Irys to kucharsko utalentowana wróżka. Ma długie kasztanowe włosy i jasnozielone oczy. Miała bluzke z płatków goździków, a spodnie miała z płatków konwalii. Miała też opaskę z niebieskiej róży, buty miała z kory bambusa z różami na czubku.
Irys wstała o świcie żeby być wcześniej w pracy . Zauważyła nową pracownice Lile.
Lila miała długie włosy koloru ciemny blond, oczy jasno niebieskie. Miała lekko zadarty nosek i jasnoróżowe usta. Ubrana była w fioletowe spodnie z płatków róż, bluzke z płatków irysa, buty z bambusa, na czubku miały róże. Miała opaskę z irysem i bransoletkę z róż.
- Dziś na śniadanie będą jajka na miekko, bułeczki z truskawkami i herbata owocowa - powiedziała Irys.
Wróżki zabrały się do pracy. Na zegarze wybiła godzina 7.00. Okazało sie że nie ma jajek, więc Irys i Lila poleciały po nie. Musiały wziąć 200 jajek. Upłyneło 15 min. Jak tylko przyleciały do kuchni zaczęło się gotowanie.
Śniadanie zaczeło się od 8.00 i trwało do 9.00. Wróżki wszystko zjadły i nie zostało nic. Wróżki kucharsko utalentowne miały 1 godzine przerwy, potem muszą wrócić do kuchni i ugotować obiad.
Irys poleciała do pokoju i zaprosiła Lilę. W pokoju rozmawiały, a potem poleciały do ogrodu Konwalii. Musiały zdobyć kilka warzyw na obiad.
Jak już doleciały, wzieły z ogrodu karotkę i koperek.
Wróciły o 10.00 do kuchni, akurat na gotowanie obiadu.
- Na obiad ugotujemy zupę z karotki, a do tego bułeczki z makiem i sok owocowy - powiedziała Irys.
Ugotowali w 3 godziny obiad dla 200 wróżek. Wróżki jadły od 13.00 do 14.00.
Gdy już wróżki wyszły, to Irys dała 2 godziny przerwy. Poleciała do pokoju, nastawiła budzik na godzinę i poszła spać.
Jak już się obudziła, postanowiła polecieć do biblioteki. Jak doleciała, to zaczeła czytać książki kucharskie.
Z jednej książki wyleciał przepis.
- To wygląda na starożytny przepis - powiedziła Irys.
Ale był tylko jeden składnik.
- Cześć Lila.
- Cześć Irys, co trzymasz w ręce?
- Jakiś starożytny przepis.
- Pokażesz?
- Tak.
- Czemu jest tylko jeden składnik? - spytała Lila.
- Nie wiem - rzekła Irys.
- Mam pomysł - powiedziła Lila.
- Jaki? - zaciekawiła się Irys.
- Polecimy po ten składnik i może coś się stanie - powiedziała Lila.
- Okej, a jaki to składnik? - spytała Irys.
- Pisze tu, 3 worki mąki - powiedziała Lila.
- No to lećmy - powiedziała Irys.
Jak już przyleciały, to wzieły te worki mąki.
- Zobacz! Coś się pojawiło w przepisie! - uradowała się Lila.
- Co się pojawiło? - spytała Irys.
- 100 jajek - powiedziała Lila.
- To lećmy teraz po to 100 jajek - rzekła Lila.
- Poczekaj, może polecimy wpierw po Malinę? - zaproponowała Irys.
- Okej - zgodziła się Lila.
Malina miała jasne długie blond włosy i błękitne oczy. Ubrana była w bluzke z płatków konwalii, a spodnie z liści bambusa. Buty miała z kory bambusa i miała opaskę z konwalią.
- Malina, pomożesz nam w zdobyciu 100 jajek? - spytała Irys.
- Po co wam 100 jajek? - zdziwiła się Malina.
- Mamy taki starożytny przepis, mamy już 3 worki mąki i teraz potrzebujemy tych jajek - odpowiedziała Irys.
- Okej - powiedziała Malina.
Doleciały i wzieły 100 jajek.
- Coś się pojawiło na przepisie! - rzekła Lila.
- Jedna beczka cukru - powiedziała Irys.
- Ale gdzie to jest? - spytała Lila.
- Zaprowadze was tam - oznajmiła Malina.
Doleciały, wzieły beczkę i schowały ją tam, gdzie reszte składników.
- Pojawiło się coś - rzekła Irys.
- Co? - wykrzyknęły jednocześnie Lila i Malina.
- Pnąca winorośl melsowa - rzekła Irys
- Lepiej polećmy do Konwalii ona będzie wiedziała gdzie to jest! - powiedziała Lila
Gdy już dotarły, to zapytały ją gdzie to jest. Konwalia powiedziała im i poleciały. Leciały przez las, którego nikt nie odwiedzał. Wpadły na rosiczkę. Rosiczka złapała Lilę, ale udało jej się wyjść z paszczy rośliny.
W końcu doleciały na miejsce i wycisneły sok z pnącej winorośli melsowej. Wracały w pośpiechu do kuchni, doleciały i zaczeły piec.
Wyszedł im placek, ale jak przyleciały na następny dzień placek zamienił się w ogromny tort w kolorach tęczy. Wszystkim wróżkom to smakowało.
Koniec.
