DISCLAIMER: Nic, absolutnie nic nie należy do mnie. Tylko do Marvela. Moje są tylko Mary Sue i bardzo się ich wstydzę :p
Ten fict to mały hołd dla Mary Sue. Przedstawia zarówno ich typologię, jak i właściwe dla niej zachowania. Całość proszę traktować z humorem. Wiem, że postaci oryginalne z reguły będą bardzo nie-w-charakterze, ale MS tak już wpływają na ludzi. Wszelkie pomyłki w pisowni itp. są całkowicie zamierzone. Miłej lektury.
Jeszcze jedna drobna uwaga – (kursywą dodano moje osobiste komentarze)
Rozdział I
Mary Sue Japońska
Krótka charakterystyka: MS pochodzi z najbardziej cool i czaderskiego kraju pod słońcem, jakim jest Japonia. Z reguły, poza kretyńskim imieniem, którego nie sposób zapamiętać, w ogóle nie przypomina typowej Japonki, zna kilka rodzajów sztuk walki i obowiązkowo posługuje się bardzo kiepskim japońskim. Pod jej wpływem bohaterowie Evo, zaczynają się zachowywać jak typowe animki ;) (bohaterowie anime). Żywsze uczucia – z reguły Kurt czy ktoś wie, dlaczego?
1234
Był wczesny ranek, gdy Profesor zwołał wszystkich mutantów do siebie.
-Moi X-meni – Zaczął – Cerebro przechwyciło właśnie sygnał nowego mutanta. Musicie po nią polecieć.
- OŁ je! Lecimy po lasencję – Ucieszył się Bobbster
- A właściwie, to czemu, ten, mamy lecieć wszyscy? - Zapytała Kitty.
- Właśnie. – Poparła ją Rogue. Przecież zazwyczaj wysyła pan Jean, ze względu na jej „dar przekonywania i łatwość w nawiązywaniu kontaktów". Dlaczego teraz mamy lecieć wszyscy? Drużyna spojrzała na Profesora wyczekująco. Ten mrugnął tylko kilka razy, spojrzał na swoich X-menów i powiedział:
- Eeee...Yyyyy... Bo ja tak mówię! Zresztą ta podróż to doskonała okazja dla was, aby poznać nową kulturę i obyczaje. – Oświadczył dumny z siebie Profesor.
Ta odpowiedź wywołała u X-menów reakcję w postaci spojrzeń w stylu: „Taaa, jasne. Akurat!"
- A do jakiego kraju w ogóle lecimy? – Zapytał Kurt.
- Do Japonii.
- Och łał! Japonia to ten najbardziej cool i czaderski kraj na świecie, gdzie wszyscy ludzie mają takie duże oczy, a małolaty walczą z demonami z zaświatów, w tak kusych mundurkach szkolnych, że wyglądają bardziej zdzirowato niż Britney Spears w swoim pierwszym teledysku!
- Łał – krzyknęli wszyscy X-meni. Oni też się cieszyli, ze pojadą do najbardziej cool i czaderskiego kraju na świecie. Profesor zaś, zastanowiwszy się nad ostatnią częścią wypowiedzi Kurta, zakrzyknął:
- Moi X-meni, jadę z wami!
Wtedy wtrącił się Logan:
- Oczywiście zdajesz sobie sprawę Charles, że Japonia wcale tak nie wygląda. Wiem, bo tam byłem!
- Och, cicho siedź! Co ty możesz wiedzieć o najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi? - Krzyknęli wszyscy.
1234
Pół godziny później (tak, Black Bird pobił wszelkie rekordy prędkości)
- O łał! Jesteśmy w najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi, a gdzie nasza mutantka?
Wtedy rozległ się wesoły głos:
- Ohaiu!
Wszyscy oniemieli z zachwytu. Była piękna. Była bardzo wysoka tak, wysoka, miała długie blond włosy i wielkie niebieskie oczy. Ubrana była w taki mundurek, jaki wcześniej opisywał Kurt.
