To zdarzyło się tak niedawno. Dwa miesiące temu odzyskaliśmy wolność. Ozai został umieszczony w więzieniu a Azulę wysłano do zamkniętego ośrodka, w którym mogła wyleczyć swoje szaleństwo i z którego nie mogła uciec.
To było osiem tygodni wolności i szczęścia, ale i treningów. Aang ćwiczył z Zuko i Toph aby opanować bardziej zaawansowane techniki. Zuko był trochę zły, że Aang uczył się szybciej od niego, a tym bardziej kiedy powiedział to Iroh. Śmiał się że Awatar, chociaż młodszy od Władcy Ognia, opanował tworzenie błyskawicy o wiele szybciej niż jego bratanek. Najlepsze jest to że Zuko nadal nie potrafi stworzyć błyskawicy.
Ciągle zdumiewa mnie ten niebieski ogień. Bałam się że widząc go przypomnę sobie Azulę, ale wiedziałam że ten ogień pochodzi od niego. Nie miałam przykrych wspomnień. Nie czułam strachu, ale ulgę i dumę.
Uśmiechnęłam się do chłopca który spojrzał w moją stronę. Obserwowałam jego treningi z Iroh. To było takie niezwykłe…
Ale nadszedł ten dzień.
„Będę za tobą tęsknić"- powiedziałam tuląc się do Aanga i spojrzałam na niego. Teraz był na równi ze mną.
„Odwiedzę cię jak tylko będę mógł" odpowiedział ściskając mnie mocniej.
Nie rozumiałam tego. Aang ma dopiero trzynaście lat, a wszyscy traktują go jakby był już dorosły. Ale musiałam się z tym pogodzić. Wiedziałam że nic nie zdziałam. Musiałam czekać aż wróci i mieć nadzieję że jeszcze go zobaczę.
Odprowadził mnie na statek. Tak bardzo chciałam żeby popłynął z nami. Żebyśmy spędzili jeszcze te kilka dni razem.
„Aang popłyń ze mną na Biegun Południowy. Potem wrócisz na Appie"- zaproponowałam. Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej?
„Wiesz… Nie zastanowiłem się nad tym. Rzeczywiście mógłbym tak zrobić"- uśmiechnął się.
„Tak?"- krzyknęłam z radości i podskoczyłam.-„ Sokka, Aang płynie z nami!"- powiadomiłam brata.
„Świetnie"- odparł z uśmiechem i pomógł zanieść Suki jej bagaże.
„To wspaniale Aang."- zwróciłam się do mojego chłopaka-„ Pisałam do mojej babci listy i dowiedziałam się że jesteś wielkim bohaterem dla mojego ludu. Na pewno chcieliby cię zobaczyć."
„To ty powinnaś być ich największą bohaterką"- uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie.
„Przestańcie wreszcie"- skrzywiła się Toph odwrócona w naszą stronę.
Aang i ja otworzyliśmy oczy.
„Nie masz przypadkiem czegoś do roboty?"- zapytał groźnym tonem. Każdy zawsze musiał nam przeszkadzać. Do tej pory mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie. Iroh, Zuko i Toph męczyli Aanga przez cały dzień i gdy wracał do domu od razu kierował się do sypialni. Były wyjątki, że treningi trwały zaledwie kilka godzin, ale zawsze musiało wypaść jakieś spotkanie lub ktoś chciał porozmawiać czy gdzieś wyjść. Widzieliśmy się przez kilka minut dziennie, a czasami nawet krócej. Wyjątkami było też, gdy mogłam oglądać jego treningi.
Zastanawiałam się czy to świat jest przeciwko nam, czy też to wszystko to robota mojego brata. Gdy dowiedział się że Aang jest moim chłopakiem zaczął nas szpiegować oraz wymyślił wiele zakazów. Najlepiej byłoby gdybyśmy udawali że się nie znamy.
Aang objął mnie mocniej.
„Myślisz że przeżyję?"- zapytał z uśmiechem „Wiesz, nie mamy gdzie iść i Sokka będzie bez przerwy chodził za nami".
Zachichotałam.
„Myślę że tak"- odparłam i pocałowałam go w policzek.
Zbliżała się kolacja. Sokka jak zwykle wypytywał czy będzie mięso i chodził po kuchni, ale podejrzewam, że tak naprawdę to patrzył czy ja i Aang nie robimy czegoś „niedozwolonego". Nie mogłam dłużej tego znieść , więc gdy mój brat po raz kolejny szpiegował w kuchni, złapałam Aanga za szaty i mocno docisnęłam swoje usta do jego. Chłopiec stał z rozszerzonymi oczami przez chwilę, ale potem zamknął je i objął mnie w talii.
