A/N Zaczęłam tworzyć tego fika z dwa-trzy lata temu, odkrywając jak praca wpływa na zubożenie mojego słownictwa. Ostrzegam będzie długie jak na Pottera i Smoony przystało :) Na chwilę obecną nie mam beta, więć jak ktoś będzie zainteresowany to proszę się zgłosić.
Wszelkie postacie należą do ich twórców, poza kilkoma, które są tylko i wyłącznie moje.
Rozdział 1
Był ciepły czerwcowy wieczór.
Haruka Tenoh była zdecydowana. Dziś był ten dzień! Koniec wymówek. Były żołnierz, czy też raczej żołnierz w rezerwie, bo bycie Sailor Senshi to ciągła służba, nawet przy braku wrogów. Osoba sukcesu – jedna z kilku kobiet odnoszących sukces w wyścigach samochodowych, od paru lat będąca w ścisłej czołówce – wiedziała, że musi przezwyciężyć własny lęk i spojrzeć w oczy najgroźniejszemu rywalowi.
Ale czuła, że jest gotowa. Najgorsze co się może przydarzyć to...
Nie, nie, nie będę o tym myśleć. Nie teraz, nie kiedy ona jest ze mną.
Haruka uśmiechnęła się lekko patrząc na swoją partnerkę. Michiru Kaioh. Sailor Neptun. Tak jak Haruka, na chwilę obecną Senshi w rezerwie, odnosząca sukcesy w sztuce – światowej renomy malarka i skrzypaczka. I moja jedyna miłość...
Po ostatniej walce w obronie Ziemi, obydwie dziewczyny miały możliwość zrealizować swoje marzenia. Dokonały tego z rozmachem równym cyklonowi, zachowując przy tym stały kontakt ze sobą. Dzięki uporowi i dobrym menadżerom były w stanie ostatnie lata spędzić w swoim towarzystwie. Nie zawsze, ale tak często jak plany na to pozwalały. Kiedy Haruka brała udział w wyścigach NASCAR na Florydzie, Michiru nagrywała tam płyty i koncertowała. Gdy Michiru miała występy we Włoszech, Haruka wystartowała w tamtejszych wyścigach. Co prawda to Michiru częściej dostosowywała się do harmonogramu Haruki, ale blondynka robiła co w jej mocy by wspomóc karierę partnerki - współpracowała nawet przy kilku płytach i akompaniowała na fortepianie. Michiru nigdy się nie żaliła ani nie robiła wymówek, za co Haruka była jej dozgonnie wdzięczna, ale...
Haruka uważnie przyjrzała się siedzącej na przeciw kobiecie. Michiru była jej partnerem jako Senshi od lat, miała do niej niesamowita cierpliwość, wspomagała w karierze, ale przede wszystkim była jej przyjaciółka i niesamowicie piękną kobietą. Kobietą mającą rzesze fanów, wielbicieli i długie kolejki kawalerów rzucających się, albo raczej starających się rzucić w jej ramiona. I Haruka była zazdrosna. Sama co prawda też miała wielu wielbicieli, tudzież i wielbicielki, z którymi lubiła flirtować, ale na tym zawsze się kończyło.
Dlatego właśnie siedziały obie w jednej z ekskluzywnych restauracji w Tokio. Niby żeby świętować kolejne zwycięstwo Haruki oraz udaną wystawę Michiru, ale blond Senshi miała jeszcze jeden motyw.
- Co powiesz na mały spacer? - Haruka szarmancko zaproponowała po zakończonym posiłku.
- Doskonały pomysł – Michiru uśmiechnęła się do niej. - Bardzo romantyczny.
Haruka omal się nie zakrztusiła powietrzem, co spowodowało rozbawiony śmiech jej partnerki.
Blond Senshi zawiozła je do Parku Zakochanych, tego samego w którym tyle lat temu wystartowały razem w "zawodach miłosnych" szukając kolejnego daimona i talizmanów.
Nawet tą późną porą nie były w parku same. Tu i ówdzie mijały siedzące na ławkach, tudzież spacerujące pary.
Obie kobiety szły objęte w komfortowej ciszy. Po tylu latach spędzonych razem rozumiały się doskonale i umiały cieszyć własnym towarzystwem bez zbędnych słów. Ale dziś Haruka chciała coś powiedzieć. Szykowała się do tego od kilku dni, miała przygotowane przemówienie, ale nie wiedzieć czemu czuła, że i pamięć, i słowa ją zawodzą. Właśnie teraz kiedy nadszedł czas by spojrzeć najgorszemu wrogowi w oczy.
