się, albo twoja fryzura może nie przeżyć dzisiejszego dnia...

- Dobrze już, dobrze, ale chciałbym wiedzieć, za co obrywam... Auć!

Głos Belgii był zimny jak mrożony arszenik i równie słodki. Niestety, nikomu, komu dane było spróbować mrożonego arszeniku, nie mógł powiedzieć, czy był on słodki.

- Naplułeś mi do butelki, kretynie.

Holandia przestał rozmasowywać sobie grzywkę (może nie będzie siniaków...).

- Do jakiej butelki, kobieto? Auuuuuaaaaaaaa!

- Nestea! Do butelki Nestea! Do mojej ulubionej, schłodzonej zielonej Nestea z truskawkami i bajeranckim designerskim wzrokiem na zakrętce! - furia Belgii, zimna jak schłodzona Nestea, skutkowała systematycznym okładaniem Holandii po głowie nieszczęsną butelką.

- Auć! To nie ja! To było dawno! I nieprawda! I to nie ja!

- Oczywiście, że to ty! Morderca Nestea! Debil! Kretyn! Imbecyl!

- ...Kretyn i co?

Emma westchnęła.

- W tej chwili osiągnąłeś taki poziom imbecylizmu, że nie będę tłumaczyć.

Przewróciła Holandię i postawiła mu na piersi (albo raczej na "męskiej holenderskiej klacie") swoją zgrabną, jak zauważył wyżej wymieniony kraj, kończynę dolną, obutą zresztą w nowe czarne trampki kupione okazyjnie od Yao.

- W tej chwili mnie przeprosisz, kupisz mi drugą Nestea, i jeszcze trzecią, i przysięgniesz, że już nigdy tego nie zrobisz... - Belgia wyciągnęła z kieszeni nożyczki i spojrzała wymownie na grzywkę Holandii.

- Dobrze, dobrze! Przepraszam, już nigdy nie napluję ci do Nestea! - Holandia był w stanie przysięgnąć, ze od jutra będzie dziewczyną, byleby tylko nie dotykać jego grzywki. Poza tym, kto powiedział, że zaraz ma tego dotrzymywać...

Emma uśmiechnęła się.

- I przyznasz, że to JA jestem seme.

- A mogę dyskutować nad kupowaniem ci Nestea przez cały przyszły rok...?

- Hmm... Jak już o tym mówisz... Dobrze. Kupujesz mi Nestea przez cały rok i przyznajesz, że jestem seme.

I wtedy Holandię szlag trafił, i musiał iść do pielęgniarki, i dostał spazmów i palpitacji, i odmówił wypicia miętowej herbaty, bo kojarzyła mu się z zieloną Nestea (z truskawkami i designerską zakrętką), bo kojarzyła mu się z Nestea. Zaś Belgia... Cóż, Belgia mogła uznać ten dzień za udany. Bardzo udany.