„Co wy robicie?"- krzyknął Sokka patrząc na nas. Ale ja wcale nie byłam speszona jego obecnością. Nie miałam zamiaru przerwać tego pocałunku, który stawał się coraz bardziej namiętny.
Wojownik otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i wyszedł zamykając drzwi.
Zaczęło mi brakować powietrza więc oderwałam się od Aanga. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Byłam zadowolona z naszego wspólnego dzieła. Sokka zrezygnował, na jakiś czas.
„To nie było fair"- Awatar stwierdził uśmiechając się łobuzersko.
„A czy to co on robi jest fair?"- zapytałam i złapałam go za tył głowy żeby przyciągnąć go do następnego pocałunku wplatając ręce w jego włosy.
„Nie, to nie jest fair"- mruknął z zamkniętymi oczami.
Za każdym razem kiedy go całuję chcę więcej i więcej. Czy to normalne?
Po kilku minutach łapczywie wdychałam powietrze. Za długo byłam bez niego.
„Jak to możliwe?"- zapytałam patrząc w szare oczy.
„Ale co?"- zapytał.
„Masz dopiero trzynaście lat a całujesz…"- przymrużyłam oczy -„Wspaniale"- dokończyłam.
„Czy to źle?"
„Nie, tylko dziwię się"- odpowiedziałam ale do głowy wpadła mi pewna myśl „Miałeś przede mną jakąś dziewczynę?"
„Co? Nie!"- zaśmiał się „Muszę ci przypomnieć, że całe sto lat spędziłem w górze lodowej".
„Tak, wiem ale może wcześniej.."- zawahałam się. Aang złapał mnie za ramiona i zrobił się poważny.
„Kataro jesteś moją pierwszą i jedyną dziewczyną"- oświadczył patrząc mi głęboko w oczy. Miałam wrażenie jakby teraz czytał wszystkie moje myśli.
Byłam zszokowana jego słowami. Ale zszokowana w dobrym sensie. Jedyne co wydobyłam z siebie to: "Kocham cię, Aang".
Zbliżył się do mnie i byliśmy blisko pocałunku… kiedy do kuchni wkroczyła Toph. Aang słysząc huk otwieranych drzwi przewrócił oczami i podniósł głowę z niezadowolonym a nawet wściekłym wyrazem twarzy.
„Aang, Sokka chce z tobą rozmawiać"- powiedziała niewidoma dziewczyna gryząc jabłko.
Chłopiec westchnął i spojrzał na mnie.
Położyłam mu głowę na ramieniu „Zobaczymy się później"- wyszeptałam mu do ucha. Wiedziałam że to będzie długa rozmowa.
Aang uśmiechnął się i wyszedł.
~~Aang~~
Przez chwilę szukałem Sokki ale w końcu znalazłem go siedzącego w moim pokoju. Podniosłem brwi i wszedłem do środka.
„Co ty tutaj robisz?"- zapytałem rozglądając się. Chciałem się upewnić że to na pewno moja sypialnia.
„Musimy pogadać"- oświadczył i wskazał ręką na fotel. 'Tyle to ja wiem'- pomyślałem i usiadłem.
„Chodzi o ciebie i Katarę"- zaczął „Wiesz, ona ma piętnaście lat a ty trzynaście. Niektóre sprawy… Ona jest starsza i może się zdarzyć że będzie chciała więcej. Wiesz o co mi chodzi?"- zapytał.
Patrzyłem na niego rozbawiony.
„Tak, Sokka rozumiem o co ci chodzi i nie musisz kontynuować"- zaśmiałem się „Myślisz że jestem aż tak głupi?"
„Eh… ja… no… myślałem że nie wiesz…"- jąkał się.
„Dobra, Sokka… Nie znasz kultury Nomadów Powietrza. Ja w wieku jedenastu lat wiedziałem więcej niż ty teraz."- powiedziałem i spojrzałem na jego dziwny wyraz twarzy. „Na serio. Nie musisz robić z siebie 'ojca'. Możesz mi zaufać"- zapewniłem.
„Czyli że nic tego, coś?"- chciał się upewnić.
Puknąłem się palcem w czoło „Mógłbyś wyjść?"- zapytałem otwierając drzwi.
Wiedziałem że to nie było miłe ale byłem na niego zły. Nie wiem dlaczego. Po prostu byłem.
