"Morze"
Warning : Dość objechany temat, ale jakoś tak chciałam sama coś w tym stylu napisać C: Nie będę ukrywać, że zdecydowanie bardziej wolę IrviRi od EreRi, ale jakoś tam mnie naszło xD' Zauważyłam, że jak na razie z pedalskich tytanów wychodzą mi same dość smutne historie przeplatane angstem .-. No cóż to chyba już taki urok tej serii, nie żebym narzekała~
Odetchnął pełną piersią, długo delektując się zapachem morskiej bryzy. Fale obmywały brzeg, mewy chodziły po plaży szukając czegoś do jedzenia. Eren stał po kostki w piasku wzdrygając się, kiedy zimna woda sięgała jego łydek. Świat poza murami wyglądał naprawdę niesamowicie. Chłopak nie spodziewał się, że zrobi on na nim tak piorunujące wrażenie. Dopiero teraz poczuł, że jest naprawdę wolny.
Naprawdę tutaj jest magicznie, kapralu Rivaille.
Oznajmił, wyciągając rękę do góry. Słońce chowało się za chmurami, ale pomimo tego musiał zmrużyć oczy. Wiedział, że to niemożliwe, ale teraz nawet niebo wydawało się o wiele bardziej piękne. Z zachwytem obserwował ciągnącą się niebieską smugę, która ciemniała, gdy zbliżała się do horyzontu. Z daleka można było nawet zobaczyć pływające kutry rybackie i nieliczne statki. Pod wpływem impulsu pomachał do nich.
Wiem, wiem, kapralu Rivaille, że z tej odległości mnie nie zobaczą, ale nie mogłem się powstrzymać.
Zaśmiał się jak dziecko, a jego policzki zarumieniły się z podekscytowania. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę tutaj stoi i podziwia krajobraz nie bojąc się, że w każdej chwili może pojawić się tytan. Nie musiał się martwić, że zostanie pożarty. Że przez to straci wszystko – kiedyś nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilkę zapomnienia. Dzień w dzień walczył, aby przetrwać. To była jedyna droga do odzyskania wolności. Pchany tlącą się w nim nadzieją, dzielnie stawiał czoło przeciwnikom u boku ludzi, którzy podzielali jego zdanie i pomagali mu. Z dumą nosił na plecach znak zwiadowców.
Chociaż w sumie to trochę tęsknię za tymi czasami, kapralu Rivaille. Jakoś tak, wtedy czułem się bardziej potrzebny.
Zawiał silniejszy wiatr. Chłopak przymknął powieki i nadstawił twarz, pozwalając chłodnym podmuchom ją smagać. Przyjemne uczucie. Westchnął głęboko i zaczesał za ucho potargane, dłuższe pasma włosów. Powinien coś w końcu z nimi zrobić. Niedługo zupełnie przestanie cokolwiek widzieć.
Nie musisz mi mówić, że wyglądam jak dzikus, kapralu. Doskonale o tym wiem.
Zachichotał i schylił się, by dotknąć wody palcami. Była wręcz lodowata – w końcu zaczynał się dopiero maj. Następnie mokre palce włożył do wyschniętych ust, zlizując słone krople. To naprawdę nieprawdopodobne, że kiedyś sól była na wagę złota. Teraz mógł do woli się nią rozkoszować. Wyprostował się i jeszcze raz omiótł plażę wzrokiem. Tak, to było idealne miejsce.
Tak się zastanawiam, kapralu Rivaille. Czy my na pewno postąpiliśmy, dobrze?
- Eren z kim ty rozmawiasz?
Zaniepokojony głos Mikasy, wyrwał go z zamyślenia. Stała na molo podciągając lekko spódnicę do góry i z niepokojem zerkała na chłopaka, zakrywając sobie do połowy twarz czerwonym szalikiem – jej największym skarbem. Niespiesznie podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się lekko.
- Musiało ci się wydawać.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, jednak postanowiła nie drążyć tematu.
- Nieważne. Nie siedź tutaj za długo, za chwilę zacznie padać.
- Tak jest.
Gdy odeszła Eren westchnął cicho i jeszcze raz spojrzał na złocisty piasek, a potem na fale, które coraz bardziej nerwowo zaczęły obijać się o brzeg. Nie, nie popełnili błędu. Na pewno postąpili słusznie. W końcu kapral Rivaille zawsze marzył o tym, żeby pochować go na plaży.
