Na prośbę historycy. Zdecydowanie co złego to ja, jednak grunt, że poprawiło Elvisowi humor.

Drzwi

Czy można bać się potwora z kanalizacji? Jak widać jest to całkiem możliwe. Harry Potter, nieustraszony pogromca Voldemorta był tego idealnym przykładem.
Właściwie to już dawno powinien odepchnąć od siebie swe lęki z dzieciństwa, nieprawdaż?
Zapomniał już o ciemności, odpędził od siebie samotność, więc dlaczego wciąż dręczyło go coś tak trywialnego, jak ten przeklęty potwór z kanalizacji?! Toć to bzdura! Głupi twór dziecięcego umysłu.
Przecież to, co widział tamtej nocy, gdy ciotka zamknęła go za karę w łazience było zwykłym zwidem. Nic nieznaczącym uosobieniem lęków maluczkiego dziecka.
I co z tego, że całą ówczesną noc spędził, wtedy w wannie, chowając się w panicznym strachu za kotarą i udając, że nie słyszy tego miarowego chrobotu, kiedy Coś krążyło po małym, zamkniętym pomieszczeniu. Wmawiając sobie, że nie usłyszał tego chlupotu, gdy wracało do rur. Na litość Boską, był w końcu magicznym dzieckiem, zupełnie normalne były różne dziwne zjawiska towarzyszące mu już od małego!
Potwór z Rur był również czymś takim. Jego nieodłącznym towarzyszem.

Początkowo Severus nie przykładał do tej drobnej nerwicy zbytniej uwagi. Ot, niewielkie dziwactwo. Nic więcej.
Przyszedł jednak dzień, w którym mężczyznę zaczęły drażnić wieczorne spacery kochanka, zawsze kończące się w przedpokoju. Tuż przed szarymi drzwiami prowadzącymi do łazienki, których zamknięcie sprawdzał kilkukrotnie w ciągu nocy.

To właśnie Harry nalegał, gdy wili swe gniazdko – jak zwykł nazywać to Albus – na zakup akurat tych, szaroburych drzwi wejściowych. Prosił o to, aby móc chować się za nimi i zostawić swój lęk właśnie tam, gdzie zazwyczaj był – w łazience. A Severus głupio się zgodził chcąc aby młody kochanek czuł się w domu jak najlepiej.

To właśnie z powodu nalegań Harry'ego kupił akurat te szarobure drzwi. Potter prosił o nie - jak wyjawił później Severusowi - by móc chować się za nimi i zostawić swój lęk właśnie tam, gdzie zazwyczaj był – w łazience. Mężczyzna głupio uległ namowom Potter'a, aby ten czuł się w nowym domu jak najlepiej.
O człeku naiwny!

Pewnego wieczoru, gdy Harry zasnął już głęboko – w czym pomógł mu eliksir usypiający, jednak mężczyzna wolał to pomijać nawet w myślach – jego kochanek uczynił jedyną logiczną dla niego rzecz. Zdjął za pomocą zaklęcia te przeklęte, szarobure drzwi i rzuciwszy je gdzieś w kąt poszedł spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Nowe drzwi zawsze można wstawić jutro.
W końcu niemożliwym jest, by coś wyszło z kranu!
Co te dzieci oglądają, że nabierają takich przekonań?

Gdy następnego ranka Harry rozkleił w końcu swe ciężkie od eliksiru ślepia jego zmysły zdążyły zarejestrować wyłącznie jedną rzecz – przenikliwy chłód bijący od przylegającego do jego boku ciała kochanka.
– Sev? – chłopak odwrócił się ciężko na drugą stronę przecierając zaspane oczy. – Severusie Snape, już tyle razy Ci mówiłem, że sypianie nago przy twoim wiecznym odkopywaniu się z pościeli jest niezdrowe!
Zielone źrenice rozszerzyły się w zdziwieniu, kiedy w miejscu twarzy Severusa odnalazł wyłącznie czerwoną, bezkształtną masę, na której jeszcze wczoraj znajdowała się lekko pożółkła cera i wykrzywione w wiecznym, ironicznym uśmiechu usta.

Harry powstrzymując wymioty spełzł szybko z łóżka i oparłszy się o ścianę usilnie próbował przywołać się do porządku.
To nie mogło się stać. Nie on, nie Severus! – powtarzał wciąż w myślach starając się zignorować wilgotne, czerwonawe ślady pazurzastych stóp odbite na dywanie a prowadzące na przedpokój.
– Nie Severus. T-to nie mogło.. nie mogło się stać… – mamrotał bełkotliwie próbując podejść ponownie do łóżka. To nie mogło się stać. Przecież zamknął drzwi!
Zamknął je..