- Nazywam się Akira Makoto Ihiru Komoto Oyama, ale w skrócie możecie mi mówić Amiko.
„I Bogu dzięki" – Pomyśleli wszyscy.
- Przecież Akira to męskie imię... – Wtrącił się Logan.
- Wcale nie! – Odpowiedziała dziewczyna płaczliwie.
- A właśnie, że tak. – Upierał się Logan
- Och, daj spokój Logan. – Powiedział Scott – Przecież to ona mieszka w najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi i chyba wie lepiej, jakie imiona są tu męskie, a jakie kobiece.
- Ale ja.. – Próbował jeszcze wyjaśniać Wolverin, ale nikt już go nie słuchał.
- A jaką masz, ten, moc?
- O, niewielką. Kontroluję tylko wszystkie żywioły.
- Aha - Pokiwali głową X-meni.
- A z jakiego kraju pochodzisz? – Zapytał Logan
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie:
- No z tego... Z Japonii. Wiesz, najbardziej cool i czaderskiego kraju na świecie…
- Ale ja pytam, gdzie się urodziłaś?
- No tutaj...
- A twoi rodzice, skąd pochodzą?
- Co to za dziwne pytania? Oczywiście, że z Japonii. Jestem rodowitą Japonką! – Oburzyła się.
- Ale przecież nie możesz być Japonką! Rodowici Japończycy mają czarne włosy i ciemne, skośne oczy. Jesteś też za wysoka. Azjaci to karakany. Dlatego tak lubię ten kraj. Nie możesz być więc rodowitą Japonką. To genetycznie niemożliwe! Powiedz jej, Chuck!
- Natychmiast się uspokój, Wolverin! – Krzyknął zdenerwowany Profesor. – Po prostu zżera cię zazdrość, że Amiko pochodzi z najbardziej cool i czaderskiego kraju na ziemi, a ty nie!
- Wcale nie! – Krzyknął Logan. – Zresztą wszyscy wiedzą, że najbardziej cool i czaderskim krajem na ziemi jest Kanada... – Ale znów nikt go już nie słuchał.
1234
Podczas podróży powrotnej do Instytutu, wszyscy mieli okazję bliżej poznać Amiko. Ona również przywitała się ze wszystkimi, poznała ich pseudonimy i moce. Najbliższą więź nawiązała jednak z Kurtem. Coś ich wyraźnie ciągnęło ku sobie. Tylko nasz mały niebieski teleporter czuł się bardzo niepewny:
- O łał! Ta Japonia, to naprawdę super kraj, ne (Tak, Kurt i inni X-meni zaczęli nagle, nie wiadomo po co, dodawać na końcu zdań wyrażenie "ne", jakby wyciągnięto ich z jakiegoś anime) – Powiedział z podziwem, gdy Amiko skończyła opowiadać o swoich rodzinnych stronach. – I dziewczyny są tam takie miłe i ładne... Szkoda tylko, że ja jestem taki brzydki… (tu następują ze trzy linijki użalania się Kurta nad własną brzydotą...)
- Ależ, nie wolno ci tak mówić! – Zaprotestowała gwałtownie Amiko. – Liczy się tylko wnętrze człowieka, a ja wiem, że masz dobre serce. (Wybadała to w niecałe pół godziny! Mistrzyni psychoanalizy!) – Powiedziała uśmiechając się promiennie. – Zresztą ja cię bardzo lubię. Poza tym, niebieski to mój ulubiony kolor... (Zaraz, zaraz… Ja to już chyba gdzieś słyszałam?)
Kurt zarumienił się tylko:
- Hurra, słyszałaś Kitty? Amiko mnie lubi, pomimo mojego żałosnego wyglądu. Czyż ona nie jest wspaniała?
- Nie, nie jest! – Oburzyła się ni stąd, ni zowąd Kitty. - Uważam, że jest okropna i na pewno kłamie, ne? (Ojej, zdaje się, że ta dziwna epidemia dopadła także Kitty)
- Wcale nie kłamię, Kitty-san! Kurt jest piękny!
