- Ri...Rivaille...- Eren zaczął, zawstydzony.

- "Kapitanie Rivaille" jak już. - Burknął mężczyzna. - O co chodzi? Pośpiesz się!

- Nie... nie mogę włożyć... przepraszam...

- Czy ja naprawdę wszystko muszę robić sam? Chodź tu, pomogę Ci. - Rivaille nachylił się nad Erenem.

- ...dobrze...- Eren pozwolił by Kapitan oparł się na jego biodrach. Na jego twarz wpłynął szkarłatny rumieniec.

- Gotowy? Wkładam... - Rivaille powoli, delikatnie, żeby nie powiedzieć że wręcz czule włożył miecz do trójwymiarowego manewru do przeznaczonej mu pochwy. - Lekko się zacina, ale następnym razem powinienieś dać sobie radę. Dbaj o swój sprzęt. - Rivaille odszedł w swoją stronę, a Eren zdążył pomyśleć tylko jedno. "Skrzydła wolności".