- Dean! – jęknął Castiel. – Mieliśmy szukać wampirów.

Zielonooki zignorował go. Miał teraz ciekawsze rzeczy do roboty. Mężczyźni całowali się namiętnie na tylnym siedzeniu Impali. Anioł był hipokrytą. Prosił Deana, żeby przestał, jednak oddałby wszystko, żeby Winchester tego nie robił. Niebo, które znał, było niczym w porównaniu do miękkich ust łowcy.

- Sam... się tym... zajmie... – Dean wysapał pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Niemal zerwał z anioła trenczowy płaszcz. Potem przyszła kolej na marynarkę i krawat. Mężczyzna przerwał pocałunki, żeby złapać oddech. Światło księżyca wpadało do samochodu, dzięki czemu Dean mógł ujrzeć swoje ukochane błękitne oczy, które wpatrywały się w niego z miłością. Zawsze obserwował te cudowne tęczówki. Wiele razy widział w nich gniew, smutek, rozczarowanie, lecz wtedy nie były skierowane ku niemu. Bo kiedy Castiel patrzył na niego, Dean mógł znaleźć w jego oczach tylko czułość i troskę.

Po chwili serafim prawie niezauważalnie skinął głową. Łowca dostrzegł ten gest, więc zaczął rozpinać jego koszulę. Zajęło mu to zaledwie kilka sekund, lecz dla anioła była to wieczność. Rzucił się na Deana, zanim ten zdążył odpiąć ostatni guzik. Winchester był mile zaskoczony taką odmianą i pozwolił się całować. Uwielbiał, kiedy jego słodki anioł stawał się agresywny. Castiel musnął ustami wszystkie piegi na jego nosie, po czym zaczął schodzić coraz niżej. Broda, szyja, obojczyk. Dean bawił się jego włosami i szeptał coś, ale anioł nic nie słyszał. Bicie jego serca zagłuszyło jego słowa. Jednak nie zagłuszyło pukania w szybę. Obaj mężczyźni aż podskoczyli, a Dean nawet uderzył głową w sufit. Odwrócili się i zobaczyli młodszego Winchestera, który obrzucił ich wymownym spojrzeniem. Castiel szybko zarzucił na siebie płaszcz. Starszy łowca również poprawił ubranie i otworzył drzwi.

- Prawie dostałem przez ciebie zawału, Sammy! – warknął wysiadając z auta.

- Przepraszam, ale z tego co wiem, polowanie na wampiry wygląda trochę inaczej – rzekł z wyrzutem Sam.

- My tylko... – zaczął Dean wskazując na anioła, który też wysiadł z samochodu. – Cas pokazywał mi jak...

- Nie wątpię, że Cas pokazał ci wiele dzisiejszego wieczoru – odparł z uśmiechem mężczyzna rzucając wzrokiem na rozpiętą koszulę Castiela.

Twarz anioła zrobiła się czerwona ze wstydu. Nie wiedział co powiedzieć. Dean również miał problem z wymyśleniem sensownej odpowiedzi. Sam zauważył to i wybuchnął śmiechem, co jeszcze bardziej zawstydziło mężczyzn.