Tekst powstał w ramach akcji Fikaton na Mirriel.
Wierność
Był pierwszym spośród Wygnanych, który miał powrócić z Sal Mandosa i tak naprawdę nie miał pojęcia, czego się spodziewać. Powiedziano mu tylko, że ktoś wyjdzie mu naprzeciw i pomoże na nowo odnaleźć się w życiu.
Czekała na niego u bram do przedziwnej krainy snów i marzeń, jaką były ogrody Loriena. Nim zdecydował się dołączyć do niej, przez długi czas stał, skryty przed jej wzrokiem, i obserwował, próbując przypomnieć sobie, jak to jest żyć. Patrzył, przytłoczony dawno nie odczuwanymi emocjami, wsłuchany w rytm własnego serca.
Dostrzegł, że żadne z nich nie było takie jak wtedy, gdy widzieli się po raz ostatni – w ciemności i trwodze, gdy ich ścieżki miały się rozejść na długie stulecia. Wprawdzie jego hroa i fea zostały uleczone z doznanych krzywd, lecz wspomnienia pozostały, a podróż przez Helcaraxe i życie w Śródziemiu zmieniły go nieodwracalnie. Ona zaś, choć żyła bezpiecznie w Valinorze, musiała stawić czoła samotności i krytyce, na jaką narażała ją wierność, choć przecież nie byli sobie zaślubieni.
Gdy go spostrzegła, wyciągnęła ku niemu dłoń, a jej twarz rozjaśnił uśmiech, który niegdyś pomógł mu wytrwać w niewoli i rzucić wyzwanie słudze Morgotha.
- Wiedziałam, że wrócisz.
Finrod Felagund odwzajemnił uśmiech i przekroczył bramę. Dla niej było warto.
