Hogwart Express. Jeden z przedziałów jest prawie pusty. Prawie. W miejscu najbardziej oddalonym od drzwi siedzi pewna dziewczyna pochylona nad księgą raczej sporych rozmiarów. Kasztanowe, mocno splątane włosy zasłaniają jej twarz. Można ją zobaczyć dopiero gdy dziewczyna podnosi wzrok w kierunku okna podziwiając przemijający krajobraz. Jasno brązowe, okrągłe oczy uważnie obserwują przesuwające się lasy i pola. Mimo sporych ilości makijażu można ujrzeć jej podkrążone oczy. Jednak tylko z mniejszej odległości. I tylko wtedy gdy się wie gdzie patrzeć.

Chwilę później dziewczyna wraca wzrokiem do książki i powoli przewraca stronę ciężko wzdychając.

- Do diabła z tym.

Warczy obrzucając kartkę oskarżycielskim spojrzeniem. Kilkanaście minut, oraz kilka stron później do uszu dziewczyny dobiega ciche skrzypnięcie od strony drzwi, które po chwili stają otworem. Dziewczyna słyszy tak bardzo znajomy, zimny oraz cyniczny głos wypowiadający kolejne obelgi pod jej adresem.

- No proszę, proszę. Czyżby Złote Trio uległo rozpadowi? A może Bliznowatego i Wieprzleja znudziła już twoja obecność? Biedactwo. –Głos Malfoya wyraźnie miał zranić dziewczynę. Ociekał sarkazmem.

- No proszę, proszę. Czyżby twoja Mopsica się już tobą znudziła, że pozwala ci łazić samopas? A może twoi goryle dogorywają właśnie po kolejnym opychaniu się na chama i twoja dziewczyna jest zmuszona robić za niańkę? Biedactwo ty moje. I kto się teraz zajmie naszym biednym, samotnym i pokrzywdzonym Księciem Slytherinu. A może powinnam raczej powiedzieć Księżniczką, hm, jak myślisz Dracusiu?

Odpowiedź dziewczyny była rzucona w identycznym tonie. Wymyślona i wypowiedziana tak by zranić. Zmyliło to trochę Ślizgona, który raczej nie znał tej wersji Gryfonki. Chłodnej i złośliwej. Dodatkowo drażnił go fakt, że nastolatka ani na moment nie podniosłą wzroku znad tomiszcza trzymanego na kolanach. Cały czas była wyraźnie pogłębiona w lekturze. Ocknął się dopiero słysząc jej następne słowa. Zimne i pełne jadu tak samo jak poprzednie.

- Będziesz tak tu stał cały Boży dzień? Co jest, Malfoy, języka w gębie zapomniałeś? Zmiataj stąd, nie mam ochoty na użeranie się z dzieciarnią i robienia za szkolną psycholog. Masz jakiś problem? To wynoś do swojej Mopsicy i ekipy młodocianych śmierciożerców. Z pewnością zdążyli się za tobą stęsknić.

- Co tak ostro? –Odparł chłopak w końcu siadając naprzeciwko dziewczyny.- Można się dołączyć? Pancy zaczyna już działać mi na nerwy.

Po raz pierwszy w trakcie tej rozmowy Gryfonka spojrzała na niego. Jej spojrzenie było tak puste, a jednocześnie tak intensywne jak jeszcze nigdy i doprowadzało Malfoy'a do dreszczy. Chwilę później nastolatka powoli pokiwała głową i wróciła do najwyraźniej naprawdę fascynującej lektury.

- Więc?

Dłuższą chwilę ciszy przerywa głos chłopaka.

- Jakie, więc?

- Więc dlaczego siedzisz to całkiem sama?

- Nie jestem sama. Przecież ty całkiem skutecznie zakończyłeś moją samotność. Zresztą, co ci do tego?

- Jestem po prostu ciekawy.

- To raczej gryfońska cecha, nie uważasz?

- Pieprzyć to! –Warczy.- Granger, co się dzieje?

- Zajmij się może sobą, Malfoy.

Ostatnie słowo zostało wysyczane lodowatym tonem. Ślizgon postanowił odpuścić. Na jakiś czas. Po chwili ponawia próbę, lecz ta ponownie spełza na niczym. Mimo to próbuje dalej. Wypytuje dziewczynę tak długo jak tylko może.

Prędzej czy później musiał jednak nadejść ten moment i dojeżdżają do Hogwartu. Chłopak wychodzi głośno trzaskając drzwiami.

Kilka minut po jego wyjściu dziewczyna zamyka książkę i chowa ją do torby. Powoli się przebiera i ściąga swój kufer. Siada jeszcze na chwilę i zastanawia się czy ten rok faktycznie będzie tak zły jak przewidywała. „Pewnie tak, skoro nawet Malfoy urządził mi przesłuchanie, to co dopiero Harry i Ron."