- Dzień dobry Jarvis!

Zawołał, wchodząc do warsztatu z kubkiem kawy w ręce.

- Pora zabierać się do pracy!

Pownowił przywitanie przywołując na swoją twarz uśmiech. Od dawna nie miał czasu, by po prostu posiedzieć w warsztacie i dać się ponieść szałowi odkrywania... Gdy był młodszy, podczas takich momentów, zdarzało mu się odkrywać zupełnie nowe, niemożliwe dla innych, wynalazki, które w późniejszym czasie stawały się niezastąpionymi w wielu dziedzinach.

- J! No! Wstawaj, nie obrażaj się, tatuś wrócił i ma dla ciebie pomysły na aktualizacje!

Zawołał w przestrzeń, kręcąc się po ciemnym warsztacie, popijając jednocześnie przyniesioną kawę.

- Czy coś się stało, panie Stark?

Dotarł do niego wreszcie dobrze znany głos. Odwrócił się z uśmiechem do źródła, choć nie przypominał sobie montownia systemu głośnomówiącego w okolicy drzwi warsztatu.

- No nareszcie...

Jego spojrzenie padło na czerwoną twarz Visiona. Na twarz, której zupełnie nie znał, w której żył głos... tak dobrze znany mu głos. Wzdrygnął się na ten widok. Wszystkie wspomnienia, których tak usilnie nie chciał do siebie dopuścić, uderzyły w niego ponownie, niemalże pozbawiając go umiejętności oddychania.

Spróbował się do niego delikatnie uśmiechnąć, choć był pewien, że zamiast tego wyszedł mu grymas.

- Vision... już nieważne...

Skończył kulawo. Gdy tylko za robotem zamknęły się automatyczne drzwi warsztatu, Tony opadł na pierwsze krzesło, które udało mu się zlokalizować.

- Zamknięcie warsztatu... wykonać!

Wyrzucił z siebie łamiącym się głosem. Tęsknił za nim... Tęsknił, gdy tracił Jarvis'a na chwilę, gdy ten, jeszcze w jego dzieciństwie wykonywał zadania dla Howarda. Tęsknił, gdy ten umarł, niedługo po śmierci jego rodziców... Tęsknił za nim, teraz gdy został mu odebrany przez Visiona...

- To za bardzo boli J...

Powiedział cichutko, nie zwracając uwagi na to, czy ktoś był w stanie go usłyszeć. Nie zwracał również uwagi na jedną, samotną łzę, wypływającą z jego oka i torującą sobie drogę przez jego policzek aż do brody, gdzie oderwała się od skóry, by opaść na nowoczesny blat biurka...

To była jedyna forma żałoby, na jaką Tony mógł sobie pozwolić... nikt przecież nie mógł wiedzieć, jak wiele Jarvis dla niego znaczył.