Momoi bywała irytująca - to niepodważalny fakt. Szczególnie gdy próbowała zaciągnąć go na treningi, które niczego, w jego mniemaniu, nie dawały. Wtedy zawsze miał ochotę powiedzieć, żeby poszła sprawdzić, czy przypadkiem nie ma jej u Midorimy, Kise czy kogokolwiek innego, byle dane mu było trochę podrzemać.
W takich momentach chciałby ją odepchnąć, ale był Daikim Aomine. Nie podnosił ręki na kobietę.
Momoi bywała wkurzająca, nawet bardzo. W pewnym momencie ciągle chciała gdzieś wychodzić, a on nie miał na to ochoty. W dodatku dziewczyna zażądała od trenera, by odsunął go od zespołu z powodu głupiej kontuzji. Wtedy puściły mu nerwy i z serca (a przynajmniej tak mu się zdawało) powiedział, że nie chce oglądać więcej ani jej, ani jej brzydkiej twarzy. Momoi wybiegła. Ale Aomine i tak widział łzy i grymas bólu - reakcję na jego słowa.
W takich momentach chciałby ją przeprosić, ale był Daikim Aomine. Nie przepraszał nikogo.
Momoi bywała zabawna. Pamiętał zażenowanie dziewczyny, gdy miał okazję zobaczyć jej bieliznę. Wciąż chciało mu się śmiać za każdym razem, kiedy wspominał własny komentarz do tej sytuacji i rumieniec Momoi, który długo nie chciał zejść z jej policzków.
W takich momentach chciałby się uśmiechnąć, ale był Daikim Aomine. Nie uśmiechał się łagodnie.
Momoi bywała szczęśliwa. Aomine zastanawiał się, czy specjalnie starała się wtedy zarażać go swoją radością. Pamiętał, jak promieniała, gdy szła z Tetsu na randkę. Chociaż jego zadanie polegało wtedy na pilnowaniu, by nikt niepożądany nie podrywał przyjaciółki, ogarnęła go irytacja. Wzmogła się jeszcze, gdy Satsuki wróciła z tego spotkania z prezentem. Od Tetsu.
Chciałby ją wtedy przytulić, ale był Daikim Aomine. Nie był o nikogo zazdrosny.
Satsuki bywała niezastąpiona. Po przegranej z Seirin znalazł wreszcie godnego siebie rywala, który w dodatku go pokonał, a jego przyjaciółka była idealną kandydatką na kogoś, kto pomógłby mu wrócić do regularnych treningów, tym bardziej że wiedział, iż od Satsuki ani razu nie usłyszy czegoś w stylu „a nie mówiłam" - w tamtej chwili po prostu uśmiechała się i chciała iść z nim na te zakupy. No i znów mówiła do niego Dai-chan. As Teiko uśmiechał się wtedy w duchu, a i smak porażki wydawał się jakby mniej gorzki.
Chciałby jej wtedy powiedzieć, ile dla niego znaczy, ale był Daikim Aomine. Nie mówił o uczuciach.
Satsuki bywała niezbędna. Oglądanie meczu bez niej miało w sobie o wiele mniej frajdy, nawet jeżeli czasem musiał wyjaśniać jej co nieco. Była pojętna, ale nie wiedziała wszystkiego, szczególnie jeśli tyczyło się to charakteru chłopaków z Pokolenia Cudów lub tego, co działo się w ich głowach. Satsuki przybierała wtedy taki poważny wyraz twarzy i marszczyła w skupieniu brwi. Poza tym lubił oglądać grę w koszykówkę z kimś, kto miał pojęcie o zasadach, w dodatku tak dobrze go znał jako osobę, a nie był przy tym czynnym członkiem jego drużyny.
Chciałby wtedy wtedy chwycić ją za rękę, ale był Daikim Aomine. Nie zakochiwał się.
