Paste your document here...W ostatniej chwili przed wybuchem stacji kosmicznej, udało im się wskoczyć na pokład Normandii. Shepard, Wrex i Garrus po raz kolejny ocaleli. Garrus tylko dzięki Wrexowi, który wciągnął na pokład nieprzytomnego kompana. Co prawda zachował się przy tym jak typowy kroganin i po prostu rzucił Garrusem o ziemie nie patrząc czy ten może doznać wstrząsu mózgu. Był jednak dobrym kroganinem i komandor Shepard uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.

- Przydałby sie drugi taki skurwiel jak ja, a nie jakieś chucherka co od cycka ledwo odrosły - skomentował sytuacje Wrex i udał się pod pokład. Nie przepadał za towarzystwem. Nie wszyscy też byli tak wyrozumiali jak Shepard - Liara i Tali wciąż nie potrafiły przywyknąć do nagannego słownictwa wielkiego kosmity.

Shepard wzieła prysznic i miała przyłączyć się do świętującej kolejne małe zwycięstwo załogi, ale pomyślała o Wrexie. Zresztą myślała o jego wielkim cielsku już wcześniej, pod prysznicem. Niezdrowa ciekawość podpowiadała jej pytania jak też kroganin wygląda pod skafandrem. Czy przypomina bardziej gada czy też jest istotą humaidalną?

Kamandor potrząsnęła mokrymi jeszcze od wody włosami żeby uwolnić się od myśli. Schwyciła butelkę wódki i zamiast na pokład podstawowy, zjechała windą do maszynerii.

Kiedy na górze trwała impreza ten poziom był wyludniony. Aż dziwnie.

Pani komandor skierowała się do kajuty, którą zajmował zazwyczaj potężny kroganin. Miała buty na płaskim obcasie więc szła cicho. to pewnie dlatego ona usłyszła Wrexa zanim on usłyszał ją.

- Kurwa! Jebana mać salariańska przecież ten pancerz nie mógł się skurczyć. Na niewychędorzone niebieskie asari nie żrę przecież wiele! To na pewno mięśnie... no wchodź żesz kutasie złamany...

Drzwi do pokoju były uchylone więc Shepard mogła obejrzeć półnagiego kroganina. Był... straszny... i piękny zarazem. Kiedy patrzyła na jego łuskowate, wyrzeźbione jak u kulturysty mięśnie, na których grał sploty żył przypomniała jej sie bajka o pięknej i bestii. Tylko czy ona mogłaby być piękna dla Wrexa? Czy on by ją chciał? Czy mogli to zrobić?
O tym że ona chciałaby jego była juz przekonana. Westchnęła i ten dźwięk ją zdradził. Ledwo skryła się za pobliskim pudłem.

- Kto tam jest do chuja?
Wrzasnął kroganin. Nie mógł jej zobaczyć, nie mógł się dowiedzieć, że go podgląda. Biegiem ruszyła przed siebie zanim ją rozpozna. Tamten wrzasnął, odrzucił pancerz i pobiegł za uciekinierem. To nie było zbyt madre rzucać wyzwanie bestii.

Złapał ją za zakrętem, ciężarem ciała przyciskając do metalowej ściany. Butelka z jej ręki wypadła i rozbiła się na posadzce. Wrex już zamierzył sie do ciosu kiedy rozpoznał przyjaciółkę.
- Shepard? Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz?
Czując bliskosc jego ciala i chropowata skore ocierajaca sie o jej delikatną, nie umiała skupic mysli by jakoś sensownie odpowiedzieć. Kroganin pociagnał kilka razy nosem a w jego oczach pojawiło się zdziwienie.
- Shepard... ty... pachniesz jak samica w rui.

[Kooooniec! Jesli sie spodoba napiszę kolejną część niedługo - dużo bardziej gorącą! ]