Elesis właśnie stała w kuchni jej rodzinnego domu i zbierała ochrzan od mamy.
- Jak to w ciąży, Elesis?!- krzyczała mama- Myślałam, że wiesz co robić żeby tego uniknąć!
- Ale mamo, to planowane dziecko- odpowiedziała nieśmiało. Zawsze była tak samo rozdarta jak mamusia, ale teraz przerażała ją pulsująca żyłka na skroni kobiety.
- Planowane?!- nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała i zrezygnowana usiadła na krześle- A powiesz mi w końcu kto jest ojcem?
Dziewczyna odwróciła się tyłem do matki i spojrzała przez okno zbierając w sobie całą odwagę. Ona była straszniejsza niż wszyscy jej dotychczasowi rywale w walce razem wzięci.
- Chung...- wydusiła z siebie i spodziewała się jeszcze większego krzyku, a tu nic. Zdziwiona odwróciła się i spojrzała na mamę.
- Kto?- myślała, że się przesłyszała.
- No Chung.
- Ten blondasek? Nasz mały książę?
- Tak.
- DZIEWCZYNO, CZYŚ TY CAŁKIEM OSZALAŁA?! Z KSIĘCIEM?!- wstała.
- No i co z tego, że z księciem?!- narastająca w niej złość sprawiła, że przestała obawiać się matki.
- Dobrze wiesz, że Chung zawsze jest bardzo zajęty i nie będzie miał wystarczająco dużo czasu dla ciebie i dziecka- spuściła z tonu, bo zaczęła martwić się o swoją córkę.
- Mamo, powiedziałam ci już, że to było planowane dziecko- podeszła do niej i położyła rękę na jej ramieniu- Oboje przemyśleliśmy to, więc nie masz czym się martwić.
Kobieta ciężko westchnęła i ujrzała wystającą zza uchylonych drzwi czerwoną czuprynę, która lekko się trzęsła.
- A ty co się śmiejesz, smarku jeden?!- rzuciła w niego ręcznikiem, który akurat miała pod ręką.
- Mamooo- drzwi otworzyły się i do kuchni wszedł Elsword.
- Żebyś mi nie odwalał takich cyrków co twoja siostra!
- Mamo!- Elesis oburzyła się.
- Ale ja przecież nie zajdę w ciążę- znowu zaczął się śmiać.
- Nie denerwuj mnie i zrób mi herbaty...- powiedziała zrezygnowana.
- Meliskę?
- Elsword!
- No już, żartowałem- nadal się śmiejąc zabrał się za nastawianie wody.
- Mamo, muszę ci jeszcze coś powiedzieć- oznajmiła.
- BLIŹNIAKI?!- wtrącił chłopak.
- Elsword, ty pchło, wynocha!- wywaliła go z kuchni i zamknęła drzwi.
- Dawaj, córcia, już nic mnie nie zdziwi.
- Zanim postaraliśmy się o dziecko to Chung mi się oświadczył.
- Chociaż tyle dobrego- odetchnęła z ulgą.
- Dał ci pierścionek, który dodają do słodyczy?- zapytał Elsword zaglądając do kuchni przez okno.
- Wynocha!- krzyknęła dziewczyna.
Następnego dnia Chung przyszedł odwiedzić tą szaloną rodzinkę żeby porozmawiać z rodzicami swojej narzeczonej.
- Dzień dobry!- przywitał się wchodząc do domu. Dzięki temu, że było lato, to drzwi były szeroko otwarte- Jes...- nie dokończył, bo dostał jakimś silnym strumieniem wody prosto w twarz.
- A, to ty- powiedział Elsword trzymając w ręce jakieś urządzenie do psikania wodą, które sam skonstruował- Myślałem, że to moja siostra.
- Mógłbyś oszczędzić ciężarną- powiedział z uśmiechem strząsając z siebie spływającą wodę.
- Ciężarna czy nie i tak jest moją starszą siostrą, a one są od tego, żeby im dokuczać.
- Dobrze, że nie mam rodzeństwa.
Oboje zaśmiali się.
- O, nasz mały Chung!- powiedział ojciec stojąc w drzwiach.
- Witam- odwrócił się- ...pana...- dodał wystraszony widząc siekierę, którą trzymał mężczyzna.
Elsword o mało nie posikał się ze śmiechu.
- Mamy do pogadania, chłopcze.
- M-mhm...- przeraził się jeszcze bardziej.
- Ale najpierw napijemy się herbatki- powiedział pogodnie odstawiając siekierę- Els, nastaw wodę.
- Znowu ja?- mruknął.
- Idź, nie marudź.
- No i co się śmiejesz? Myślałem, że tam zejdę jak zobaczyłem tą siekierę!- mówił Chung.
- Nie mogę z ciebie!- Elesis leżała na swoim łóżku i zwijała się ze śmiechu- Przecież tata tylko przerwał rąbanie drewna- otarła łezkę z oka.
- Wtedy myślałem, że idzie do mnie- usiadł obok niej.
- Głupiutki Chung- ręką zmierzwiła mu włosy.
- Miałaś przestać z tym jakieś 10 lat temu!- nadął policzki.
- Nie zachowuj się jak ta mała pchła z czerwonymi włosami.
- Ej!- oburzył się wychodząc z szafy.
- Chung, widziałeś może gdzie tata zostawił tą siekierę?- zapytała patrząc z rządzą mordu na brata.
Miesiąc później Elesis i Chung mieli już brać ślub.
- Chung, weź usiądź- powiedział Ciel mając dosyć blondyna kręcącego się po pokoju.
- Nie mogę- dalej chodził w kółko- Za dwie godziny biorę ślub, rozumiecie? BIORĘ ŚLUB!
