Pisząc kolejny rozdział tej historii, zapragnęłam się nią podzielić. Mam wrażenie, że uda mi się ją dokończyć, ale moje wena jest kapryśna, więc z góry przepraszam jeśli mi się nie uda. Miałam zamiar opublikować to coś, dopiero gdy skończę, ale tak wyszło. Mam kilka "zapasowych" rozdziałów, więc mam nadzieję, że będzie dobrze. Dziś wrzucam prolog, I i II rozdział, ponieważ są krótkie (każdy rozdział planuje na 3k słów) , ale na następne będzie trzeba czekać tydzień. We wtorki w takim razie.
Mało jest opowiadań z tym właśnie paringiem (Harry/Remus), a ponieważ moja dewiza brzmi "Jeśli chcesz coś przeczytać, napisz to sobie" oto jest! Nie chciałam robić szybkiej akcji, wyznawania sobie miłości i seksu w pierwszym rozdziale i mam nadzieję, że mi się to uda. Jakby co wytykajcie błędy! Obojętnie co! Najlepiej od zaraz, bo później ciężko będzie przestawić się na krytykę xD
Nie zamierzam unikać przekleństw, ale i nie nadużywać ich. Poza tym pojawią się sceny seksu męsko-męskiego. Dlatego jeśli ktoś nie czuje się na siłach, ostrzegam.
Nic nie należy do mnie ze świata "Harry'ego Potter'a".
W takim razie miłego czytania~!
~H~
Grzmot błyskawicy oświetla ciasne pomieszczenie jasnoniebieskim światłem. Postać siedząca w kącie kuli się jeszcze bardziej, zwijając się w kłębek. Chwilę walczy sam ze sobą, ale w końcu unosi głowę i pozwala, by światło księżyca oświetliło jego twarz. Dostrzega tylko granatowe niebo rozmazane przez brak okularów. Ten ruch sprawia, że nawiedza go kolejna fala bólu, więc drży, wracając do poprzedniej pozycji. W uszach szumi mu krew, a ciężki oddech odbija się echem. Jego umysł wciąż od nowa odtwarza szaleńczy śmiech Voldemort'a. Kuli się gwałtownie, rozglądając się ze strachem jakby samo myślenie o czarnoksiężniku miało sprawić, że pojawi się w pomieszczeniu. Gdy nie dostrzega niczego podejrzanego, rozluźnia się trochę. Mięśnie ma zesztywniałe, a każdy fragment jego ciała pali nieznośnym bólem. Stara się nie poruszać za bardzo, by nie pogarszać sprawy. Wlepia otępiały wzrok w kajdany zaciśnięte wokół jego kostek i przestaje skupiać się na swoim otoczeniu.
Głośny wybuch wstrząsa budynkiem aż po fundamenty, jednak więzień nawet tego nie zauważa. Dopiero gdy ciężkie metalowe drzwi do jego celi otwierają się z hukiem, a blade światło razi go w oczy, zaczyna kontaktować. Unosi twarz, z przyjemnością pozwalając poświacie otulić swoją sylwetkę. Słyszy krzyki i widzi jakąś osobę, która zmierza w jego kierunku, ale nie potrafi jej rozpoznać. Z trudem wyciąga dłoń i chwyta swojego wybawiciela za nogawkę spodni. Jego wargi wykrzywiają się w delikatnym uśmiechu, po czym mdleje.
