Miastem spacerowała piękna kobieta. Miała długie, zielone włosy łagodnie falujące na wietrze. Ze swoim spokojnym uśmiechem, wyglądała jak anioł. Na głowie dodatkowo nosiła chustkę z dodatkiem czerwonych róż. Jej strój nie należał do typowych; bez wątpienia była z wyższych sfer.

W mieście nie ma nikogo, kto wie, że była ona prostytutką.

Nazywano ją Kwiatem Płaskowyżu.

Szła bardzo radośnie.

W koszyku skrywała wspaniałą tajemnicę. Przepis. Ktoś dołączy do dwóch ciał na dnie studni. Dawnego kochanka i syna.

Trucizna była bardzo silna.

Niedługo nastąpi koniec. Jej męża. I nikt nie będzie wiedział, że to ona to zrobiła...

"Kwiat nie może być szkaradny!"


W opowiadaniu pojawił się fragment tłumaczenia Piniakorin Flower of the Plateau.