Chwile uniesienia, często się im poddawał. Chwile zapomnienia, których nie potrafił zapomnieć, choćby czas zacierał już ich obraz w jego umyśle, na zawsze z nim pozostawały, pod postacią tych małych, dobrych wspomnień, do których wracasz z delikatnym uśmiechem na ustach. Chwilowe rozrywki, które porzucał, zmieniał i zapomniał o nich, a na dnie serca pozostawał po nich jedynie delikatny zapach ich skóry...
Nie wiedział, czym TO różniło się od wszystkich poprzednich. Czym on różnił się od wszystkich poprzednich.
"Może to zapach jego skóry? Może te piękne oczy lub delikatne włosy, na których zaciskałem dłonie..." Myślał, nadal pogrążony w delikatnym, porannym rozleniwieniu, czując jak ciało obok niego powoli, ostrożnie podnosi się z materaca.
"a może to ta delikatność, z jaką wielbił moje ciało? Może to ta moc i siła, z którą mnie ściskał, dzięki której był w stanie podporządkować mnie sobie, która pozwoliłaby mu zawładnąć mną? A może to właśnie to... to, że tego nie zrobił..."
Rozważał, słysząc odgłosy cichej krzątaniny po pomieszczeniu. Z delikatnym uśmiechem na ustach wspomniał, jak poprzedniej nocy pośpiesznie zdejmowali z siebie ubrania, nie dbając o to, gdzie upadały. Przestawały mieć znaczenie w tej samej chwili, w której znikały z ich ciał. Pozwalając odkrywać się im po raz pierwszy... i jedyny...
Wreszcie uświadomił sobie czym były odgłosy, które dotychczas śledził z zainteresowaniem. Jego nocny towarzysz, piękny Anioł, który uczynił jego wieczór niezapomnianym, właśnie uciekał. Umykał mu, pozostawiając mu po sobie, jedynie słodki posmak w jego ustach oraz delikatny, zacierający się już zapach skóry. Gdy poruszył się niespokojnie na łóżku, poczuł jeszcze jedno, co Anioł pozostawił mu po sobie.
Mięśnie zabolały go na tak nieprzemyślany ruch, uświadamiając mu nagle, że nigdy wcześniej nikt nie był w stanie tak go zaspokoić... tak wymęczyć... uczynić go tak szczęśliwym i usatysfakcjonowanym w zaledwie kilka godzin... Jęknął smutny, czując, że już nigdy niedane mu będzie ponownie tego zasmakować.
Chciał podnieść się i zażądać powtórki. Choć jeszcze ten jeden raz chciał to poczuć. To, że jest dla kogoś najważniejszy. To, że ktoś oferuje mu całego siebie... To, co czuł tej nocy...
Nie udało mu się jednak. Zmęczenie, jakie odczuwało jego ciało, było zbyt wielkie, żeby udało mu się je przezwyciężyć. Czuł, że ponownie zapada w sen, lecz tym razem wiedział, że nie będzie w stanie spać tak spokojnie, nie bez jego anioła obok.
Spod jego powieki wypłynęła jedna, samotna łza. Zdziwiony poczuł, jak delikatna, a jednocześnie silna dłoń ociera ją z jego policzka.
- Spokojnie, już... już, Magnus. Jestem tutaj... śpij.
Usłyszał jeszcze wypowiedziane, tym cudownym, męskim i głębokim głosem, tuż przy jego uchu słowa. Po chwili poczuł usta, które w nocy tak łapczywie całował swoimi wargami, dotykające delikatnie jego czoła. Składające na nim delikatny, niczym dotyk skrzydeł motyla pocałunek, który nagle, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odgonił od niego wszelkie mroczne myśli.
Jego Anioł był przy nim, więc nic złego nie mogło go spotkać...
Dotyk dłoni we włosach był ostatnią rzeczą, jaką poczuł, nim pochłonęła go ciemność, a myśl "Czym on różni się od poprzednich?" ostatnią, jaka przepłynęła, przez jego odprężony i zaciemniony już snem umysł.
