ROZDZIAŁ 1
„ LOST AND INSECURE "
Bella POV
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że będę tak tęsknić za domem jak dziś – to była pierwsza noc, kiedy to sobie uświadomiłam.
Mówi się, że nastolatkowe nienawidzą swojej rodziny, że rodzice ich nie rozumieją. Tak szczerze, też tak myślałam. Teraz jedyne, czego pragnęłam, to pobiec do mojej mamy, rzucić się w jej ramiona, zobaczyć jej uśmiech, a przede wszystkim powiedzieć, że żyję.
Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że tak się nie stanie.
Wszystko zaczęło się od normalnego poranka w szkole. Ubrałam się, poszłam do szkoły i wracałam do domu. Jednak do niego nie doszłam.
- Zgubiłaś się? – zapytał się mnie jakiś człowiek, który jechał obok mnie, kiedy szłam do domu opustoszałą drogą. Mama zawsze mnie ostrzegała, by w ogóle tędy nie chodzić, ale oczywiście nigdy jej nie słucham.
Głupek.
Wiem, że to może wydawać wam się dziwne, ale nadal z nim rozmawiałam.
- Nie, nie zgubiłam się. – odpowiedziałam, próbując utrzymać swój wzrok na moich nogach i dalej szłam uliczką w zimny, październikowy wieczór.
- Jesteś pewna? – zapytał szeptem.
Gdy to usłyszałam, zaczęła iść coraz prędzej. Moje serce biło tak szybko, jak trzepot skrzydeł. Zaczęłam się bać.
- Tak. – Nie wiem czemu mu odpowiedziałam.
- Okay - odpowiedział, zamknął okno i pojechał dalej, wzdłuż drogi, która prowadzi do lasu.
Nie byłam głupia. Wiedziałam, dokąd ta ulica prowadzi. Pojechał tą samą drogą, którą miałam iść dalej. Głupia myślałam, że nie będzie czekać na mnie na końcu drogi.
Byłam zbyt wielką idiotką, by pomyśleć o drugiej opcji.
Założyłam swój sweter, ponieważ pogoda w Forks była okropna. Mój oddech można było zauważyć w powietrzu, który zamieniał się w małe chmurki z każdym wydechem. Przez ten czas zapomniałam o tym „dziwnym zdarzeniu". Bardziej martwiłam się o moją najlepszą przyjaciółkę – Angelę. Okazało się, że jej mama złapała ją na robieniu pewnych rzeczy – nieodpowiednich, jak na jej wiek z jej chłopakiem Benem. Była uziemiona, a to oznaczało, że minie naprawdę dużo czasu, aż znowu będzie mogła wychodzić. Nie miałam innych przyjaciół, z którymi mogłabym spędzać wolny czas.
Głupia! Krzyknęłam sama do siebie.
Dlaczego nie myślisz o tym człowieku? Dlaczego nie zawrócisz i nie pójdziesz inną drogą?
Nagle się zatrzymałam i całe moje ciało zesztywniało, gdy zobaczyłam za drzewem człowieka stojącego obok vana. Jego włosy wydawały się tłuste, miał je związane w kucyk, a mała ilość światła słonecznego, które go oświetlało, w nich zabłysła. Oczy miał szare, a w nich widziałam jedynie pustkę. Patrzył na mnie jak na swoją ofiarę.
- Teraz wydaje mi się, że się zgubiłaś – powiedział, podchodząc do mnie – Teraz pójdziesz ze mną.
Zaczęłam głośno krzyczeć, co okazało się złym pomysłem. Uderzył mnie, przez co wszystko stało się zamazane.
- Zamknij się! – rozkazał.
Złapał mnie i przerzucił przez ramię, a następnie rzucił w tył jakiejś ciężarówki. Moje usta zatkał brudną, śmierdzącą szmatką i pojechał gdzieś daleko. Daleko od mojego domu. Nic nie słyszałam, wszystko było tu takie ciche.
Nikt mnie nie mógł usłyszeć.
Edward POV
11 Październik .
Huh, wszystko wydawało się normalnie, po prostu zwykły, typowy dzień.
Choć nie, dziś nie był "normalny" dzień. James wyszedł z domu. Gdy zapytałem się dokąd wychodzi, odpowiedział mi jedynie „ Zamknij się, dziecko".
Dzięki "tato".
Taa, dobrze. Musiałem nadrobić zaległości w moich książkach. Gdy James wychodził, mogłem poczytać podręczniki, które ukryłem pod podłogą w moim pokoju.
Nasz dom był mały – bardzo mały. To kawałek jakiegoś gówna, które stało na środku jakiegoś parku. Wszystkie inne domy wyglądały jak prawdziwe wille, oczywiście prócz naszego.
