Hermiona obudziła się o siódmej rano. Znajdowała się w swoim nowym – własnym - pokoju, w wieży, w której mieszkali też inni prefekci. W tym pomieszczeniu zdecydowanie dominowały czerwono-złote barwy Gryffindoru. Ciemnoczerwony dywan i zasłony sprawiały, że pokój zdawał się być bardzo ciepły. Na pomalowanych na złoto ścianach znajdowały się dwa obrazy: portret Godrica Gryffindora i rysunek przedstawiający feniksa w locie. Łazienka – niestety – była wspólna dla prefektów poszczególnych domów. Na szczęście była bardzo duża i miała wejście z każdego pokoju. W pozostałych komnatach wieży – również jako prefekci – mieszkali: Peter Cohen z Ravenclavu, Samantha Goldhawk z Hufflepuffu i Draco Malfoy, który został wyznaczony na prefekta Slytherinu. Hermiona nie miała zamiaru martwić się tym, że jej najgorszy wróg mieszka w pokoju tuż obok. Stwierdziła, że przecież nie musi wychodzić z pokoju o tych porach co Malfoy, więc jest prawdopodobne, że w ogóle nie będą się spotykać. A nawet jeśli – to przecież wystarczy rzucić jakąś ciętą ripostę i zwyczajnie się oddalić.
No właśnie – kto przejmowałby się takimi rzeczami – pomyślała Hermiona i weszła do łazienki, która jakimś cudem nie była zajęta o godzinie siódmej – w czasie, kiedy budzi się większość uczniów Hogwartu. Zresztą i tak było lepiej niż w starym dormitorium – tam z jednej łazienki korzystało nie cztery a czternaście osób, z których każda chciała się w niej znaleźć jak najszybciej i siedzieć tam jak najdłużej.
Łazienka była fioletowa – ohydny i smutny kolor, ale oprócz czarnego był jedynym neutralnym kolorem w Hogwarcie (nie kojarzył się z żadnym z domów). Na środku znajdowała się wielka okrągła wanna, a wokół niej poukładanie były wszystkie płyny i olejki do kąpieli. Oprócz tego w samym rogu znajdował się prysznic, a naprzeciwko toaleta. Na pozostałych ścianach wisiało kilka obrazów i wielkie, stare lustro w drewnianych ramach.
Hermiona postanowiła wziąć długą, relaksującą kąpiel. Pierwsze pięć minut było całkiem przyjemne…
Pukanie.
A jednak nie ma nic doskonałego – pomyślała Hermiona, jednocześnie wykrzykując głośno „Zajęte!".
Znów pukanie.
„ZAJĘĘĘTEEE!" Krzyknęła jeszcze raz dziewczyna.
„Granger to ty!" Usłyszała głos Malfoya zza jednych z drzwi. Było wyraźnie słychać w jego głosie, że bardzo, ale to bardzo chciało mu się do toalety.
„Malfoy! Jakże niemiło cię słyszeć." Odpowiedziała Hermiona opierając się plecami o brzeg wanny. Gdyby to był koś inny, pewnie by się nad nim zlitowała, ale Malfoy…
„Wyjdziesz w końcu z tej łazienki?" W jego głosie słychać było panikę.
„Jasne. Za jakąś godzinę." Krzyknęła z uśmiechem na ustach gryfonka. Dlaczegóż nie miała by go trochę potorturować?
„Aha." Jego głos był teraz znów spokojny. Hermiona wprost widziała złośliwy uśmieszek na jego twarzy. „Więc lepiej żebyś była ubrana, Granger, bo zaraz otworzę te drzwi zaklęciem!"
Sytuacja się zmieniła. Malfoy nie żartował. Dziewczyna musiała myśleć szybko. Czy da się otworzyć te drzwi za pomocą magii? Oprócz prowizorycznego zamka – takiego jak w mugolskich łazienkach – Hermiona nie zauważyła niczego, co mogłoby uchronić drzwi od otwarcia, choćby przy pomocy najprostszego zaklęcia Alochomara, które potrafił rzucić każdy pierwszoklasista. A przecież Malfoy – Hermiona musiała to przyznać – był jednym z najbardziej utalentowanych uczniów w Hogwarcie.
Z drugiej strony gryfonka zastanawiała się, czy Malfoy byłby na tyle odważny, żeby „włamać" się do zajętej łazienki. W końcu za takie coś mógłby zostać zdegradowany ze stanowiska prefekta. Bo na pewno był na tyle złośliwy, żeby to zrobić.
„Poczekaj pięć minut. Zaraz wyjdę." Poddała się w końcu dziewczyna.
„Pięć minut to ciągle za długo."
Hermiona nie tracąc czasu na odpowiedź wyszła z wanny i zaczęła się szybko ubierać. Właśnie w momencie kiedy wchodziła z powrotem do swojego pokoju, usłyszała jak Malfoy, za pomocą magii otwiera drzwi.
A więc jednak by to zrobił!
