19.12.2015r, Szczecin, plac lotników, godzina około 00:30
Nie wiem, kim byłeś i pewnie wziąłeś mnie za szczerzącą się wariatkę, ale Boże, jesteś cudowny, nieziemski chłopaku. Szkoda, że byłam pijana i nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale właśnie dzięki tobie wpadłam na ten pomysł. Kocham cię!
Chcę być dla ciebie wszystkim.
Magnus trzymał słuchawkę przy uchu i czekał aż jego dzisiejsza randka w końcu raczy odebrać swój zasrany telefon. Noc była zimna, zbliżała się północ, a on czekał już od godziny tylko dlatego, że jego duma nie pozwalała mu nawet na sekundę pomyśleć, że On, niesamowity Czarownik został wystawiony przez żałosnego faceta…Grrr.
- Tak słucham? – Odebrał wreszcie zaspany głos.
- Gdzie ty kurwa jesteś? – Warknął czarownik jeszcze bardziej wkurwiony.
Co za frajer śpi, gdy on tu marznie? Przed drzwiami klubu, zamiast w środku świetnie się bawiąc.
- Słucham, kto mówi?
- Święty mikołaj! Magnus, a kto! – Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Podniósł głowę do góry i zobaczył dziewczynę opierającą się o barierkę i patrzącą na niego z szalonym uśmiechem. Zmarszczył brwi. Jakby ta noc nie mogła być bardziej popieprzona.
- Ahh, tak, teraz pamiętam. Przepraszam, ale nie dam rady.
W Magnusie zawrzało. No co ty kurwa nie powiesz!
Zerknął znowu na dziewczyna, która ciągle tam stała i śmiała się, lekko przekrzywiając głowę. I w jednej chwili odwróciła się i odeszła.
- Słuchaj, kutasie, pożałujesz tego czaisz? Popsułeś mi noc i mam zamiar wyczarować ci na dupsku takie wrzody, że miesiąc nie usiądziesz! – Warknął do telefonu i rozłączył się.
To był najgorszy wieczór od chyba czterystu lat! Najpierw zwariowana akcja ratunkowa wilkołaka, która zjadła większość jego magicznych sił, potem ze zmęczenia rozbił swoje ulubione perfumy. Myślał, że randka jakoś wszystko poratuje, ale oczywiście wylądował sam jeden w klubie dla gejów (ten debil wybierał lokaj) gdzie wszyscy mieli swoich chłopaków i byli bardzo szczęśliwi, a on siedział przy barze jak jakiś debil. Nie żeby był tam ktoś wart jego uwagi… Na dokładkę okazało się, że został wystawiony, a jakaś dziewczyna się z niego brechtała.
Zajebisty dzień, kurwa jego mać.
Magnus zaczął się zastanawiać czy iść odebrać płaszcz czy się najebać. Jednak zanim cokolwiek wybrał na początku schodów zjawiła się dziewczyna śmiejąc się do kogoś z tyłu.
- No dawaj, jak już mamy smutać to możemy przynajmniej złamać parę zasad i obczaić coś ładnego. – Zachichotała. Była widocznie pijana i szczęśliwa.
Magnus postanowił jednak zostać i zapomnieć. Już się obracał, gdy do dziewczyny do dreptał ponury chłopak. On jak i dziewczyna miał na sobie jakieś czarne ciuchy i skórzaną kurtkę w tym samym kolorze. Nic nadzwyczajnego, a jednak był niesamowicie pociągający. Czarownik poczuł niedorzeczny przymus poznania go bliżej. A nawet nie widział go za dokładnie! Co się dzieje? W tej chwili chłopak spojrzał na niego i świat jakby się zatrzymał. Było ciemno, stali w sporej odległości od siebie, a jednak Magnus mógł przysiąc, że chłopak ma najpiękniejsze niebieskie oczy, jakie widział i że są one niezwykle znajome. Jakby już kiedyś się znali, a to przecież niemożliwe! Z wysiłkiem odwrócił wzrok i wszedł do środka klubu.
