DRACO

Rozdział I

Wojna się skończyła.

Świat się skończył.

Czarodziejska społeczność była tak mała, że prawie każdy był w stanie odczuć skutki konfliktu. Pewien rodzaj końca świata był jednym z nich.

Draco westchnął zastanawiając się, co tak naprawdę robi jeszcze w Wielkiej Brytanii. Jego świat już się skończył. Ministerstwo Magii skonfiskowało większość rodzinnych posiadłości. Zajęło też, mimo pewnego oporu ze strony goblinów, sporą część złota z rodzinnego skarbca. Rodzina Malfoyów była już skończona. Wraz z końcem pewnej ery nadszedł kres bogactwa i nieograniczonych wpływów możnych czarodziejskich rodów. Wielu kolegów Dracona ze szkoły zdecydowało się na wyjazd do innych krajów. Prawie żaden z nich nie brał udziału w wojnie, ale czysta krew znaczyła już coraz mniej. Ponadto magiczna społeczność obarczyła winą za zaistniały konflikt ówczesną elitę, więc na każdego potomka rodu znanego z uprzedzeń patrzono krzywo i dbano by nie pełnił zbyt ważnych funkcji w Ministerstwie.

Sam Draco cudem uniknął odsiadki w Azkabanie. Jego ojciec już nie miał takiego szczęścia i w więzieniu miał pędzić przynajmniej kilkanaście lat. Jego matka także została oczyszczona z zarzutów dzięki zeznaniom Harry'ego. Jednak wynik wojny nie miał wpływu na poglądy jego rodziców, którzy nadal uważali czarodziejów pochodzenia mugolskiego za niegodnych studiowania magii i przynależenia do ich ekskluzywnej społeczności.

W Slytherinie przyjaźnie nie były zbyt popularne, ale pomimo to Draco czuł się niesamowicie samotny w nowej rzeczywistości, pozbawiony znajomych twarzy kolegów ze swojego domu.

Jedyną osobą z Hogwartu, z którą utrzymywał kontakt, był Blaise Zabini. Nigdy nie byli ze sobą szczególnie blisko, Blaise był wychowany we Włoszech, w których uprzedzenia były mniejsze, a konflikty między czarodziejami na tle pochodzenia właściwie nie istniały. Nie powstrzymywało go to jednak od rzucania od czasu do czasu dyskryminujących komentarzy, które w Slytherinie były częste i wręcz wymagane. Plotkowano także, że ojcem Blaise'a jest czarodziej półkrwi, niektórzy mówili nawet, że jest synem mugola, jednak nikt ze szkoły nigdy nie rozmawiał z Blaisem na temat jego ojca. Chłopiec nigdy nie interesował się przynależnością do którejkolwiek z grup, które tworzyły się w obrębie jego domu, spędzał czas z ludźmi, których uważał za wpływowych oraz przydatnych do wykorzystania w danym momencie.

Dzięki przezornej matce nie powrócił na siódmy rok do Hogwartu, tylko spędził go za granią. Sprawiło to, że nikt w Wielkiej Brytanii za nic go nie obwiniał i młody mężczyzna mógł się cieszyć statusem osoby neutralnej.

Draco zdziwił się bardzo, gdy po zakończeniu jego procesu pierwszą osobą, która się z nim skontaktowała był właśnie Blaise. Od tego czasu spotkał się z nim parę razy. Zabini był jedynym znajomym ze szkoły, z którym utrzymywał kontakt. Te kilka spotkań pozwoliły mu lepiej poznać niedostępnego i dość tajemniczego chłopaka. Po raz pierwszy w życiu Draco miał dobrego kolegę.

Właśnie na dzisiaj przypadało kolejne spotkanie i z racji tego młody Malfoy stał przed wejściem do pubu i wpatrywał się w jego wnętrze ukryte za witrażowymi szybkami będącymi częścią drzwi.

Był to mugolski pub. Miejsce, które jeszcze kilka miesięcy temu napawałoby go odrazą. Draco pamiętał moment, gdy pierwszy raz wszedł do tego lokalu. Był bardzo podniecony i przestraszony. Odczuwał irracjonalny lęk, bał się, że nagle zwykli mugole zerwą się z miejsc i rozpoznają go. Był to oczywiście nieuzasadniony strach, ponieważ nikt nie widział go gdy jako początkujący śmierciożerca przyglądał się torturom, podpaleniom, gwałtom i śmierciom, a przynajmniej nikt komu nie można by było wyczyścić pamięci. Pub był zadymiony i pełen gwaru. Spotykał się z Blaisem w piątkowe wieczory, więc w lokalu było wiele mugoli, którzy chcieli zacząć weekend od spotkania z przyjaciółmi. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Przestał być dziedzicem fortuny, potomkiem starego i poważanego rodu, a został zwykłym mężczyzną. Dobrze wyglądającym mężczyzną i tyle. Kilka mugolskich dziewczyn rzuciło mu zalotne spojrzenia, w wyniku czego mężczyźni spędzający z nimi wieczór odprowadzili go czujnym wzrokiem. Tej nocy opuszczał pub nie tylko z ulgą, ale też z uczuciem szczęścia. Draco Malfoy znalazł miejsce dla siebie.

