W ciemnym korytarzu panował kojący chłód. Dziewczyna westchnęła, opierając się o zimną, szorstką ścianę. Przymknęła oczy. Była zmęczona walką, a czekała ją jeszcze dużo trudniejsza misja. Musiała skupić się na powierzonym zadaniu. Poczuła bolesny ucisk w brzuchu. Wygrała, ale nie czuła się jak zwycięzca. Zlekceważyła przeciwnika. Ten chłopak, zwykły dzieciak. Przechytrzył ją, chociaż była starsza i silniejsza. Pokonał i pozwolił wygrać. Nie mogła zrozumieć, co nim kierowało. Chciał ją upokorzyć? Przemądrzały dupek.

Mimo to, musiała przyznać, że było w nim coś pociągającego, ten specyficzny chód, uśmiech, niewymuszona postawa. Nadal miała przed oczami jego spokojną twarz, gdy podnosił rękę, żeby się poddać.

Temari.

Dziewczyna otworzyła oczy, a serce zakołatało jej w piersi.

Wypowiedział jej imię. W jego ustach zabrzmiało jak komplement.

Przyglądał się jej uważnie. Kiedy do niej podszedł? Stał tak blisko, mogła dostrzec drobne piegi na jego nosie. Miał duże, ciemnobrązowe oczy, okolone zaskakująco długimi rzęsami.

Chłopak mrugnął i nieświadomie wyrwał dziewczynę z transu.

- Czego chcesz? – syknęła jadowitym tonem.

Skupiony wyraz twarzy chłopca prysnął jak bańka mydlana, ustępując chytremu uśmieszkowi.

Dziewczyna założyła ręce na piersi i posłała mu wyniosłe spojrzenie.

Chłopak westchnął i wzruszył ramionami. Włożył ręce w kieszenie, obrócił się na pięcie i odszedł leniwym krokiem.

Gdy zniknął za zakrętem korytarza, dziewczyna odetchnęła. Nogi się pod nią ugięły, usiadła na zimnej podłodze. Zaśmiała się nerwowo i potarła dłonią czoło. Co to miało być?

Wypowiedział jej imię. Inaczej niż ktokolwiek.

Zrobił to tak… czule.

Natychmiast zganiła się za nieodpowiednie myśli. On teraz jest wrogiem i ona musi o tym pamiętać.

Rozejrzała się po korytarzu, było pusto.

Musiała już wracać, bracia na nią czekali. Chciała jednak czegoś spróbować.

Shikamaru.

Imię rozbrzmiało w ciszy. Zaskoczył ją ton własnego głosu, jej serce znów przyspieszyło.

Wstała, otrzepując się z kurzu. Wystarczy, na tym koniec. Szykowała się na wojnę.

Jednak w głowie utknęło jej to jedno słowo. Jej imię, słyszała je cały czas, jak natrętną melodię, którą się nieświadomie nuci. Uśmiechnęła się w duchu i wyszła na balkon zalany oślepiającym słońcem.


Kiedy ktoś Cię kocha, inaczej wymawia Twoje imię – po prostu wiesz, że w jego ustach jest ono bezpieczne.