Parsknąłem i kontynuowałem czytanie.
Usłyszałem trzask – trzask drzwi od samochodu. Moje serce zaczęło bić tak nerwowo, że aż się przestraszyłem. Drzwi przyczepy bezpośrednio prowadziły do mojego pokoju, musiałem więc szybko ukryć książki, które z jakiegoś dziwnego powodu nie były dozwolone w naszym domu.
Gdy już je ukryłem, wyjrzałem przez okno, zabierając swoje brązowe włosy z oczu, by mieć lepszy widok. Przymknąłem powieki i starałem się coś zobaczyć w tych ciemnościach, kiedy usłyszałem kobiecy głos.
Co, do cholery?
- Chyba ci już powiedziałem, że masz się zamknąć. – usłyszałem głos Jamesa.
Ktoś płakał, krzyczał i próbował się zatrzymać. Nadal słyszałem, jak jakaś kobieta płacze. Pobiegłem przez mój pokój w celu wyjścia na zewnątrz. Zatrzymałem się i zobaczyłem przed sobą Jamesa i …. dziewczynę, która wydawała się trochę młodsza ode mnie.
- Co się tu dzieje, do cholery? – krzyknąłem, patrząc na dziewczynę.
Wow. Ona była hmm… naprawdę ładna. Miała długie, brązowe, falowane włosy, które sięgały jej do pasa, a oczy tak pięknie świeciły w ciemności, mimo że miały taki sam kolor jak włosy. Był to tak głęboki odcień brązu, że wydawało mi się, iż tonę w bezkresnym oceanie. Pierwszy raz w życiu spotkało mnie coś takiego.
- Zamknij się, Edward!– ostrzegł mnie, przechodząc z nią obok. Poszedłem za nim do środka i zapytałem:
- James, co ty robisz? Kim jest ta dziewczyna? Skąd ona ….
Nagle poczułem jego rękę na swoim policzku. Uderzył tak mocno, że zachwiałem się do tyłu, lądując na półce, na której znajdowały się piwa.
- Kurwa, idź do swoje pokoju! – krzyknął.
Wstałem i popatrzyłem na tę dziewczynę. Cała się trzęsła, a jej oczy były zaczerwienione.
- Najpierw mi powiesz, co tu się dzieje! – zażądałem, nie spuszczając z niej wzroku.
- To nie twój biznes – odparł. Odwróciłem się, przenosząc mój wzrok na niego.
-Stoisz obok jakiejś nieznajomej dziewczyny, która na dodatek jest w naszym domu. Chce się dowiedzieć, co ona tu robi.– syknąłem.
Milczał, wpatrując się we mnie ze złością.
- Dobrze.– odpowiedział – Porwaliśmy ją. Ona jest teraz nasza.
O mało co oczy nie wyszły mi z głowy. Totalnie mnie zamurowało.
- Co masz na myśli, mówiąc „ porwaliśmy ją"? – Spojrzałem na niego podejrzliwie.
Dziewczyna wybuchła płaczem zagłuszonym przez brudną szmatkę znajdującą się w jej ustach. Kurcze, miałem ochotę do niej podejść i ją przytulić, czy coś w tym stylu, tylko po to, by ją jakoś uspokoić.
- To znaczy, że będziemy się nią opiekować.– odpowiedział niewzruszonym tonem..
- Ty ją porwałeś?- krzyczałem na cały głos.
- Nie nazwałbym tego porwaniem.– odpowiedział, zagryzając usta.
- To jak byś to nazwał? – spytałem go.
Czułem, że ta dziewczyna się na mnie patrzy. Tak, ona zdecydowanie się na mnie patrzyła.
- Ja to nazwałbym zachcianką. Chciałem, to sobie ją po prostu wziąłem.
Patrzyłem na niego przez dłuższą chwilę, upewniając się, że on naprawdę nie żartował. Kiedy zrozumiałem, że mówił prawdę, zatkało mnie jeszcze bardziej.
- James, ona nie jest lalą, nie możesz sobie jej wziąć ot tak, kiedy masz na to ochotę. Ona jest osobą, człowiekiem, do kurwy nędzy!
- Nie obchodzi mnie to – odpowiedział wzruszając ramionami.
- I wiedz, jeśli powiadomisz gliny, to już jesteś martwy – warknął, patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Wziął ją za rękę i władował mi ją w ramiona. W końcu powiedział do mnie: – Zamknij ją w piwnicy, a ja idę wziąć prysznic. – Odszedł, kierując się prosto do łazienki.