- Kłamiesz! – Krzyknęła zazdrosna Shadowcat. (Dlaczego jest zazdrosna, skoro chodzi z Lance'm i uważa Kurta za brzydkiego? Któż to wie... W każdym razie teraz zaczęła obmyślać plan zemsty) „Już ja jej pokażę. Żeby kraść mi Kurta! A on uważa ją za taką wspaniałą osobę tylko dlatego, że pochodzi ona z najbardziej cool i czaderskiego kraju na ziemi. Ale już ja jej pokażę, ne!" (Uwaga! Ta epidemia się rozszerza! Atakuje coraz to nowsze organy. Kitty już nie tylko mówi, ale i myśli „ne". Co będzie następne? A tak przy okazji, to i charakter jej się zdeczka zmienił...)
- A co z Amandą, Elfie? – Zapytał ze swojego miejsca za sterami Logan
- Z Amandą? Jaką Amandą? – Zdziwił się Kurt. Wtem na jego twarzy wykwitł uśmiech. Najwyraźniej go oświeciło. – Aaaaa, z tą głupią #$? Rzuciła mnie, ponieważ powiedziała, że jestem dla niej za brzydki... (Ooooo i Amanda jest bardzo w charakterze)
- Co ty mówisz, Elfie? Przecież od samego początku wiedziała, jak wyglądasz. Poza tym, twierdziła, że „niebieski to jej ulubiony kolor"... – Zdziwił się Wolvi.
- Kłamała! Najbardziej lubi różowy! Tylko Amiko lubi niebieski i uważa, że jestem ładny! Reszta patrzy na mnie ze wstrętem! Buuuuu – Poryczał się Nightcrawler.
- No i co pan narobił, Logan-czan? Jak mógł pan przypominać Kurcikowi te traumatyczne wspomnienia? No już, już dobrze Kurtty – Powiedziała, głaszcząc Najta po włosach.
- Aha! – Krzyknął Logan – I ty twierdzisz, że jesteś rodowitą Japonką, tak? To czemu nawet wysłowić się nie potrafisz? Powiedziałaś do mnie Logan-czan, a wcześniej, do Shadowcat, Kitty-san. Wszyscy wiedzą, że to błąd. A przynajmniej ja, bo znam japoński. I wiem, że „czan" używa się tylko w stosunku do kobiet i małych dzieci, a „san" do dorosłych mężczyzn. To nie jest obojętne! I co ty na to? (No, Logan chyba wreszcie ją ma. Może znajomość japońskiego u autorki ogranicza się do zaledwie kilku słówek, ale tę naczelną zasadę akurat znam :D )
- A wcale, że nie! – Broniła się Amiko – W końcu to ja wiem lepiej. Jestem Japonką!
- Akurat...
- Daj jej wreszcie spokój Logan, albo przysmażę ci tyłek błyskawicą! Amiko chyba wie lepiej – zdenerwowała się Storm. Oho, wielkie wejście Ororo i już nie-w-charakterze. Biedny, biedny Logan...
1234
W Instytucie.
Po doleceniu na miejsce, nasi mutanci urządzili kochanej Amiko małą wycieczkę „krajoznawczą". Jesteśmy właśnie w Danger Room:
- A tu trenujemy nasze moce. – Objaśniała Amiko, Jean. – Czasem Logan każe nam też trenować bez użycia mocy. Wykorzystujemy wtedy nasze umiejętności krate, które ćwiczymy pod okiem Logana, już do kilku lat sezonów. Zazwyczaj jednak partolimy jak ostatnie patałachy. A ty, znasz może jakieś sztuki walk?
