Jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc prosiłabym o wyłapanie wszelkich błędów. :D
Autor: The Peverells
Zgoda: Jest
Link do oryginału: s/10746711/1/Order-Meeting
- Hej.
Remus spojrzał do góry by zobaczyć stojącego przed nim Petera.
- Hej. - odpowiedział i skinął na Petera by ten usiadł obok niego na schodach, próbując ignorować podejrzliwy wzrok Syriusza, którym darzył Remusa, podczas gdy rozmawiał z Jamesem i Lily, trzymającą śpiącego Harry'ego.
W każdym razie, wydawało się, że Peter wie o czym myślał Remus. - Wiesz, James i Lily cię nie podejrzewają.
- Tak, ponieważ oboje nie chcą posądzać kogokolwiek, nawet z myślą, że wszyscy wiemy, że jeden z nas jest zdrajcą.
Peter wykrzywił twarz w grymasie, ale nie zaprzeczył twierdzeniu Remusa. Mimo wszystko, była to prawda. - Zatem Syriusz oficjalnie mnie podejrzewa? - spytał Remus. Miał pewne podejrzenia, że to nastąpi, niemniej jednak raniła go ta sytuacja.
Peter kiwnął głową, patrząc na niego z ukosa.
- A ty jak myślisz, Peter?
Zawahał się i zerknął znów na Remusa, zanim zaczął. - Remus... - westchnął.
Ale Remus nie chciał dłużej słuchać. Wiedział co Peter zamierza powiedzieć. - Też uważasz, że to ja. - oświadczył beznamiętnie.
Peter powoli skinął głową. - Przepraszam. - Patrzył teraz w pełni na Remusa, którego żołądek był boleśnie ściśnięty. Kiedy wszystko potoczyło się tak źle?
Remus zaśmiał się krótko. - Nie przejmuj się, prawdopodobnie też bym siebie podejrzewał, gdybym nie wiedział na pewno, że to nie ja. W końcu, jeżeli Voldemort... to tylko imię, Peter... jeżeli on definitywnie ściga Potterów, to nie może być James albo Lily, co zostawia mnie, ciebie i Syriusza jako podejrzanych. A z naszej trójki, ja jestem tym, który może najwięcej zyskać i ewentualnie stracić przez dołączenie do Voldemorta. - Peter znów się wzdrygnął, co Remus zignorował. - W kóńcu, jestem wilkołakiem.
- Wiesz, że to bez różnicy. To nie jest powód, przez który cię podejrzewamy. - Peter pospiesznie zapewnił Remusa.
- Wiem. - odpowiedział Remus i posłał Peterowi szybki uśmiech. - Ale nie wszyscy tak myślą, a Voldemort ma do zaoferowania wilkołakom więcej niż Ministerstwo. - Milczał przez chwilę, rozmyślając. - Może bym nawet do niego dołączył, gdyby nie wy. I Lily, oczywiście.
Peter wyglądał na przerażonego. - Remus! Nie mów tak. Nie uwierzyłbym przez sekundę, że kiedykolwiek dołączyłbyś do Sam-Wiesz-Kogo. Jesteś zbyt...
Zatrzymał się, gubiąc się w słowach i Remus mu przerwał. - Ale wciąż uważasz, że jestem zdrajcą.
Peter zamknął usta i rozsiadł się wygodnie, zaskoczony. - Cóż, niezupełnie. - Przerwał, zanim zaczął rozpaczliwie mówić. - Ale jesteś bardziej prawdopodobny niż Syriusz! Nie chcę w to wierzyć, ale...
Remus kiwnął głową ze zmęczonym wzrokiem, jego wcześniejsza gorycz zniknęła. - Ale jeden z nas jest zdrajcą, mimo myśli, że nie ma szans na to, żeby ktokolwiek nim był.
Peter kiwnął w zgodzie głową, wzdychając. Potem spojrzał znów na Remusa. - Kogo ty podejrzewasz?
- Kogo ja podejrzewam? - Remus tak naprawdę o tym nie myślał. Cóż, myślał, ale nie doszedł do żadnych wniosków. Syriusz? Albo Peter? Nic nie miało sensu. Syriusz prędzej by umarł niż zdradził Jamesa, a Peter go podziwiał i absolutnie uwielbiał Lily. - Ciebie albo Syriusza. - odpowiedział w końcu.
Peter się zaśmiał. - Nigdy nie widziałem cię niezdecydowanego.
Remus uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi. - Naprawdę? A co z tymi wszystkimi razami, gdy debatowałem czy wziąć udział w którymś z szalonych planów Jamesa albo Syriusza?
- Masz na myśli udawanie debatowania. - powiedział Peter z uśmiechem. - Wszyscy wiedzieli, że koniec końców do nas dołączysz.
Remus odwzajemnił uśmiech gdy próbował uderzyć Petera w ramię, powodując, że Peter skoczył i gdzieś pobiegł, śmiejąc się. Dzięki Merlinowi za Petera: zawsze wiedział jak pocieszać ludzi.