Haruka zatrzymała się przed kamiennym sercem. Michiru stanęła razem z nią ciągle dostrojona do partnerki, aczkolwiek nie wiedziała co spowodowało zmianę.
Haruka lekko skręciła, by stanąć przodem do zielonowłosej piękności.
- Michiru, ja... - na chwilę zamknęła oczy i westchnęła lekko, co spowodowało zaniepokojenie drugiej kobiety. Czując to Haruka zaczęła jeszcze raz z lekkim śmiechem – Trzy dni przygotowania, a ja nadal nie wiem jak zacząć...
- Haruka, czy coś się stało?
- Tak... nie... - widząc jak Michiru podnosi brew w niemym zapytaniu Haruka zaczęła jeszcze raz biorąc dłonie niższej kobiety w swoje i delikatnie zaczęła masować je swoimi kciukami.
- Michiru, wiele lat temu sprawiłaś, że przestałam uciekać przed własnym przeznaczeniem
i strachem. Pokazałaś mi jak być sobą w świecie, który zbliżał się do zagłady nawet o tym nie wiedząc. Wspierałaś mnie i moje szalone pomysły, gdy szukałyśmy talizmanów. Podnosiłaś na duchu, gdy wszystko w okół szarzało i krzyczało o porażce. Spokojnie znosiłaś moje flirty i w żart obracałaś gdy byłam zazdrosna. I tak miałaś rację: byłam i jestem zazdrosna o ciebie. Jesteś najcudowniejszą osobą jaką spotkałam. Gdy po raz pierwszy cię ujrzałam pomyślałam, że jesteś boginią, która zeszła na ziemię by obdarzyć śmiertelnych prawdziwym pięknem i doskonałością. Pewnie pamiętasz jak wiele lat temu w tym oto parku wzięłyśmy udział w przedstawieniu jako para. I gdy doszło do ostatniego aktu i wyznania miłości zakończyłam to słowami "gra skończona", gdy tak naprawdę chciałam zrobić to co teraz – wziąć cię w ramiona i powiedzieć jak cudowną osobą jesteś, ile dla mnie znaczysz i jak bardzo cię kocham. Wtedy na drodze stanęła nasza misja, ale dziś...
Haruka cofnęła się lekko, sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła małe purpurowe pudełko. Po czym nie spuszczając oczu z Michiru, która wyglądała na lekko zaskoczoną, klęknęła przed nią otwierając pudełeczko.
- Jesteśmy razem od lat a ja nadal kocham cię jak tego pierwszego dnia, gdy ujrzałam przed sobą boginię – zaśmiała się lekko. - Ja wiem, że nie jestem najłatwiejszą osobą do współżycia. Wiem, że mam wiele wad i że gdy zaczyna się coś się dziać moim pierwszym odruchem jest ucieczka, ale... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie... Gdy nasza kariera rzuca nas w różne strony świata i gdy mam zasnąć sama w hotelu zawsze myślami wracam do ciebie. Ja wiem, że względu na nasz styl życia nadal będą zdarzać się sytuacje, że będziemy w hotelach same, ale... Czy uczyniłabyś mi ten honor i została moją żoną? Moim partnerem nie tylko w walce, ale i w życiu?
Haruka poczuła się bardzo niepewnie. Michiru nie odezwała się ani słowem przez cały ten czas. Jedyna reakcja na pierścionek było uniesienie ręki do ust i Haruka nie bardzo wiedziała jak ma to odczytać. Jako szok? Zaskoczenie? Odmowę?
Ale ich oczy nadal były skierowane tylko na siebie i kiedy Haruka zaczęła tracić nadzieję Michiru zbliżyła się, objęła głowę klęczącej przed nią kobiety i przytuliła do siebie.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam – Michiru poczuła łzy szczęścia zbierające się w jej oczach. - Jesteś najodważniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam, ale mimo to...
Michiru zaśmiała się i mocniej przytuliła do siebie nieruchomą kobietę.
Haruka zamknęła oczy w momencie gdy Michiru dotknęła jej głowy. Jej ręce automatycznie powędrowały w górę by objąć w pasie partnerkę. Poczuła ciepło drugiego ciała i otoczył ją zapach morza, który zawsze towarzyszył Michiru. Chwilę potem poczuła jak ręce będące w jej włosach delikatnie przesuwają się by zatrzymać się na jej polikach. Delikatny ruch sprawił ze jej głowa uniosła się do góry a w raz z nią całe jej ciało. Ale zatrzymało się zanim mogła całkowicie się wyprostować, gdy druga głowa pochyliła się w jej kierunku i usta kobiet połączyły się w pocałunku.