- Tylko troszeczkę. Znam karate, tek won do, kendo, bushido i ninjitsu. (Wow! Nie jesteście teraz pod wrażeniem? Nie? To czekajcie. I punkt dla każdego, kto wie o co chodzi z trenowaniem „bushido") . Potrafię też, po mistrzowsku walczyć takim fajnym, zakrzywionym, japońskim mieczem i takimi „trójkątnymi" sztyletami. (Uch, ten miecz nazywa się „katana", a sztylety to „sai"...) Naturalnie, nigdy się z nimi nie rozstaję. Chyba będę z nimi mogła chodzić do szkoły, prawda?
- Ależ oczywiście. Kto by się tam czepiał takiej drobnostki, jak przynoszenie białej broni do szkoły? Zwłaszcza, że pochodzisz z Japonii...
- A, to fajnie. Wiecie, muszę się jeszcze czymś pochwalić. Moje niesamowite umiejętności walki, trenowałam u mnie w kraju, pod okiem najlepszych mistrzów z klasztoru Shaolin!
- Aha! (Zgadnijcie, kto to powiedział) W końcu cię mam, oszustko! Po pierwsze, do Shaolin nie przyjmują kobiet…
- Zrobili dla mnie wyjątek, ze względu na mój wybitny talent i niesamowite umiejętności.
- Po drugie, Sholin znajduje się w Chinach, nie w Japonii…
- Mamy filię! Zresztą, ja chyba wiem lepiej, co się znajduje w moim własnym kraju!
- Po trzecie, w Shaolin mnisi trenują kung-fu i tylko kung-fu. Żadnego karate, tek-won-do czy ninjitsu. I co ty na to?
- Jaaaaaa…yyyy….no…. ten…
- Zostaw ją w spokoju, Logan! – Krzyknęła Rogue. – Jak możesz tak gnębić biedną Amiko? Po prostu zazdrość cię zżera, bo ona mieszkała w najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi, a ty nie! Chodź, Amiko. Opuszczamy tę strefę dla zazdrośników… (Nie! Moje serce! I ty, Roguey…)
- Ja też mieszkałem w najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi – Pisnął żałośnie Logan. – Dlaczego nikt mi nie wierzy?
Ale nikt go już nie słuchał…
1234
Nagle w całym Instytucie zawyły syreny alarmowe. To Magneto i jego Acolytes zbliżają się do instytutowych bram. (Rany! Z miesiąca na miesiąc taktyka jego ataków, staje się coraz bardziej przemyślna i diaboliczna.)
- X-meni, przygotować się do obrony!
Wszyscy natychmiast wybiegli na dziedziniec i rozpoczęła się walka. Amiko, prawie od razu udało się wyeliminować Pyro (dlaczego zawsze jego?), ale pozostali nie mieli tyle szczęścia. Szala zwycięstwa przesuwała się wyraźnie w stronę Acolytes (No pewnie! X-menów jest tylko jakieś trzy razy więcej i mają po swojej stronie ciężki sprzęt… Dlaczego mieliby wygrywać?)
- To już jest koniec! Musimy się poddać – Krzyknął Logan (J-jasne)
- Nigdy! – Odparł Scott, zaciekle atakując swym promieniem optycznym – Nie możemy zawieść Profesora! – Po chwili leżał nieprzytomny na ziemi.
- O nie! Bez naszego przywódcy jesteśmy zgubieni! – Zaczął lamentować Roberto
- To już naprawdę koniec – Powiedział płaczliwie mały Jamie
- Nie. Zaczekajcie. Jest jeszcze jedna szansa. – Uspokajała wszystkich Amiko.
- Naprawdę? Jaka? - Zapytał Kurt (No właśnie – jaka?)
- Każdy wybitny znawca japońskiej kultury wie, że walcząca z potworami małolata w kusym mundurku, jeśli tylko mocno się skupi, to może przyzwać na pomoc kosmiczne moce, albo swojego demona-opiekuna. (O rany! To rzeczywiście musi być „wybitny" znawca kultury japońskiej)
- I ty teraz go wezwiesz? – Zapytał z nadzieją Kurt. (Zaskocz mnie)
- Spróbuję. Dajcie mi tylko chwilkę czasu, bym mogła się skupić.
