Witam,

Witam,

Po długim zmaganiu się z tematem, to znaczy zastanawiając cię, czy to aby na pewno jest dobry pomysł by zrobić kolegom z Seigaku wycieczkę do Polski. I wicie co? W ostatniej chwili stwierdziłem, że może to być nawet interesujący pomysł.

Teraz, korzystając z pomysłu „Band of the prince", pomyślałem „czemu nie". W mojej historyjce Seigaku tworzyli jedną z najsławniejszych grup w Japonii. Ale Tezuka, fenomenalny gitarzysta (będzie się nieco różnił od swojego pierwowzoru, podobnie jak reszta bohaterów) zafascynowany polską literaturą postanawia wyjechać.

Tu na scenę wkraczają koledzy z Seigaku. Fuji odkrywa powód nagłej decyzji Tezuki. Rozpoczyna się walka o przyjaciela. Ale kto pierwszy zdoła mu pomóc?

„Prince of Tenis" nie należy do mnie

WRÓCONY DO ŻYCIA

Wstęp

Nie wiedział jak długo biegł, ale był już wykończony. Wciąż jeszcze zastanawiał się jakim cudem udało mu się uciec. A przecież miał to być taki piękny dzień.

Gdy wchodził do kawiarni wszystko było jeszcze w jak najlepszym porządku. Poprawił okulary na nosie, zwykłym sobie ruchem rozczochrał i tak mocno już rozczochrane włosy i zwrócił kroki w stronę stolika. To było wtedy.

Najpierw poczuł tę dziwną atmosferę pomieszczenia i gdy rozejrzał się wkoło wiedział, że coś jest poważnie nie tak. Wszystkie twarze były zwrócone się w jego stronę. Zaalarmowany tą nagłą zmianą stanął w pół kroku. Nigdy nie lubił być w centrum uwagi.

Wrócił nie dalej jak wczoraj. Chciał odpocząć po kolejnym występie. Zawsze o tym marzył; gra, masy fanów skandujących jego imię. Ale teraz gdy już to miał, poczuł, że jest zmęczony. A jeszcze te studia.

Teraz wchodząc do tej kawiarni zastanawiał się, co stało się z jego słynnym powiedzeniem „Yudan sezu ni ikou".

Odpowiedział mu blask flesza. Potem wszyscy już byli na nogach tłocząc się przed nim. Coś krzyczeli, nie mógł ich zrozumieć. Robili zdjęcia, lampy aparatów oślepiały go. Zasłonił twarz ręką. Nie tego się spodziewał wstając rano. Odwrócił się na pięcie i wybiegł z lokalu.

Biegł tak szybko jak tylko mógł, mając świadomość, że mogą być tuż za nim.

W pewnym momencie ktoś szarpnął go za ramię i wciągnął w boczną uliczkę. Spanikował. Już miał krzyknąć gdy powstrzymał się patrząc w twarz nieznajomego.

"Jesteś cały?" – spytał Fuji patrząc na niego lekko zaniepokojony

"Jestem." – odsapnął ciężko Tezuka. Po chwili dodał - "Ale czy naprawdę..."

Fuji uśmiechnął się.

Tezuka wziął parę głębszych wdechów próbując się uspokoić. „Niezły kociołek" jak to określił Eiji.

"Jak się dowiedzieli?"

"Wieści szybko się roznoszą." – odpowiedział Fuji mocno rozbawiony. Przed chwilą jeszcze się martwił, ale widząc, że Tezce nic już nie grozi mógł odetchnąć spokojnie. Cała sytuacja była nawet bardzo zabawna w jego oczach... Tezuka uciekający przed połączoną gromadą dziennikarzy i rozwrzeszczanych fanek. – "Poza tym... zawsze miałeś w sobie coś, co ciągnęło do ciebie ludzi."

Rzucił Fujiemu mordercze spojrzenie pod wpływem którego Fuji dał spokój bezskutecznej próbie kontroli śmiechu.

"He-chodź-hehe"

Po godzinie dotarli bezpiecznie do mieszkania Fujiego.

Tezuka, który wciąż jeszcze trząsł się lekko, z jakiegoś nieznanego powodu, położył się na kanapie i studiował sufit.

"Czekali aż wrócisz..." - Fuji wszedł do pokoju niosąc szklankę. Zapach zielonej herbaty rozniósł się po pomieszczeniu. Tezuka wciągnął głęboko powietrze, Fuji wiedział co zrobić, by poczuł się lepiej. - "Nie możesz ich winić za emocje."

Nie odpowiedział. Zamknął oczy relaksując się zupełnie.

"Ne, tylko nie śpij!" – krzyknął Fuji tuż nad jego uchem – "Przyjdzie Oishi i pomyśli, że cię zabiłem, czy coś. No już, wstawaj!"

"Aa. "– mruknął podnosząc się

"Spotkałem kogoś, muzyka."

"Inui coś wspominał."

"Inui?" – spojrzał na niego sceptycznie.

"Dzwonił do mnie."

"Wiesz, że Inui lubi dotwarzać rzeczywistość, co ci powiedział?"

"Właściwie to nic." – podrapał się po głowie jakby próbując sobie przypomnieć, na koniec wzruszył ramionami.

"Nazywa się Kite, śpiewa w Chrono. Zespół sam w sobie jest ciekawy, na pewno by ci się spodobał, ale Kite nie będzie pisał."

"Pisał?"

"Nawet jeśli napisze dobry tekst, nie będzie go potrafił zaśpiewać. Potrzebny jest ktoś drugi. "– pomyślał głośno

Na te słowa Tezuka podniósł głowę.

"Chyba znam taką osobę." – podał Fujiemu zeszyt, który miał w torbie. Fuji przerzucił kilka kartek.

"Więc, kim jest ta tajemnicza Beata?" – spytał zerkając jeszcze na nazwisko autora

"Jest ze mną na roku. Bardzo interesująca osoba."

"Eeeee, budzą się w tobie słodkie żywioły, ne?" – spytał zadziornie z szerokim uśmiechem na ustach.

Odwrócił głowę. Fuji potrafił być czasem naprawdę wredny.

"Chciałbym ją poznać. "– to na powrót zwróciło jego uwagę.

"Hn."

Fuji widząc, że nie powinien jeszcze poruszać tego tematu, zmienił nagle tok rozmowy

"Jak długo zostaniesz?"

"Do piątku. Za kilka dni rozpoczyna się nowy rok akademicki…"

"Saa, traktujesz te studia bardzo poważnie… "- nie odpowiedział, nie musiał sławny Tensai wiedział przecież wszystko. – "Jak ci się mieszka w Polsce?"

"W porządku. "– pociągnął łyk herbaty. Przymknął oczy delektując się smakiem. Tak smakowała jedynie w Japonii.

"Nie jest ci ciężko? "– spojrzał na Fujiego jakby chciał zapytać „w czym?". Fuji jakby czytając w jego myślach dodał – "Studia, zespół…"

"Jest dobrze."