Lubiły się trzymać za ręce. Tym pozornie zwykłym gestem przekazywały wszystkie emocje, jakie targały nimi w danej chwili. Nie potrzebowały słów, żeby rozumieć, z czym się zmagały; wystarczyło, że ich dłonie były złączone.
Czasami Regina żartowała z tego, mówiąc, że jeszcze trochę i stracą całkowicie poczucie rzeczywistości na rzecz dziecięcych uniesień. Emma wtedy wywracała oczami, uśmiechając się szczerze, bo wiedziała, że dla ukochanej trzymanie się za ręce było czymś więcej, niż nastoletnim odruchem. Upewniała się, że wciąż tu jest, że nigdzie się nie wybiera.
Emma rozumiała ją bez słów, a Reginie to wystarczało — akt rozumienia się wzajemnie przez splatanie palców.
