Nie gonił jedynie jednego króliczka. Każde z nich miało swoje demony. Trudno było czasami odróżnić jej ból od swojego własnego, kiedy oboje odczuwali niemal dokładnie to samo. Strata była czymś tak uniwersalnym, że zapewne sprawiłaby, iż każdy stałby się kompatybilny, gdyby taką przeżył. Co kaiju odbierało - pozostawało w ich umysłach na zawsze jak odcisk palca.
Mako z pozoru była racjonalna, ale płonął w niej żar, który Raleigh instynktownie rozpoznawał. Sam zawsze kierował się sercem, nie zważając na konsekwencje. Nim mrugnął okiem zagubił się w niej i w jej umyśle.
A co zostało zgubione raz w dryfcie, przeważnie się nie odnajdywało.