Stałem tam, trzymając ją w swoich ramionach. Czułem się naprawdę dziwnie. Była taka mała, wydawała mi się naprawdę delikatna. Patrzyłem jej prosto w oczy, a ona w moje.
- Uh… - mruknąłem niezręcznie.
- Już wszystko w porządku.– powiedziałem. Złapałem ją mocniej i zwróciłem się w stronę piwnicy, by zejść na dół.
Dziewczyna, przez cały czas milczała, gdy niosłem ją moich ramionach. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. To wszystko było złe! Kurwa to było nielegalne!
Szukałem przycisku, by móc zapalić światło. Mała jego ilość oświeciła najbrudniejszą piwnicę, jaką kiedykolwiek widziałem. Nie chciałem jej tu upuścić w tych ciemnościach.
Tu były szczury.
- Możesz mnie puścić? – wymamrotała przez brudną szmatkę.
- Tak, tak, przepraszam – powiedziałem jak jakiś idiota. W końcu postawiłem ją w najczystszym miejscu, jakie znalazłem oraz wyjąłem z jej ust prowizoryczny knebel. – Proszę, nie krzycz.– poprosiłem. – Lubię swoje życie.
O dziwno, nie usłyszałem żadnego dźwięku. Ona po prostu stała ze spuszczoną głową, patrząc się na swoje ręce, a na policzkach zauważyłem łzy. Patrzyłem na nią, nie wiedząc, co powinienem zrobić.
- Przepraszam.– szepnąłem. - Niestety muszę cię tu zostawić.
Stała i nawet nie zareagowała, więc wstałem i poszedłem w stronę schodów. Spojrzałem w kierunku drzwi do łazienki i usłyszałem szum wody. Oznaczało to, że James dalej się myje, więc skierowałem się do siebie do pokoju.
Dziś wieczorem będę myślał o tej przestraszonej dziewczynie, która siedzi sama w zasyfiałej piwnicy.
Bella POV
Siedziałam tu już od czterech godzin. Mogłam usłyszeć włączony telewizor. Nie słyszałam, żeby ktoś chodził po pomieszczeniu… W tym domu panowała prawdziwa, martwa cisza. Nigdy nie czułam się bardziej samotna. Obserwowałam żarówkę zwisającą z sufitu, która cały czas się kołysała.
Edward.
Dzięki niemu czułam się trochę bezpieczniej. To chłopiec, który przynajmniej na chwilę zadbał o moje uczucia. Zastanawiałam się czy on rozumiał, co ten człowiek powiedział – jeśli mnie stąd zabierze, to będzie martwy.
Ten chłopiec był zaniedbany.
Tak, uśmiechnęłam się na to słowo "zaniedbany ", nawet sama nie wiem czemu.
Jego włosy były strasznie poplątane. Miały one bardzo dziwny kolor miedzi, a za grzywką chowały się zielone oczy.
Usłyszałam nareszcie jakiś głos, pochodzący z zewnętrz, który w pewien sposób mnie uspokoił. Łzy już nie płynęły po moich policzkach jak wcześniej, kiedy Edward zaatakował osobę, która mnie porwała – James.
Wyciągnęłam się na brudnej podłodze, usadzając się najwygodniej jak mogłam. Nadal się bałam, jak jakiś przestraszony mały kociak. Czułam się słabo, byłam taka zmęczona.
Było tu małe okno, w które wpatrywałam się przez pewnie czas. To ono umożliwiłoby mi ucieczkę z tego miejsca. Jednak jak mogłabym się stąd wydostać? Dokąd ja pójdę, jeśli nawet nie wiem, gdzie się teraz znajduję?
Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że jak je otworzę, to wszystko się skończy i okaże się to po prostu złym snem.
Cholera!
Moje oczy automatycznie się otworzyły, kiedy to usłyszałam. Było tu tak ciemno, że ta zwisająca żarówka nie pomogła mi zobaczyć, skąd pochodził ten dźwięk.
- Nie bój się – wyszeptał Edward – To nie James.
Wypuściłam powietrze. Czyżby on chciał mnie uwolnić, gdy był prawdopodobnie synem tego porywacza? No cóż, może jednak naprawdę chce mnie uwolnić. Nie obchodzi mnie to.
W końcu stanął w miejscu, gdzie mogłam swobodnie go zobaczyć. Potrząsnął głową, a obok można było zauważyć chmurę kurzu.
- Upadłem – oświadczył.
Na moich ustach prawie pojawił się mały uśmiech.
Prawie.
-Ta. - Westchnął, siadając przede mną.– Schodzenie do kogoś po ciemku w dół, i to po schodach, jest naprawdę trudne.
