Czytałam wiele relacji z Powstania Warszawskiego, a za każdym razem był fragment wspominający o tym, że ktoś, pośród tego całego powstańczego zgiełku grał na pianinie...
I tak powstało to drabble. Miłego czytania!
Nacisnął klawisz fortepianu; delikatnie, lekko, z namaszczeniem. Dźwięk przeszył powietrze przesiąknięte kurzem i ceglanym pyłem. Feliks uśmiechnął się - ot, lekki grymas, uniesienie kącików ust, właściwie bez powodu.
Gdzieś w pobliżu rozległ się wybuch; znowu walnęła jakaś bomba. A może za chwilę znów zaczną strzelać…? Nie wiedział.
Miał nadzieję, że pamięta, jak ma zagrać ten utwór - minęło już tyle czasu, odkąd ostatni raz to robił…
Zamknął oczy. Wdech, wydech. Wyprostował palce, a one samoistnie zaczęły uderzać w klawisze.
Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy…
Coś znowu walnęło w pobliżu, ale Feliks nie przerywał utworu.
Warszawa walczy. 1944r. Powstanie.