- Tak – Michiru wymruczała miedzy kolejnym pocałunkiem. - Tak, jak najbardziej tak.
I przypieczętowała swoje słowa kolejnym pocałunkiem, który zostawił obydwie kobiety bez tchu.
Gdyby ktoś powiedział Haruce parę dni wcześniej, że zobaczy fajerwerki podczas pocałunku pewnie by się roześmiała. Bo to co jej mózg tworzył w tym momencie zawstydziłoby nawet najwspanialsza paradę w Rio de Janerio.
Całkowicie już wyprostowana i nadal bez tchu oparła czoło o czoło Michiru zamykając oczy.
- Kocham cię i obiecuję zawsze odnaleźć drogę do ciebie. Zawsze wspierać. Mój szacunek masz od dawna, on się nie zmienił, co najwyżej pogłębił. Moje serce, dusza i ciało są twoje. Zawsze były i zawsze będą.
Michiru uśmiechnęła się lekko. Haruka, która zawsze twierdziła że woli czyny od słów w końcu wypowiedziała te słowa, na które artystka czekała od dawna. Tak, była misja i walka, poświecenie i żal, ale potem nastąpił pokój a one choć nadal razem, to każda podążała własną drogą. Ale Michiru wiedziała, że serce Haruki należy do niej, nawet jeśli ona sama nie chciała się do tego przyznać.
Moje serce, dusza i ciało są twoje. Zawsze były i zawsze będą – Michiru powtórzyła słowa partnerki niczym przysięgę.
Haruka uśmiechnęła się i otworzyła oczy by utonąć w błękitnych, które patrzyły na nią z miłością i szczęściem. Spokojnie wsunęła pierścionek na palec Michiru. Po czym pochyliła się do kolejnego pocałunku, gdy poczuła jak spokojny dotąd wiatr otoczył ich w cichym ostrzeżeniu.
Michiru zamarła. No tak, oczywiście. Haruka w końcu po latach wyznaje mi miłość, a tu jakiś daimon się przypałętać musiał.
Haruka stanęła w pozycji obronnej, by rozeznać się w sytuacji aczkolwiek jedną ręką nadal obejmowała Michiru.
Zbliżały się do nich cztery zamaskowane i ubrane na czarno postacie. To co kobiety wyczuły od razu i co wprawiło je w lekkie zdumienie, to poczucie że mają do czynienia z ludźmi a nie z daimonami.
Haruka sięgnęła spokojnie do kieszeni i podała Michiru kluczyki do auta.
- Michi, idź do samochodu – Haruka delikatnie aczkolwiek stanowczo dała znać swojej partnerce, że cokolwiek się będzie działo nie jest to jej walka. Ignorując na chwilę zagrożenie odwróciła się i przytuliła do siebie niższą kobietę, delikatnie całując ją w skroń. - Wkrótce do ciebie dołączę.
- Haruka... - Michiru próbowała odciągnąć ją, ale wiatr wzmógł się upominając o niebezpieczeństwie. Kimkolwiek byli ci ludzie, nie byli zwykłymi rabusiami. - Uważaj na siebie...
- Zawsze – Haruka uśmiechnęła się i łagodnie pchnęła Michiru w jedynym kierunku wolnym od napastników. Potencjalnych napastników na chwile obecną, ale obydwie kobiety wiedziały, że ani wiatr ani morze nigdy się nie mylą w swoich ostrzeżeniach.
Postacie zatrzymały się jakby nie wiedząc, co zrobić gdy jedna z nich się odłączyła, ale po głośnym krzyku – po angielsku na dodatek „dorwiemy ją później" - ruszyli w stronę Haruki.
- Wasze niedoczekanie – Haruka mruknęła do siebie zastanawiając się przez moment czy nie zmienić postaci, ale to ludzie nie daimony. Wiatr wzmógł się ponownie a wewnętrzny instynkt zaczął prawie że krzyczeć, że coś jest nie tak gdy zamaskowane postacie sięgnęły po coś i skierowały to w jej kierunku.
Broń!
Ale zamiast strzałów Haruka usłyszała krzyki 'Crucio' i choć udało jej się ominąć dwie lecące w jej stronę błyskawice dwie inne trafiły celu. Poczuła coś na kształt bardzo silnego impulsu elektrycznego, który powalił ją na ziemie. Dwa kolejne krzyki i uczucie porażenia prądem wzmogło się. Zanim straciła przytomność jej umysł wysłał w kierunku Michiru ostatnie słowa "kocham cię".
