Ciemnowłosy chłopak szybkim krokiem przemierzał zatłoczone ulice. Coraz bardziej zdenerwowany schował telefon do kieszeni, po kolejnym nieodebranym połączeniu. Został mu jeszcze kawałek drogi, który niemal przebiegł, zgrabnie wymijając mijanych ludzi. W końcu dotarł pod zadbany, majestatyczny apartamentowiec, pokonywał po kilka marmurowych schodków naraz. Minął zdziwionego młodego portiera, który nawet nie zdążył zareagować na niespodziewanego gościa. Wpadł do windy, w pośpiechu naciskając przycisk z numerem ostatniego piętra, droga dłużyła mu się niemiłosiernie, nerwowo przytupywał nogą. W końcu nieprzyjemny dźwięk oznajmił koniec trasy. Chłopak niemal wybiegł z windy i dopadł dębowych drzwi prowadzących do jedynego na tym piętrze apartamentu. Z rosnącym niepokojem molestował dzwonek, wyciągając telefon, gotowy dzwonić na policję, pogotowie, straż i CBŚ. Albo nawet yakuzę, wszystko jedno. W końcu po ciągnących się w nieskończoność 15 sekundach drzwi powoli uchyliły się i wyłoniła się twarz Kise.

- Senpai? - spytał słabym tonem. - Co ty tutaj robisz, nie powinieneś być na treningu?

- Nie senpajuj mi tutaj, czemu telefonu nie odbierasz? Nie ma cię w szkole, nie ma cię na treningu, żadnego kontaktu, byłem już gotowy brać pod uwagę porwanie! - wydarł się na niego Kasamatsu.

- Gome, nie chciałem żeby ktoś mnie tak oglądał po prostu - mruknął Kise, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w głąb mieszkania. Ciemnowłosy, nie bardzo wiedząc co zrobić, wszedł do środka.

Do tej pory był w mieszkaniu Kise kilka razy, na krótko zresztą, poza tym tutaj tak często zmieniało się położenie mebli, kolor ścian a nawet kafelki w łazience, że za każdym razem ogromny apartament robił ogromne wrażenie. Kasamatsu miał to nieodparte wrażenie, że minimalistyczne kolory nie pasują do energicznej osobowości Kise. Wszystko utrzymane było w bieli, czerni i intensywnej czerwieni, ściany, meble, podłoga, elementy dekoracyjne, nawet kominek. Poza tym mieszkanie było sporych rozmiarów, co wprawiało Kasamatsu w lekki dyskomfort. Zawsze czuł się lepiej w mniejszych pomieszczeniach, takich jak jego dom, który blondyn, swoją drogą, nazywał klitką. Nie potrafił zrozumieć po co nastoletniemu chłopakowi taka wielka sypialnia, kuchnia, łazienka wielkości pięciu takich jak w jego domu, a do tego salon prawie większy niż jego cały dom. Poza tym pomieszczenia pełniące funkcję gabinetu, garderoby, przebieralni, a nawet jeden pokój pełen luster, w którym Kise spędza wiele czasu stojąc i podziwiając się.

Kasamatsu zamknął drzwi wejściowe, po czym ściągnął kurtkę i buty i rozejrzał się po salonie w poszukiwaniu blondyna. Chwilę później go zauważył, siedzącego na ogromnym dywanie z niedźwiedzia polarnego (sztucznego oczywiście), oparty był plecami o kanapę i opatulony kocem, nogi podkulił pod brodę. Co przykuło uwagę starszego chłopaka to to, że Kise wyglądał... źle. Stop, wróć, inaczej. I tak był oszałamiający, ale nieco mniej oszałamiający niż zwykle. Poza tym niebyło śladu typowego dla niego uśmiechu, a do tego blondyn był nieco blady.

- Ne, co jest? - spytał Kasamatsu, podchodząc bliżej. Chwilę rozważał czy wypada raczej usiąść na kanapie, czy koło wyższego na dywanie, zdecydował się na drugą opcję.

- Nic takiego - mruknął Kise. - Zjadłem chyba coś czego nie powinienem wczoraj, bo strasznie źle się czuję - wyjaśnił posępnie. - Cały czas mi niedobrze.

- Wymiotujesz? - zmartwił się starszy, spoglądając z troską na blondyna. Ten niechętnie przytaknął. - Wiesz że to niebezpieczne? Możesz się odwodnić, powinieneś komuś dać znać o tym - pouczył go.

- Wybacz, ale nie za bardzo chciałem oznajmiać światu, że leżę i rzygam i umieram - burknął.

- Nie mówię, że miałeś oznajmiać to całemu światu - powiedział Kasamatsu, przyciągając młodszego do siebie. - Miałeś oznajmić to mnie, głupku.

- Senpai, jesteś taki uroczy jak się o mnie martwisz - uśmiechnął się Kise. - Co nie zmienia faktu, że wolałbym żeby nikt mnie nie widział gdy wyglądam jak idź stąd i nie wracaj.

- Ryouta, idioto, dobrze wiesz, że wyglądasz dobrze nawet w sytuacjach, kiedy normalny człowiek wyglądałby okropnie. Skup się raczej na tym, żeby wyzdrowieć, zaraz zrobię ci herbatki którą zawsze robi mi moja mama, potrzebuję cię na treningach.

- Tylko na treningach? - spytał Kise niewinnym tonem.

- I dla siebie też - odpowiedział mu niższy, całując go w czoło.