AmeSwiss. Tytułu bez :D

- A niech to Austria trafi! W co oni owijają te paczki?
Tak. To był jeden z tych widoków, które bezwarunkowo klasyfikuje się jako "ciekawe".
Szwajcaria, uzbrojony w scyzoryk, przecinał właśnie kolejne warstwy taśmy klejącej, taśmy izolacyjnej i czego tam jeszcze, owinięte dookoła paczki.
- Vash? - Liechtenstein ostrożnie wysunęła się ze swojego pokoju - Co to ma być?
- Tarcza... Pff! Antyrakietowa... No żeż kurrrrrczę pieczone!
- A po kiego grzyba nam tarcza antyrakietowa? Wieczysta neutralność nie wystarczy?
Szwajcaria spojrzał w oczy swojej wychowance, zarumienił się i wymamrotał:
- Wszyscy mają. Ja też chcę.
Lilli rzuciła mu triumfujące spojrzenie.
- Przypomnę ci to, jak znowu nie będziesz mi chciał kupić Kałasznikowa.
- Ale on jest ruski!
Liechtenstein popatrzyła na niego złośliwie.
- Ale Rosja jest taki męski... - zachichotała i zniknęła za drzwiami pokoju.
- Znowu czytała mój pamiętnik... No żeż w mordę dowolnego zwierzęcia kopytnego! Haaa, otworzyłem!
Szwajcaria triumfalnie pociągnął na brzegi pudełka i radośnie zdębiał, albo zbrzoział, jak kto woli. W środku pudełka, uśmiechając się niewinnie, siedział Ameryka i wtrajał hamburgera.
- A ty tu czego? - warknął Vash - Tarczę zamawiałem.
- Ja właśnie w ramach tarczy - Alfred uśmiechnął się jeszcze szerzej i przełknął kolejny kęs hamburgera - Chciałeś tarczę, no to proszę. Od teraz będę wszędzie za tobą łaził i chronił cie przed niebezpieczeństwem! 'Cause I'm the hero!
- Że co?
- No, wiesz, mogę ci jeszcze gotować, myć naczynia prasować koszule.. - spojrzał badawczo na Vasha - ...znaczy, mundur, śpiewać ci pod prysznicem...
- Taak, kurcze, oczywiście. Może mi jeszcze striptiz zrobisz?
- W sumie, da się załatwić - Ameryka puścił do niego oko i zaczął rozpinać bomber jacket.

Liechtenstein otworzyła drzwi do pokoju Szwajcarii, zapowietrzyła się, zamknęła drzwi, po czym wypadła z domu, krzycząc:
- Węgry! Węgry! Chodź szybko, i weź aparat!