Tej nocy klub był zapełniony, był chyba jeden z tych debilnych światowych dni czegośtam i ludzie go świętowali. Mając ciągle w głowie nieznanego chłopaka, Magnus usiadł przy barze i zamówił kolejnego drinka. Rozejrzał się po sali. Jest! Siedzą razem przy małym stoliku dla dwóch osób i rozmawiają o czymś wesoło. Magnus uśmiechnął się do siebie. Myślał, że dziewczyna nabijała się wtedy z niego, ale najwyraźniej po prostu jest bardzo wesoła. I ten chłopak. Boże, żeby tylko był legalny…
W jednej chwili dziewczyna wstała energicznie z krzesła, podeszła do baru tuż obok niego i wbiła wzrok w spis drinków. Była nawet ładna z długimi czarnymi rzęsami, dużymi oczami i falującymi brązowymi włosami. Zmrużyła oczy widocznie nie wiedząc co wybrać.
- Pomóc w czymś? – Zapytał miło.
Od razu odwróciła się do niego z zaraźliwym uśmiechem.
- Tak! Kompletnie nie wiem co wybrać dla mojego kolegi. – Zaszczebiotała i zniżyła do niego głowę. – Biedakowi trzeba poprawić nastrój, bo się nieszczęśliwie zakochał i muszę mu wybić z głowy tego idiotę.
- No jak tak to sex on the beach.
Podniosła brew.
- Bez przesady nawet się nie znacie. I gdzie tu znajdziesz plaże?
Normalnie go zatkało.
- To taki drink. – Odparł rumieniąc się.
Wybuchła śmiechem.
- No wiem, wiem, żartowałam. – Chichotała dalej. – Natalie Clayburne jestem. – Podała mu dłoń.
- Magnus Bane.
- Cudowne imię jak cały ty. – I znowu się zaśmiała.
Wulkan energii i na dodatek jaka prostolinijna…
Podszedł do nich barman i po chwili Natalie trzymała dwa drinki i shota.
- Maggie, jeśli chciałbyś się do nas przysiąść to zapraszam. Jesteś taki zabawny.
Acha.
- Jasne, z chęcią. – Tak, będzie mógł poznać tego chłopaka i wreszcie zaspokoić swoją ciekawość.
Widząc, że podchodzą chłopak uśmiechnął się w ich stronę. Był jeszcze bardziej cudowny niż Magnus przypuszczał. Blada cera cudownie kontrastowała się z czarnymi włosami. W klubie było ciemno, ale blaski różnokolorowych lamp padały na jego perfekcyjną twarz i mógł zobaczyć niebieski kolor jego oczu, które odbijały światło. Serce czarownika przyśpieszyło. Cholera, chyba za dużo wypił.
- Alec, kociaku, poznaj Magnusa. Magnus to Aleksander. – Zapoznała ich z uśmiechem.
- Miło mi.
Niebieskooki skinął głową nieśmiało.
- Mów mi Alec. Tylko rodzice mówią do mnie pełnym imieniem.
Alec spojrzał mu w oczy i Magnus poczuł, że robi mu się gorąco. Był tak blisko.
Natalie podała mu jego drink i shot.
- Dla ciebie. Pij to się rozluźnisz! – I sama przyssała się do słomki w swoim napoju wyskokowym. Zaczęła się rozglądać. – Eh, mało tu dziewczyn. Jestem lesbą więc nie musisz się bać, że się na ciebie rzucę przystojniaku. – Puściła oczko do Magnusa i zaczęła się śmiać.
Alec parsknął i popatrzył na nią wesoło. Wypił już kieliszek wódki i pił swój drink powoli.
- Jakby co to znam kung fu.
Komentarz wywołał kolejny przejaw wesołości. Magnus nie zauważył, kiedy się rozluźnił. Rozmawiali o wielu rzeczach, od filmów po zabawne historyjki z życia (tu popisywali się Magnus z Natalie). Natalie kupowała drink po drinku i wkrótce z Aleca zniknęła cała nieśmiałość, i nawijał razem z nimi jak szalony. Po dwóch godzinach wszyscy byli pijani w sztok i wylądowali na parkiecie. Natalie sprawnie się ulotniła i zaczęła podrywać jakąś niską dziewczynę, również kompletnie zalaną.
