Filch uwielbiał popołudnia spędzane we dwoje. Zawsze obserwował ją spod przymkniętych powiek. Jak śpi niewinnie w jego ramionach. O tak, kochał ją. Jego ukochana powtarzał w myślach.

Obserwował jak powoli podnosi swoją głowę z jego piersi. Przeciąga się leniwie i patrzy na niego tymi swoimi wielkimi oczami. Oczy to była jej chluba i ona doskonale o tym wiedziała. Wsłuchiwał się w jej chiche ziewniecie. Rozkoszny dźwięk dla jego uszu. Patrzył jak powoli podnosi się i zgrabnie schodzi z łóżka. Mógł bez problemu podziwiać jej smukłe kończyny, zgrabne plecy i ten niewymuszony nieład na głowie. Zmierzała do łazienki, jak zwykle po południowej drzemce i igraszkach z Filchem.

Och tak, ich wspólne popołudniowe igraszki, były najlepszą częścią dnia woźnego Hogwartu. Oboje uwielbiali długie zabawy ze sobą. Mogli być wtedy sobą. On nie był tym samym gburliwym woźnym, tylko ciepłym i kochającym człowiekiem, uwielbiał sprawiać jej przyjemność. Ona uwielbiała to przyjmować, Filchowi to nie przeszkadzało, wystarczała mu jej bliskość i świadomość, że jest tu razem z nim.

Czy łączyło ich uczucie? Tak, było jedyne w swoim rodzaju, drugiego takiego w Hogwarcie nie znajdziecie, zapewniam was.

Po skończonej toalecie, wyszła i popatrzała na niego z wyższością. Był to dla niego znak, że jest głodna. Podszedł do szafki i wyciągnął jej ulubione jedzenie, dużą puszkę Whiskasa, napełnił jej miseczkę i pogłaskał pieszczotliwie za uchem. Ona wdzięczna miauknęła.