Nie pozwoliłem Ci tamtego dnia wyjść.
Nie pozwoliłem Ci na spacer beze mnie.
Nie pozwoliłem Ci nie wrócić do domu.
Nie pozwoliłem Ci znaleźć się w szpitalu.
Nie pozwoliłem Ci zapaść w śpiączkę.
Nie pozwoliłem Ci na sen wiecznym.
Więc dlaczego zrobiłeś to wszystko na co nie wyraziłem zgody?
Siedział na sofie w salonie i pustym wzrokiem wpatrywał się w ekran telewizora.
Nie chciał dopuścić do siebie rzeczywistości.
To wszystko miało trwać o wiele dłużej. Nie mogło skończyć się tak szybko.
Nie wyrażał zgody na taką rzeczywistość.
Jego wzrok był pusty od momentu telefonu ze szpitala.
Wszelkie formalności załatwiał bezmyślnie. Nie potrafił skupić się na niczym.
Ale przy okazji nie umiał wykrzesać z siebie emocji.
Nie czuł ani żalu, ani smutku, ani złości.
Wszystkich jego przyjaciół zadziwiła ta postawa. Spodziewali się morza łez. A nic takiego nie nastąpiło.
Jego spokój był przerażający. I nie wpływał dobrze na resztę.
Jakby śmierć partnera w ogóle go nie obeszła.
Wstał z sofy. Jego wzrok natrafił na zdjęcia.
Na wszystkich byli uśmiechnięci.
I to jedno, jeszcze z czasów liceum.
Te, które w mniejszej wersji miał zawsze przy sobie.
Te z uśmiechem, w którym się zakochał.
I po raz pierwszy od kilku dni jego oczy się zmieniły.
Łzy, które tyle czekały w końcu popłynęły ciurkiem.
Upadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach.
Nie potrafił, czy też nie chciał powstrzymywać łez.
Nie pozwoliłem ci Koki opuszczać mnie tak szybko...