- Hurra! Jesteśmy uratowani! – Krzyknął Kurt – Amiko zaraz wezwie Godzillę!
- No coś ty! – Oburzył się Bobby – Ona wezwie Mega Zorda
- Godzillę!
-Zorda!
- Godzillę!
- Zorda!
- Godzillę!
- Zorda!
Tymczasem skupiająca się i mamrocząca coś do siebie Amiko, nagle otworzyła oczy i władczym tonem zakrzyknęła:
- Pikachu! Wybieram Cię!
I w tym momencie, tuż przed nią, pojawił się mały żółty stworek, przypominający skrzyżowanie chomika z pingwinem. Na ten widok wszyscy X-meni, tak jak stali, usiedli na ziemi ze zdziwienia (I znów bohaterowie Evo przejawiają zachowania typowe dla animków… Ech, czy wiedzieliście kiedyś, aby któryś z X-men podczas walki siadał z tyłkiem na ziemi, bo się zdziwił?)
- Ach, fuj! – To Kitty usiadła w samym środku kałuży…
Amiko zaś prowadziła walkę sama:
- Pikachu, elektroatak!
Potworek cały się sprężył, zebrał w sobie i po chwili, z groźnym „Pika-pika!", wystrzelił w Acolytes błyskawicą (Jakby Storm nie mogła). Porażeni wrogowie upadli na ziemię. Po chwili podnieśli się i zaczęli wiać, gdzie ich oczy poniosą.
- Ja tu jeszcze wrócę! – Pogroził jeszcze Magnus, po czym zniknął za horyzontem.
- Amiko pokonała Magneto! Hurra! – Krzyczy Sam
- Hurra! – Krzyczą X-meni.
Tymczasem zadowolona i wzruszona Amiko, z dumą spogląda na swego „demona-obrońcę". Właśnie wszyscy mają udać się do domu i urządzić wielką imprezę, na cześć bohaterki, gdy nagle… Och nie! Cóż za tragedia! Biedna, biedna Amiko, potknęła się na prostej drodze i upadła prosto na wyciągnięte pazury Wolverina.
- Ach! – Wydobył się zbiorowy okrzyk rozpaczy.
- Aghreeegrh – Zdążyła jeszcze wycharczeć Amiko i zamknęła oczy na wieki.
- I co my teraz z nią zrobimy? – Zapytał Ray
- Emmm… No… Pochowamy ją w naszym ogródku. – Powiedział Profesor po namyśle. – Chodźcie, musimy przygotować się do pogrzebu.
- Już nigdy się nie zakocham! – Rozpaczał Kurt! (Mhmm… A Doda wstąpi do zakonu…)
1234
Podczas gdy pogrążeni w bólu i rozpaczy X-meni udali się do Instytutu, Logan został nieco z tyłu. Wtedy spod ziemi wyfazowała Shadowcat:
- Dobra robota, Siusiumajtko! – Pochwalił ją instruktor
- Ta przybłęda ma, na co zasłużyła! Nikt, ale to nikt nie będzie mi bezkarnie kraść Kurta!
- Przecież ty chodzisz z Alversem…
- I co, z tego! To jeszcze, ten, nie znaczy, że Kurt może mnie przestać wielbić i hołubić. Dopóki ona się tu nie zjawiła, codziennie w porze drugiego śniadania przynosił mi jabłko. Mmmm uwielbiam jabłka… Ale dzisiaj zapomniał! – Logan spojrzał tylko na nią dziwnie, ale nic nie powiedział. Lepiej się nie narażać. – A pan, ten, dlaczego chciał się jej pozbyć?
- Teraz, jak jej tu nie ma, znowu wszyscy będą mnie kochali, bo kiedyś mieszkałem w najbardziej cool i czaderskim kraju na ziemi! Logan znów jest THE BEST!
- Jak pan myśli, czy Profesor pozwoli mi zatrzymać Pikachu? Lockheedowi przydałby się przyjaciel…
The End
Yey, Kitty i Logan!