Magnus zaciągnął Aleca między tańczących ludzi i przycisnął go do siebie. Rumieńce na twarzy chłopaka pogłębiły się. Krzyknął coś, więc czarownik pochylił się by go lepiej usłyszeć. Poczuł jego oddech na policzku i przeszedł go dreszcz. Dopiero teraz zauważył jak dobrze ich ciała do siebie pasują, Alec był taki gorący pod jego palcami.
- Nie umiem tańczyć. – Wrzasnął mu do ucha.
- Po prostu rób to, co ja. – Odpowiedział.
Uśmiechnął się do niego by go rozluźnić, co niezwykle dobrze podziałało. Alec wpatrywał się w niego jak urzeczony. Boże, był taki niesamowicie słodki! Anioł, który wpakował się w jego życie i uratował ten beznadziejny dzień. Zanim pomyślał, pochylił się i pocałował go namiętnie. Zszokowany Alec otworzył szeroko oczy. Twarz Magnusa była tak blisko, a jego usta cudowne: miękkie i gładkie. Zamknął oczy i oddał pocałunek, zarzucając jedną rękę na jego szyję, a wolną dłonią dotknął delikatnie jego twarzy. Alec nie miał zielonego pojęcia co robić, więc pozwolił Magnusowi przejąć dowodzenie nad jego ustami. I co się działo, ludzie!
Wreszcie odsunęli się od siebie minimalnie, by zaczerpnąć oddech i zaczęli tańczyć. Ich ciała poruszały się w jednym rytmie i wkrótce zatracili się w pop-owej piosence.
- Jestem już zmęczony. – Wymamrotał Alec do ucha Magnusa.
Czarownik skinął głową i wyprowadził go z parkietu. Usiedli przy barze.
- Chcesz coś do picia?
- Jak jeszcze cokolwiek wypije to się chyba zrzygam. – Odparł Alec rozbrajająco uczciwie. – Idę do toalety.
Wstał ze stołka i zachwiał się, ale Magnus go szybko złapał. Chłopak zachichotał.
- Może lepiej chodź ze mną, bo się zgubię po drodze.
Wziął go za rękę i przytulił się do jego ramienia. Ruszyli razem pomiędzy stolikami, już nie tak zapchanymi jak wcześniej, w końcu było już bardzo późno. Wszyscy powoli rozchodzili się do domów. W toalecie nikogo nie było. Magnus myślał, że Alec pójdzie do pisuaru, ale ten od razu otworzył pierwszą kabinę i zaczął rzygać do sedesu. Słysząc to czarownikowi zrobiło się żal swojego anioła, no, ale jak już skończy poczuje się sto razy lepiej.
- Jezu, od razu lepiej. – Wymamrotał Alec skończywszy i zaczął się śmiać.
Magnus podniósł na to brew.
- Na anioła, widziałeś mnie w tylu kompromitujących sytuacjach dzisiaj, że chyba nie muszę się wstydzić nawet łażenia przy tobie nago.
Magnus dołączył do wesołości swojego Aleca.
- Masz cholerną rację, kotku.
Chłopak podszedł do umywalki i wypłukał usta. Czarownik pożyczył magicznie jeden z odświeżaczy ust z jakiegoś sklepu i podał towarzyszowi.
- Dziękuję. Od razu lepiej. Ha ha! – Oparł się o umywalkę i oboje patrzyli na siebie w milczeniu.
W świetle jarzeniówek Alec wyglądał młodziej niż Magnus podejrzewał. Mógł mieć w sumie około siedemnastu lat. W głowie czarownika zapaliła się lampka ostrzegawcza „nieletni!". Ale zanim cokolwiek z tym zrobił, Alec przybliżył się do niego uwodzicielska i pocałował mocno. Wszystkie głupie myśli natychmiast odeszły, za to cała krew przepłynęła chyba z mózgu w dół. Jezu, co by zrobił, by mieć tego seksownego chłopaka teraz, natychmiast.
- Jestem zmęczony. Możemy już iść? Z tego klubu, dosłownie. – Zamilkł.
- Oczywiście. Już strasznie późno, dzieci powinny już grzecznie spać.