Usiadłam w ten sam sposób, co on.
-Cześć – powiedziałam.
-Hej – odpowiedział.
Nie wiedziałam co zrobić, nie miałam pojęcia po co on do mnie przyszedł, więc postanowiłam zapytać:
-Co ty tutaj robisz?
Starał się utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.
-Tak szczerze? – zapytał.– Nie mam, kurwa, pojęcia. Po prostu myślałem o tobie i czułem się tak jakoś źle.
Spojrzałam na niego, zdezorientowana.
-Co? – zapytał, podnosząc brwi.
-Nie potrzebuję litości – odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Zaśmiał się.
- Eee… ty zostałaś…– Jego uśmiech nagle zniknął, a on popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. – …porwana – dokończył szeptem. – Potrzebujesz współczucia.
Nic nie odpowiedziałam.
- Jak się nazywasz? – zapytał po dłuższej chwili.
- Bella Swan – szepnęłam, gdy on przytaknął głową.
- A ty? – zapytałam cicho.
- Edward Cullen.
Cullen.
-Naprawdę mi przykro przez to, co się stało – rzekł ponownie. – Nie wiedziałem, że on mógłby coś takiego zrobić. Boże, nie wiedziałem, że kiedyś mu to przyjdzie na myśl.
- Czy ja umrę? – szepnęłam prawie bezgłośnie.
Siedział w milczeniu i myślałam, że minęły lata, aż w końcu odpowiedział :
- Nie wiem.
Tego było już za wiele. Znów zaczęłam płakać, chowając swoją twarz w kolanach. Przyciągnęłam je do piersi, by próbować zagłuszyć szloch.
- Zrobię wszystko, co w moje mocy – powiedział do mnie.
- Co zrobisz? – Spojrzałam na niego.
- Będę próbował utrzymać go z dala od ciebie. Będę się starał by cię … nie zranił. – Zaśmiał się delikatnie. – Zaufaj mi, będzie to strasznie trudne zadanie, ale spróbuję. Choć ja również często dostawałem po tyłku. – Spojrzał w dół na swoje nadgarstki.
Nie patrzył na mnie, więc powędrowałam swoim wzrokiem na jego dłonie.
-Czy to on ci to zrobił? – zapytałam, a on kiwnął głową.
Ponownie poczułam łzy na moich policzkach. To było takie irracjonalne. Czemu mnie w ogóle to obchodzi? A jednak mnie, kurde, obchodzi.
- Nie mogę mu pozwolić zniszczyć twojej idealnej skóry – odpowiedział z uśmiechem.
Również na to stwierdzenie uśmiechnęłam się nieśmiało. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone. Czułam się jak kompletna kretynka. Edward oczywiście się zaśmiał. Spojrzałam na niego, a on wpatrywał się we mnie, dzięki czemu policzki wydawały mi się coraz bardziej gorące – jeśli w ogóle było to możliwe.
- Rumienisz się? – zapytał z wielkim uśmiechem. Patrząc na niego, przygryzłam wargę.
- Tak – odpowiedziałam.
- Nie ma się czego wstydzić – zaczął. –To sprawia, że wyglądasz naprawdę ładnie.
Moje policzki się roztapiały!
-Idź spać – odparł.– Zostanę, dopóki nie zaśniesz. Yyy… to znaczy, jeśli chcesz, oczywiście. – Spojrzał na mnie, oczekując odpowiedzi.
-Ok. – zgodziłam się.
Wróciłam do poprzedniej pozycji. Ta cisza, która wcześniej ogarniała ten pokój, była teraz zagłuszona przez oddech Edwarda.
Edward POV
Usiadłem na podłodze i po prostu czekałem, aż uśnie. Miałem bardzo dziwne uczucie, naprawdę dziwne. Czułem potrzebę chronienia Belli.
Bella Swan – tak nazywa się dziewczyna, którą porwał James.
Zmarszczyłem brwi, przyglądając się pozycji, w której spała. Była taka piękna. Nic dziwnego, że to ją postanowił porwać. W życiu nie widziałam żadnej osoby, która patrzyła na mnie jak ona. Mogłem jedynie czytać o takich dziewczynach w romansach.
Leżała na tej brudnej podłodze, położyła swoją rękę na moich kolanach. Delikatnie podniosłem ją i położyłem koło jej nogi. Ziewnęła we śnie, gdy tylko wstałem z podłogi.
Niechciałem jej opuszczać, ale wiedziałem, że jak James mnie tu z nią złapie, to będę martwy. Skierowałem się więc na górę, do swojego pokoju, gdzie będę musiał jakoś zasnąć. W końcu potrzebuję kilku godzin snu.
