Nigdy nie byłem zauważany przez osoby, na których tak bardzo mi zależało.

Mój tata jest piratem. Należy do załogi Shanksa Czerwonowłosego, jednego z Yonkou. Zostałem snajperem, tak jak on, by pokazać mu w ten sposób, jak bardzo jestem dumny z posiadania takiego ojca. Chociaż zostawił mnie, gdy byłem dzieckiem, wybaczyłem, poznając uroki życia piratów na statku Monkey D. Luffy'ego. Jestem pewien, że tata kocha mnie tak samo mocno jak ocean, po którym codziennie dryfuje.

Pamiętam dzień, w którym dołączyłem do załogi Słomianego Kapelusza. Wówczas było ich tylko troje – Nami, Zoro i Luffy. Ha, co ja wtedy sobie o nich myślałem! Głodomór, wiecznie śpiący mięśniak i pazerna, ruda dziewczynka. Nie żałuję tego, że popłynąłem z nimi. Okazali się dla mnie kimś więcej, niż tylko towarzyszami na statku, niż wiecznie śpiący albo głodny znajomy. Są teraz moją rodziną, dla której poświęciłbym wszystko. Wiem, iż oni też by to dla mnie zrobili.

Potem jednak pojawił się Sanji. Nie jestem nikim silnym, nie mam specjalnej mocy ani jakichś niezbędnych pirackiej załodze zdolności. On, nie dość, że był naprawdę świetnym kucharzem, okazał się niepokonanym wojownikiem. W dodatku bardzo, ale to bardzo spodobała mu się Nami. Dzień w dzień musiałem znosić jego zaloty, serduszka w oczach. W sumie, znoszę je przez cały czas. Milczę, na widok jego nieudolnych starań zdobycia naszej nawigator. Nie wiem, czy ona się nim bawi, czy naprawdę go nie chce. Życie w takiej niepewności jest strasznie frustrujące.

Robię dla niej co mogę. Od zawsze. Chcę, by widziała we mnie swojego bohatera, mimo tego, że jestem tchórzem i nie mam ani zdolności Szatańskiego Owocu, ani dużo siły. Wolę walczyć pomysłami niż rękoma. Jestem w takiej samej sytuacji jak Nami. Nie mamy mocy, by zatrzymać każdego przeciwnika, musimy używać swojego mózgu i podstępów.

Dlatego zrobiłem dla niej Clima Tact, w drodze do Alabasty. Mógł posłużyć nie tylko do walki wręcz – sprytna osoba zrobiłaby z niego bardzo dobry użytek. Nami potrafiła to zrobić.

Jednak – co z tego? Poświęcam się dla niej, wkładając w to całe swoje serce, a nie osiągam nawet w połowie tyle, co Sanji. Nienawidzę siebie, za brak odwagi, za to, że jestem słaby i tchórzliwy. Chociaż nie wiem, czy gdybym się zmienił, spojrzałaby na mnie inaczej. Dla niej ważne są pieniądze, rysowanie map. To jest jej życie, to napawa szczęściem serce Nami.

A ja jestem dla niej niewidzialny, od zawsze. Mimo wszystko.