zasnąłem dziś znów w twych włosach opatulony
ciemnością zapachu miękkością rysów
pomarańcze i miód pocałunek senny
zaklęty w echu mych skroni miętą
lawendą i skórą migdał na mych wargach
skrzący się kształtem twoich oczu

twarda prycza moją ostoją i twierdzą

śnię przygodę swego życia czas płynie
w swej klepsydrze piaskiem marzeń
sekunda godziną westchnienie dniem
w opuszczonej przez światło komnacie

chcę krzyczeć drżeć twym imieniem niech
moje barki poczują słodki ciężar twego ciała
kochana, gdzieżeś, gdzie mam cię
kiedyś odnaleźć?

wszystko przeplata się smakiem lata
trawy łaskoczącej twoje dłonie po raz
pierwszy bólem żeber po razach i uporczywym
dławiącym mnie pragnieniem

umieram tęsknotą głodem
i myślą o twoich ustach których
spróbować już chyba nigdy nie zdążę