Lucyfer od paru dni tylko siedział przed komputerem. Naprawdę rzadko wstawał, co zaczynało trochę Sama przerażać. Zwłaszcza, że jego partner, co chwila wybuchał śmiechem, albo wydawał z siebie przejmujący jęk.
Kiedy minął prawie tydzień, Sam zaczął mieć dość. Podszedł do laptopa i go zabrał, ignorując protesty Lucyfera.
— Co to jest? — spytał, przeglądając otwarte karty.
Z podłączonych słuchawek sączyła się piosenka, która była przeróbką „I love it", a na laptopie były pootwierane strony pełne jakiejś twórczości literackiej.
— Fanfiction — powiedział Lucyfer, odbierając Winchesterowi laptopa. — Do „Lucufera" — dodał.
Kiedy Sam chciał coś powiedzieć, diabeł tylko wesoło zaśpiewał:
— „I don't care! I ship it!"