W nagrodę za żart znowu usłyszał uroczy chichot Alexandra. Wyszli z toalety i szybko zahaczyli o Natalie, ale ta nie miała zamiaru oderwać się od nowej przyjaciółki. Wyszli więc tylko we dwoje. Alec przytulił się do ramienia Magnusa i prawie, że spał na stojąco. Niedaleko na parkingu stał błyszczący wózek czarownika, do którego ten wpakował śpiącego chłopaka, a potem siebie.
- Gdzie cię zawieść?
- Na adres twojego domu słonko.
Magnus zaśmiał się na ten jawny frywolny ton towarzysza.
- Ale jak cię wykorzystam to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina. – Ostrzegł.
- Błagam cię. To ja mam zamiar wykorzystać ciebie.
Alec wprost rozbierał go wzrokiem. Chłonął przepiękne rysy Magnusa, zapamiętywał go.
To, co pchnęło Alexandra Lightwooda, nocnego Łowce do wizyty w klubie dla gejów była nieopisana samotność, którą czuł do tej pory. Do kiedy spojrzał na tego niesamowicie seksownego, boskiego mężczyznę, który właśnie prowadził samochód. Kiedy ich oczy się spotkały był pewny, że zobaczył zielono-złote kocie oczy, co było niemożliwe, nie z tamtej odległości i ciemności panującej na dworze. A jednak, Magnus naprawdę miał takie nieziemskie oczy, na sto procent był czarownikiem. Alec o tym wiedział i nic go to nie obchodziło. Poczuł ogromną ulgę, gdy chwytająca wszystko w mig Natalie obiecała, że sprowadzi mężczyznę do ich stolika. I jakimś cudem udało mu się go uwieść. A teraz Alec miał w planach go wykorzystać i nigdy nie pozwolić mu odejść.
Zrobi cokolwiek będzie trzeba by stać się dla czarownika wszystkim.
Jazda była krótka i wreszcie dotarli na Brooklyn, do loftu Magnusa. Alec przez ten czas odpoczywał, ale nie był aż tak zmęczony jak się wydawało. Oboje wyszli z auta na zimne powietrze i szybko ruszyli do budynku. Po wszystkich otwieraniach i wchodzeniu po schodach wreszcie stanęli w swoim celu.
- Witam w moich skromnych progach. Chcesz…
Alec zamknął usta czarownika pocałunkiem. Owinął ramiona wokół jego szyi i wtulił się w mężczyznę. Magnus natychmiast zapomniał o co chciał zapytać i oddał pocałunek równie namiętnie. Alec posłusznie uchylił usta przed jego językiem i wszystko zaczęło się robić coraz bardziej naglące. Ich ciała płonęły jakby w gorączce. Magnus na oślep przyszpilił Alexandra do drzwi, dostając od niego w zamian zadowolony jęk. Ten jeszcze bardziej pobudził czarownika. Mógł myśleć tylko o tym by dostać się do alabastrowej skóry chłopaka, pieścić go, dotykać i dostawać w zamian mnóstwo tych seksownych dźwięków. Chciał by ten wykrzykiwał jego imię w ekstazie, kiedy Magnus będzie brał go raz po raz.
Odsunął się lekko od Aleca i spojrzał na niego pożądliwie. Na Lilith, był tak seksowny, że czarownik ledwo utrzymał ręce przy sobie. Chłopak spojrzał na niego spojrzeniem pełnym potrzeby, gorąca.
- Rozbierz się. – Rozkazał.
Alexander podniósł brew, ale zaraz uśmiechnął się seksownie i zrzucił pomiętą skórę. Zdjął buty.
- Nie chcemy przecież pobrudzić podłogi, prawda? – Zapytał niewinnie patrząc na mężczyznę spod rzęs. Jednak w jego wzroku nie było nic niewinnego.
Ominął Magnusa i ruszył w głąb mieszkania. Zdjął sweter i rzucił na różową kanapę, a potem podkoszulek. Dopiero teraz czarownik zorientował, kogo ma przed sobą. Na plecach i ramionach chłopak miał narysowane znaki Razjela. Alec rozpiął pasek i wyciągnął go z szufladek spodni. Spojrzał do tyłu.
