Rozmyślenia Snape'a o tym, co by było, gdyby oraz o trudnej do zaakceptowania rzeczywistości.

***

Wcale cię nie nienawidzę.

Wcale nie chcę na ciebie krzyczeć, ale prowokujesz.

Kpiącym wyrazem twarzy, która jest tak podoba do innej. Tak dobrze znanej i tak nie cierpianej.

Mam ochotę wrzeszczeć, bo wszystko powinno być inaczej.

Podejrzewam, że gdybym był innym człowiekiem, nie tak zaborczym i zwyczajnie lepszym niż faktycznie byłem, to nawet mógłbym cię polubić, a przecież nie lubię.

Oczywiście, nie z czystej złośliwości.

Po prostu nie potrafię.

Może, gdybyś mniej przypominał Pottera, wszystko byłoby łatwiejsze?

Nie widziałbym jego, zamiast ciebie, i nie odczuwałbym dyskomfortu, gdy patrzysz w moim kierunku, a zielone oczy - jej oczy - są pełne wyrzutu.

Przez krótką, ulotną chwilę mam wrażenie, że znów stoi przede mną - wściekła, bo kolejny raz zachowałem się jak kretyn.

Zawodziłem ją ciągle i na każdym kroku.

Szkoda, że nie potrafiłem inaczej. Niektóre rzeczy są silniejsze niż się z pozoru wydają, a przyzwyczajenia są najsilniejszą mocą sprawczą i człowiek, zamiast przepraszać, nakręca się coraz bardziej, aż w końcu sam nie wie, co mówi.

Wrzeszczeć potrafi każdy głupi. Ja zaczynałem od warczenia, a im bardziej wściekły byłem, tym spokojniejszy był mój głos. To bardzo ją denerwowało, ale zawsze wybaczała. Uśmiechała się w ten swój sposób, marszcząc nos, i lekko całowała w policzek.

Mówiła, że to gest na zgodę.

Kazała siebie również całować.

"Dlaczego nie?" - myślałem, całując moją Lily w ciepłe, piegowate czoło.

"Nie rób tego więcej, Severusie."

A ja za każdym razem obiecywałem sobie i jej, że to ostatni raz. Nigdy nie był ostatni.

Zawsze pozostawiany sam sobie. Nie było nikogo, kto powiedziałby mi, co powinienem robić i jak się zachowywać, a to dało idealny grunt pod zasiew.

Lucjusz byłby świetnym dyplomatą.

Gdyby nie urodził się Malfoy'em, to pewnie równie dobrym ogrodnikiem.

Każdego potrafił przekonać, nawet mnie - wiedzącego, że nie wszyscy mugole są źli.

Nie zmienia to faktu, że wtedy nie miałem prawa jej wyzywać.

Czcze słowa i usprawiedliwienia nic tu nie pomogą.

Była dobra i pełna szczerości. Zawsze potrafiła powiedzieć, gdy coś jej nie pasowało i śmiało wygłaszała swoje opinie.

Dla mnie nie była wcale gorsza od czystokrwistych i nie zasługiwała na miano szlamy.

Nie chciała słuchać wyjaśnień.

Nikt jej się nie dziwił.

Przecież Ślizgonów z reguły należy ignorować, spisywać na straty, a ja jeszcze sobie zasłużyłem.

Mieli cholerną rację.

Kiedyś byłem złym człowiekiem. Śmierciożercą nie zostaje się dla przyjemności. To rodzaj pracy i obowiązku, których nienawidzi się całym sobą.

Uczucie nieczystości zostaje z tobą na zawsze wraz z pierwszym Niewybaczalnym.

Choć, gdyby świat i życie były łatwiejsze, nic nie miałoby sensu.

A później się zmieniła. Zupełnie wypłowiała, wyszła za Księcia Gryffindoru i zniknęła radość z jej oczu.

Szkoda, że nie jesteś do niej podobny, Potter.

Do małej Evans, która sfruwała z huśtawki na placu zabaw.

Naprawdę, łatwiej byłoby cię lubić.

Może po tylu latach nie wzbudzałbyś we mnie chorych wyrzutów sumienia.

Mógłbym sobie wmówić, że wcale nie jesteś ich synem.

Że jesteś mój, Harry.

Nie mogę cię nawet tolerować, bo nigdy nie będę mógł nazywać cię "moim Harry'm". Zawsze będziesz należał do nich.

Nigdy nie będziesz nasz - mój i Lily.

Albus jak katarynka powtarza, że nie jesteś Jamesem, ale ja widzę go w tobie.

Jego cień na twojej twarzy, gdy się denerwujesz.

Odbicie w ruchach, gdy latasz na miotle.

Dla mnie jesteś tylko nim, a powinieneś być także nią.

Miałeś być jak Lily, Harry.

Miałeś być jak ja.

Miałeś być Snape'em, a jesteś Potterem.

I dlatego nie mogę przestać jej kochać.

I dlatego nie mogę polubić ciebie.