Stała we wnętrzu Wrzeszczącej Chaty. Po lewej stronie stali Auror Harry Potter, Auror Ron Weasley i były dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie Albus Dumbledore. Wszyscy z różdżkami skierowanymi w jednym kierunku, w kierunku największego czarnoksiężnika ich czasów, Lorda Voldemorta, za którym stało kilka postaci w czerni a pomiędzy ich nogami wił się ogromny wąż. To właśnie ten wąż był jej celem.
Hermiona wzięła głęboki oddech i skupiła się na swoim zadaniu. Powoli zaczęła iść w kierunku grupy Śmierciożerców, starając się po drodze o nic nie zahaczyć, nic nie nadepnąć. Miała na sobie pelerynę-niewidkę i całą masę zaklęć maskujących, ale to by nadal jej nie pomogło, gdyby przez nieuwagę coś strąciła.
Starała się nie słuchać tego, co się dzieje wokół niej i całą swoją uwagę skupiła na Nagini. Gdy była już tuż obok węża poczekała na odpowiedni moment, przyłożyła różdżkę do wielkiego cielska i rzuciła niewerbalną Avadę. Była teraz tak blisko Tego, Którego Imienia Nie Można Wymawiać, że zanim zdążył się zorientować, że jego ostatni Horkruks właśnie został zniszczony, sam padł martwy.
Hermiona odsunęła różdżkę od jego gardła, zamknęła oczy i przez chwilę tak stała, aż dotarło do niej, że nie słyszy tego, co słyszeć powinna. Czarny Pan padł a mimo tego, nie słyszała walki pomiędzy jego poplecznikami a jej przyjaciółmi. Powoli otworzyła oczy i spojrzała w kierunku, gdzie powinni stać jej towarzysze. Cała trójka leżała na ziemi, ich oczy puste.
