prompty: . /v/t1.0-9/13690857_1019882788126063_6251960155623922286_ ?oh=f19af859cb9c20806866d90e5e575e3a&oe=57EE7B4C


Castiel dotykając duszy Deana jeszcze wtedy w Piekle, wiedział jak piękna jest. Sama Istota Winchestera miała w sobie nieprzeparty urok. Było w niej coś czystego, tym bardziej błyszczącego wśród skażenia piekielnych ogni. I uniknęła grzechu nawet tam, gdzie najlepsi łamali się.

Castiel nigdy nie zapomniał tego, kiedy wyciągnął Deana z Piekła. Prawie żałował, że Winchester nie pamiętał tego jak wydostawali się na powierzchnię przez kolejne poziomy udręki.

Nikt nie ostrzegł go, że Dean to nie tylko dusza, czysta i jasna. Nie powiedziano mu, że ludzkie naczynie jest równie piękne. Pełne, czerwone usta, zielone oczy, które błyszczały życiem. Wiara, której nie posiadali nawet sami Aniołowie. Castiel był zafascynowany.

Nikt nie ostrzegł go też, że upaść jest równie łatwo, co się wznieść.

- Więc chodziło cały czas o moje oczy? - spytał Dean z nutką humoru w głosie.

Castiel dotknął jego ramienia samymi opuszkami palców, zastanawiając się jak powiedzieć mu, co przypieczętowało jego upadek.