Zdrowy człowiek w chorym społeczeństwie staje się POTWOREM."

- Paranoidalny


- Czasami… - zaczęła Zarya jednego dnia, kiedy siedzieli przed kominkiem – Myślę, że gdyby nie to, że przygarnęli mnie Jack i Diane to może byłabym normalna.

Sunstreaker ledwo na nią spojrzał, zaabsorbowany w tym, co rysował na data-pad'zie.

- Mówiłaś, że ludzie normalni są nudni – przypomniał.

- Nie. To mówiła Ziva – wywróciła oczami, oplatając kolana rękoma – Ja mówiłam, że nikt z nas nie jest normalny.

Sunny zamruczał coś, kiedy nic więcej nie powiedziała, mimo to wiedziała, że cały czas nasłuchiwał. Kto jak kto, ale Sunstreaker potrafił być wielozadaniowy kiedy chciał. Zwłaszcza, kiedy chodziło nią.

- Nie zastanawiasz się, co by się zdarzyło gdyby żadna z nas nie wylądowałaby w takim, a nie innym domu?

Na to pytanie, zamarł w bezruchu, wpatrując się w ołówek w swojej dłoni.

- Nie bardzo. To raczej wasza robota – odparł sucho.

- Sunstreaker?

Wywrócił oczami, w końcu podnosząc wzrok i Zarya miała wrażenie, że jego oczy na chwile się zamgliły.

- Myślisz, że Sides i ja nigdy nie zadaliśmy sobie tego pytania? – zapytał niemal ostro, sprawiając, że przełknęła ślinę – Nie jesteście jedyne, które trafiły do nieodpowiednich ludzi, wiesz? – syknął.

Momentalnie, Zarya miała wrażenie, że cofnęli się do punktu, gdzie jej nienawidził.

- Nie chciałam…

- Nieważne – uciął ją krótko, wstając i zabierając data-pad ze sobą.

Blondynka przymknęła oczy i westchnęła, tym razem zostawiona sama ze swoimi myślami.