- Co tak stoisz, słonko? Która sypialnia jest twoja? – Zapytał Nocny Łowca z seksownym uśmiechem i pożądliwym spojrzeniem.
- Jesteś Nocnym Łowcą.
Alexander zachichotał.
- To się zorientowałeś… Czarowniku.
Podszedł do skamieniałego Magnusa i pocałował go słodko w usta.
- Jakim cudem ktoś tak cudowny ma w sobie krew demona? Ale to nieważne. W tej chwili jesteśmy tylko mężczyznami i mamy zamiar uprawiać nieziemski seks, więc się rusz i zacznij się rozbierać. Chyba, że ja mam to zrobić? – Uśmiechnął się chytrze i zaczął rozpinać jego ładną niebieską koszulę.
Rozpiął pierwszych kilka guzików i delikatnie pogłaskał go po obojczykach i sunął w dół. Pieszczota była tak niewinna a jednak rozpaliła jego zmysły. To było niesamowite, Alec był niesamowity, cholera, nikt nigdy nie sprawił, że Magnus był cały twardy tylko przez niewinny dotyk.
W jego geście trudno było o delikatność, gdy podniósł podbródek chłopaka i wpił się chciwie w jego usta. Pocałunek był gorący, niechlujny i niezwykle erotyczny.
Ręce Aleca powędrowały pod koszule Magnusa, głaszcząc jego gładkie plecy, a potem klatkę piersiową. Rozpiął pozostałe guziki i wtulił się w niego, drapiąc jego plecy swoimi długimi paznokciami. Magnus jęknął w odpowiedzi na to doznanie, wzmacniając uchwyt na szczęce chłopaka. Nagle chwycił go w pasie i podniósł, nogi Aleca oplotły go w pasie i mężczyzna ruszył do swojej sypialni. Gdy tam dotarli czarownik rzucił go na swoje łóżko i spojrzał na niego ciężko dysząc. Chłopak oparł się na łokciach rzucając mu wyzywające spojrzenie. Magnus zrzucił z siebie pozostałe na nim ubranie i sięgnął po Aleca, całując go głęboko, namiętnie.
- Kurwa. – Stęknął, gdy łowca zacisnął swoją elegancką dłoń na jego twardym członku. – Nie rób mi tak, kochanie.
- Ale, że jak?
Alec wstał z łóżka i popchnął na nie zaskoczonego Magnusa. Po chwili chłopak już klęczał pomiędzy jego udami, pieszcząc rękami jego męskość, wydobywając z ust Magnusa niezwykle erotyczny jęk i słowa, których nie rozumie.
Alexander uśmiechnął się bezczelnie i patrząc czarownikowi w oczy wziął jego twardy członek do ust, zaczął ssać. Mężczyzna nabrał głośno powietrza i odchylił głowę do tyłu, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji i obserwował ruchy Aleca z nieznaną mu do stąd przyjemnością. Kurwa, uprawiał seks miliony razy, z mnóstwem partnerów, ale jeszcze nikt tak go nie pobudzał jak ten chłopak. Wplątał dłoń w jego włosy i pozwolił sobie skoncentrować się na uczuciu przyjemności, jaki dawał mu język Aleca na jego pulsującym członku. Czuł cudowne gorąco wnętrza jego ust, wibracje, kiedy chłopak jęczał i ssanie. Kiedy poczuł, że to już trochę dla niego za dużo lekkim szarpnięciem za włosy, oderwał chłopaka od siebie. Z czubka jego obolałego penisa ściekał preejakulat. Wiedząc doskonale, że doprowadza czarownika do szaleństwa Alec oblizał usta i wsunął sobie do ust jego dwa palce i zaczął ssać. Magnus pozwolił mu na to przez chwilę, po czym przyciągnął go do siebie i rzucił na łóżko. Pstryknął palcami i oboje byli nadzy. Czarownik szepnął parę słów, których chłopak nie zrozumiał i zaczął ssać jego twardy sutek. Alec wygiął się w łuk i wymruczał słowa zachęty gładząc swojego ukochanego po szyi, plecach, wsuwając dłoń w jego włosy. Usta czarownika zaczęły wędrować po jego ciele drażniąc wrażliwą skórę partnera. Zaczął ssać w wrażliwym miejscu gdzie szyja łączy się z ramieniem. W pokoju było słychać namiętne jęki i mruknięcia.