Była obrzydliwa pogoda, padał deszcz. Wejście do suchego i ciepłego budynku było niesamowitą przyjemnością. Młody chłopak od razu zaczął szukać w morzu głów tej znajomej. Nie zdążył jeszcze dojrzeć Zabiniego, gdy dostrzegł machającą do niego barmankę, którą poznał przy pierwszej wizycie w tym lokalu.

- Hej, Draco! – krzyknęła, wychylając się ku niemu zza lady.

- Cześć, Rita! – odpowiedział entuzjastycznie. Polubił tę dziewczynę od pierwszego wejrzenia. Była trochę starsza od niego, wysoka, z haczykowatym nosem i dziwnym, skomplikowanym tatuażem na ramieniu, którego znaczenie wytłumaczyła mu podczas ich pierwszego spotkania, ale do tego czasu o nim zapomniał.

- To co zwykle? – zapytała.

- Pewnie – odparł, rozglądając się na boki.

- Blaise już jest. Patrz, o tam siedzi – wskazała barmanka, domyślając się, czego szuka jej klient – Blaise! – krzyknęła. Ciemnoskóry chłopak zauważył parę przy kontuarze i pomachał do nich.

- Co u ciebie?- zapytał Draco, gdy Rita zaczęła mieszać składniki drinka.

- Dobrze – odpowiedziała – Piątki są koszmarne, ale kocham tę pracę – roześmiała się – A co u ciebie? Znowu żadnej dziewczyny? Z każdym naszym spotkaniem ty i Blaise stajecie się coraz bardziej podejrzani… - powiedziała z uśmieszkiem.

- Co tydzień ten sam żart, mogłabyś przez ten czas wymyśleć kolejny – odparł kpiąco Draco .

- Ale jest w nim ziarnko prawdy. Co tydzień prawie wszystkie dziewczyny w pubie są zawiedzione, bo dwaj najprzystojniejsi faceci bardziej interesują się sobą nawzajem niż nimi.

- Co ja poradzę, żadna mnie jeszcze zainteresowała – odpowiedział Draco.

- Jeszcze? A może jakaś JUŻ cię zainteresowała? – Rita poruszyła zabawnie brwiami.

- Oczywiście, że nie – odparł, lekko czerwieniejąc.

- Mów co chcesz, ale ja wiem swoje. Masz to w oczach. Pracuję tu od kilku lat i słyszałam zwierzenia zakochanych ludzi, widziałam też wtedy ich twarze. A ty nawet nie patrzysz na dziewczyny w ten sam sposób co Blaise.

Draco nic nie odpowiedział. Nastała dziwna cisza.

- Przepraszam, jeśli cię uraziłam… - zaczęła Rita.

- Nie ważne. Dzięki za drinka – odparł czarodziej, kładąc banknot na stole. Zabrał szybko kieliszek i udał się w stronę, gdzie siedział jego kolega.

- No, myślałem, że już nigdy nie skończycie świergotać – przywitał go Blaise - Zaprosisz ją gdzieś w końcu? Czy zaproszenie barmanki na drinka w pubie, w którym pracuje, w godzinach jej pracy jest możliwe i zgodne z etykietą? – zaczął się głośno zastanawiać, zerkając na Dracona raz po raz ze złośliwymi iskierkami w oczach.

- Ha, ha, ha – odparł sucho Malfoy – Czy wszyscy dzisiaj uparli się na wyciągnięcie antycznych dowcipów, by sprawdzić czy jeszcze są śmieszne? Odpowiedź brzmi: nie.

- No, jak masz humor gorszy od naszych ojców w Azkabanie to nie wiem, czy dzielić się z tobą nowiuteńką sensacją, o której wyczytałem w Proroku, którego ty bojkotujesz – tu spojrzał się znacząco na blondyna.

- To przez te wszystkie bzdury, które wypisywali o mnie i o mojej rodzinie! – wybuchnął Draco.

- Tak, tak, rozumiem – odparł znudzonym głosem brunet, wykonując gest ręką, zachęcający kolegę do uciszenia się – Nawet ten szmatławiec czasem pisze prawdę, a wszystkie ptaszki na mieście ćwierkają, że ten nagłówek to czysta prawda – dodał tajemniczo.

- Pokażesz mi wreszcie tę gazetę, czy mam ją wydrzeć zębami, albo coś ci za nią dać? Od razu uprzedzam, mam parę knutów w kieszeni, więc po wyartykułowaniu twoich próśb udam się po prostu do najbliższego magicznego kiosku. – odparł zirytowany blondyn.

- Niczego w takim razie nie chcę, bo jeśli kupisz to w kiosku to zasłabniesz na jezdni – młody czarodziej, wysunął zza pazuchy Proroka i po uprzednim rozejrzeniu się na boki, przysunął go do Dracona.

Z pierwszej strony spoglądała na niego zmęczona twarz jednej trzeciej najsłynniejszej trójcy magicznego świata, siląca się na uśmiech i zerkająca co chwilę w bok. Nagłówek głosił: HERMIONA GRANGER ZAGINĘŁA?