Magnus od dawna zbierał się, by wybrać się do jubilera po ten jeden, najważniejszy pierścionek, który musiał kupić, w całym swoim życiu. Po pierścionek zaręczynowy, który chciał wręczyć Alexandrowi dokładnie w rocznicę ich związku. Uważał, że oświadczyny w tym dniu będą pięknym i romantycznym zwieńczeniem ich całego roku razem. Miał nadzieję, że Alexandrowi się spodoba...
Nie mógł jednak kupić byle czego. Zdecydowanie nie. Pierścionek, który byłby godny Alexandra musiał być równie piękny co on i równie wielki co miłość Magnusa. Dlatego właśnie przekraczał próg najdroższego i najbardziej renomowanego zakładu jubilerskiego na świecie.
Wiedział, że Alexander nie czułby się dobrze z czymś dużym, ani z czymś, co mógłby zniszczyć, zwłaszcza niechcący. Dlatego właśnie w jego umyśle pojawił się obraz idealnego pierścionka dla jego ukochanego. Znał go przecież najlepiej. Dlatego najlepiej wiedział, co temu będzie się podobało.
- Potrzebuję pierścionka zaręczynowego.
Poinformował sprzedawcę stojącego za ladą. Starszy mężczyzna uśmiechnął się do niego domyślnie, na co Magnus nie mógł odpowiedzieć niczym innym, niż własnym uśmiechem.
- Musi być z białego złota, z wtopionym w szynę, stylem koronowym, fantazyjny, głęboko niebiesko-szary diament o poduszkowym szlifie. Proszę zwrócić szczególną uwagę na krańce kamienia. Żaden z nich nie może wystawać ponad całkowitą konstrukcję.
Mężczyzna za ladą zaniemówił. Oto stał przed nim znawca, najgorszy typ klienta, z jakim kiedykolwiek zdarzyło mu się spotkać...
- Czy zechce pan spojrzeć na kamienie, które są aktualnie dostępne?
Zaproponował jednak pomimo tego, pragnąc z głębi serca pozbyć się mężczyzny, jednak nie mógł tego zrobić. W końcu motto tego sklepu było "Spełnimy każde marzenie"... Dlatego też zniknął szybko na zapleczu, wyjmując kasetkę z niebieskimi kamieniami. Wracając, jego spojrzenie padło na krótką chwilę na kasetkę wypełnioną kamieniami w odcieniach żółci i jasnej zieleni. Po jego plecach przeszedł dreszcz na wspomnienie ostatniego klienta, który je przeglądał. Najstraszniejsze w tym jednak było to, że kamienie te miały bardzo podobny kolor do oczu jego aktualnego klienta... jednak nie aż tak bardzo, jak ten który ostatecznie wybrał nieprzyjemny mężczyzna w czerni...
- Musi mieć dokładnie taki sam kolor jak oczy mojego ukochanego.
Poinformował go Magnus, gdy spytał o powód poszukiwania akurat takiego koloru kamienia. "Są siebie warci..." Pomyślał, zrozpaczony jubiler, prezentując Magnusowi kolejne kamienie...