Magnus wziął w rękę członek Aleca i zaczął go pieścić, wydobywając z niego swoje imię wypowiedziane najbardziej erotycznym tonem jaki dziś od niego usłyszał.
- Magnus, na anioła, chcę ciebie… w sobie… poczuć, teraz… Boże jak dobrze.
Czarownik z warknięcie zaatakował jego usta i sięgnął dłonią w dół, w miejsce, w którym tak bardzo chce się znaleźć. Wyczarowując na palcach mnóstwo lubrykantu otworzył chłopaka swoimi palcami.
- Na anioła. Tak, tak… Magnus, Magnus, Magn…Ach!
Na twarzy czarownika pojawił się uśmieszek satysfakcji, gdy ten znalazł prostatę Aleca, jego punkt przyjemności. Zaczął go przygotowywać, wyczarowywał więcej lubrykantu. Do dwóch palców dołączył trzeci i Alec wydał dźwięk zadowolenia.
- Jesteś mój, Alexander. – Wyszeptał mu do ucha. – Będę cię pieprzył aż zemdlejesz z rozkoszy. Jesteś taki chętny. Który to dla ciebie raz, co?
- Jesteś… moim pierwszym… Ach.
Magnus Bane uśmiechnął się z satysfakcją.
- Po mnie nikt inny nie będzie cię już interesował.
Wycofał ze swojego ukochanego palce i wszedł w niego jednym pchnięciem. Alexander jęknął głośno i oplótł nogami talię czarownika, wpychając go głębiej. Magnus doszedł w jednej chwili, ale nawet tego nie zauważył, ciągle był twardy, gorący i gotowy. Wbijał się w swojego partnera raz po raz, nie próbując się już nawet hamować. Wchodził w niego mocno i brutalnie, a Alec zachęcał go do tego drapiąc go po plecach, przyciskając do siebie. Zatracili się w tej chwili zmysłowej rozkoszy. Pasowali do siebie.
Alec doszedł mocno i niespodziewanie wykrzykując imię swojego kochanka, partnera na zawsze. Magnus zatrzymał się dysząc. Wyszedł ze swojego mężczyzny, sięgnął po Aleca i odwrócił go na brzuch. Ten jęknął cicho gdy Magnus ponownie w niego wszedł, pieprząc go tak jak mu obiecał. Jęki chłopaka były głośne i urywane. W końcu wypoczął na tyle by lekko się podnieść i odpowiedzieć na mocne pchnięcia swojego kochanka.
Drugi raz doszli razem i padli na posłanie.
Magnus zaczął mamrotać jakieś słowa po swoim dziwnym języku, a Alec tylko go obserwował, wyprany z energii.
- Jeśli myślisz, że po tym wszystkim cię wypuszczę to się, kurwa mać, grubo mylisz. – Powiedział Magnus i spojrzał na swojego kochanka.
Ten mimo zmęczenia posłał mu bezczelny uśmiech.
- Mam nadzieję, że się za bardzo nie zmęczyłeś, staruszku, bo ja mam nadzieję na taką całą noc.
Przysunął się do niego i pocałował go namiętnie z językiem. Spojrzeli na siebie namiętnie.
- Mam zamiar ukraść ci serce, Magnus. Chcę być dla ciebie wszystkim. – Powiedział Alec z dziecinną uczciwości. – Dla nikogo nie jestem wszystkim, jestem cieniem moich najbliższych. Chłopak szlajający się za najlepszym we wszystkim bracie. Już jestem tym zmęczony.
Magnus słuchał tego z zapartym tchem czując jak zakochuje się bardziej i bardziej. Jakby to w ogóle było możliwe. Już i tak kocha tego chłopca za bardzo.
- Jesteś srebrem. A to rzadszy metal od złota, choć chyba niewiele osób o tym wie.
W nagrodę Alec obdarował go najpiękniejszym uśmiechem, jaki czarownik widział w życiu.
- Dziękuję.
