Kuro!Kaneki jest pisany kursywą, jako coś nieprawdziwego.
Nie wiem, jak to powstało, nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens, ale naprawdę, naprawdę bardzo chciałam napisać coś z tą parą :) Z góry przepraszam za WSZYSTKO, co zniszczyłam, łącznie z waszą psychiką C;
- Hej, ty.
Cisza
- Obudź się.
Uchyla lekko powieki.
- Hej, nie śpij.
Mruga. Białe włosy falują, gdy siada.
- Jednak wstałeś. Cieszę się. - Uśmiecha się delikatnie.
Mruga kilkakrotnie. Otwiera usta.
- Jak ty tu...?
Śmiech.
- To tylko sen. Nie bój się.
Wyciąga rękę i zdejmuje mu z oka opaskę, targając przy tym czarne włosy.
- Widzisz? Możesz mnie dotknąć.
- To tylko sen.
Upada na plecy, popchnięty przez jego ręce.
Przytula go, mierzwiąc ciemne włosy. Unosi się. Patrzy w różne oczy.
Cisza
Cisza.
Całuje go.
Dotyka słodkich, nieskażonych warg.
Wyczuwa ludzki zapach.
Gryzie szyję, zlizuje krew.
- Kaneki...
Podnosi się. Patrzy.
Uśmiech.
- Jesteś taki niewinny.
- Byłem niewinny. - Przesuwa między palcami białe kosmyki. - Teraz jestem tobą.
Potrząsa głową.
- Jestem tobą.
Zaciska zęby. Pięść uderza tuż obok czarnych włosów.
Patrzą na siebie.
- Ka...
- KANEKI!
Wstrzymuje oddech.
- Jesteśmy jednością. Zawsze będziemy. Ale ty zawsze... zawsze... ZAWSZE – krzyczy – będziesz tym lepszym. Czystym. Zawsze będziesz człowiekiem.
Ciągnie jego głowę, kładąc ją na swojej klatce piersiowej. Obejmuje. Przytula.
- Jesteśmy człowiekiem.
- Ty jesteś.
- Jesteśmy ghoulem.
- Ja jestem!
- Jesteśmy jednym!
Unosi głowę. Patrzy.
Uśmiech. Łapie jego dłoń, splata palce.
- Jest w nas tyle samo człowieka i ghoula tak długo, jak jesteśmy razem.
Głaszcze czarne włosy.
- Kaneki.
- Idź już.
- Wrócę.
Cisza.
- Przyjdę...
Cisza.
- ...żeby znowu cię zobaczyć.
