flower child leaving flowers for school's tattooed troublemaker
Początkowo Brian nie mógł się zdecydować, ponieważ wybór w kwiaciarni był ogromny. Jego matka zawsze mówiła, że kwiaty wyrażały uczucia, więc po prostu nie miał wyboru. Kobieta pracujące w jedynej w dzielnicy kwiaciarni wydawała się zszokowana jego obecnością, a potem wyjaśniła mu, że konwalie to dość małe kwiaty. Jakby chodziło o to, aby schować lufę pistoletu. Albo działkę koki. W ich szkole nie musiałby się nawet za bardzo kryć.
Problem polegał na tym, że nie chciał się za bardzo narzucać. Wolał wybadać teren, zanim kupi coś bardziej oczywistego jak bukiet czerwonych róż.
Poza tym konwalie były białe jak on sam.
ooo
Obserwował z ukrycia jak Toretto wyjmuje z szafki konwalie z tak zszokowaną miną, że Brian odczuł niewielką satysfakcję. Potem jednak chłopak wypuścił je z rąk i zaczął się rozglądać wokół z miną, która nie wróżyła niczego dobrego. Brian zaczął podejrzewać, że konwalie to był jednak fatalny pomysł.
- Wiem, że żartowałem, że jesteś jak pieprzona Królewna Śnieżka, ale stary… - jęknął Roman.
- Zamknij się - warknął, ponieważ Toretto najwyraźniej nie lubił konwalii, a jego serce pękało na pół.
Dominic jednak zacisnął swoje dłonie na małym bukieciku i podszedł do swojej siostry, wręczając jej konwalie z krótkim wyjaśnieniem.
Zatem nie te kwiaty - zdecydował Brian.
ooo
Kolej przyszła na lilie, a potem na białe piwonie i nawet drobne kwiaty rumianku, które zasugerowała kwiaciarka. I w zasadzie następnego dnia miał wstąpić po białe róże, specjalnie dla niego sprowadzane przez tę uroczą kobietę, kiedy Dom złapał go na korytarzu i wciągnął do najbliższej wolnej sali.
- Chcesz mnie zabić? Masz na mnie zlecenie? - spytał Toretto, co nie miało zupełnie sensu.
- Co? - wyrwało się Brianowi.
- Mam uczulenie na kwiaty, O'Conner - poinformował go Dom i faktycznie z nosa kapał mu katar, a jego oczy były lekko zaczerwienione.
Czyli nie, to jednak nie chodziło o konwalie. Ani o lilie, piwonie i rumianek.
ooo
Kobieta w kwiaciarni wydawała się rozumieć jego dylemat. Białe róże wyglądały cudownie i spoglądał na nie z rozrzewnieniem. Dom jednak sądził, że Brian miał na niego zlecenie, co dość mocno utrudniało podrzucanie prezentów. Szczególnie takich, od których Toretto cały czas wycierał nos. To zapewne źle działało na jego imidż i nie współgrało z tatuażami.
Brian zapewne załamałby się całkowicie, gdyby kobieta nie powiedziała mu, że ma specjalny płyn, który usunie pyłek. I naprawdę żałował, że nie pomyślał o tym wcześniej. Podobnie jak o dołączeniu krótkiego liściku, który w zasadzie wiele wyjaśniał.
Dom, w tym bukiecie nie ma spluwy,
Twój Brian