- Jakbyśmy nie wiedzieli- mruknął Add- W ogóle nadal nie rozumiem dlaczego ja też zostałem zmuszony do ubrania garniaka.
- Musiało być was tylu co druhen Elesis.
- Nie marudź, Add, ty przynajmniej nie zostałeś tym takim głównym drużbą- powiedział Elsword prawie leżąc w fotelu.
- A właśnie, kto jest druhną honorową?- zapytał Raven.
- Aisha- odpowiedział Chung.
Po tej informacji Elsword aż spadł z fotela.
- ŻE CO?!- wydarł się- Czy wy coś sugerujecie?!
- Teraz jeszcze nie, chyba, że złapie bukiet- blondyn spojrzał na niego wymownie.
- A reszta jak jest sparowana?- zapytał Ciel powstrzymując Elsworda przed rzuceniem się na pana młodego.
- Ty masz Lu, Raven Rene, a Add Eve- powiedział Chung.
- A pozostałe dziewczyny?
- Elesis przydzieliła im jakieś inne ważne role, ale nic mi nie powiedziała żeby nie psuć niespodzianki.
- Aż się boję- dodał Add.
W tym samym czasie Elesis była przygotowywana w pokoju na drugim końcu pałacu Seikerów.
- Nie jedz tyle- powiedziała Eve do opychającej się Reny.
- Nie mogę! Stresuje się!- pochłaniała cały poczęstunek, który był przyniesiony dla wszystkich dziewczyn.
- To gdybyś była druhną honorową zjadłabyś cały tort weselny.
- Właśnie, tort!- ruszyła w stronę drzwi, ale drogę zagrodziła jej Lu- Ej!
- Ja też chcę posmakować choć kawałek tego tortu!- powiedziała mała.
- SIOSTRA!- nagle wparował Elsword, bo Ciel raczył go w końcu wypuścić.
Mama obojga tak się wystraszyła, że lokówka wypadła jej z ręki i trochę przysmażyła głowę jej córki. Na szczęście w miejscu zakrytym włosami.
- AŁA- Elesis złapała się za bolące miejsce- CZEGO, ELS?!
- Przyszedłem zobaczyć jak się trzymasz, ale z tego co widzę to o wiele lepiej niż Chung- podszedł do niej- Ładnie wyglądasz.
- Dzięki- spojrzała na niego zdziwiona.
Ale po chwili była jeszcze bardziej zdziwiona, bo Elsword ją przytulił.
- Szczęścia, siostra. A jak Chung będzie dla ciebie niedobry to mów- powiedział dosyć cicho żeby pozostałe panie tego nie słyszały, po czym odsunął się od niej- A jakie zadania dostały Rose i Ara?
- Dowiesz się w swoim czasie.
- No weeeź.
- Nie, bo wygadasz wszystkim.
- No Elkaaaa.
- Ty idź już lepiej po obrączki- Aisha zaczęła go prowadzić w stronę drzwi.
- A ty się ode mnie odczep, to nie twój ślub!
- Ale jako druhna honorowa mam władzę!
- Ja współczuję twojemu przyszłemu mężowi, o ile w ogóle się chajtniesz!
- A żebyś wiedział, że się chajtnę! I to szybciej niż ty!
Przez chwilę patrzyli na siebie z wściekłością, po czym każdy poszedł w swoją stronę- Elsword wyszedł, a Aisha poszła do łazienki.
- Urocza dziewczyna- stwierdziła kobieta z rozbawieniem patrząc na swojego syna i Aishę.
- Ale Aisha mnie wkurza!- Els wszedł do pokoju Chunga- O, dzień dobry, panie Seiker- zrobiło mu się głupio na widok taty blondyna rozmawiającego z nim- To ja pójdę poszukać tych obrączek- szybko wyszedł.
- Elsword, co tak biegasz w te i nazad? Zaraz zaczyna się ślub!- Raven zatrzymał biegającego po korytarzach pałacu Elsa.
- Nie mogę znaleźć obrączek!
- No ty chyba żartujesz!
- Wołaj chłopaków i pomóżcie mi szukać!
- A gdzie je widziałeś ostatnim razem?
- Rano w moim domu... Ale przyniosłem je tutaj!
- Naprawdę myślisz, że znajdziemy je w tak wielkim pałacu w jakieś pół godziny?!
- Nie marudź tylko szukaj!
Chwilę później wszyscy chłopcy szukali obrączek.
- ZNALAZŁEM!- krzyknął Add po kilkunastu minutach mając nadzieję, że któryś z pozostałych go usłyszy.
- Co znalazłeś?- zapytała stojąca obok Rena.
- Yyy ciebie, Rena- wymyślił coś na poczekaniu- Raven cię szukał.
- Co ja?- zapytał Raven przybiegając na wieść o znalezionych obrączkach.
- No chciałeś porozmawiać z nią o... TYM- próbował mimiką twarzy wytłumaczyć mu jakoś żeby nie wsypał Elsa.
- Aaa, no tak!- w końcu zajarzył.
- To ja was zostawię- uciekł.
- To co chciałeś?- zapytała Rena.
- Chciałem się ciebie zapytać czy lubisz może... yyy... wierzby?- palnął byle co.
- Wierzby?- zdziwiła się.
- No tak, bo planuję sobie kupić i zasadzić... I chciałem znać twoją opinię.
- No są w porządku, chyba.
- Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. To lecę, bo ktoś mnie chyba woła- szybko sobie poszedł.
Add biegł do Elsworda i marudził pod nosem, że na dynamach byłoby szybciej, ale Chung mu je zabrał na czas wesela. Wybiegł zza zakrętu jednego korytarza i wpadł na służbę niosącą talerze. Rozległ się wielki huk i wszystkie talerze były zbite.
- Add, co ty odwalasz?- zapytał Elsword, który przyszedł zwabiony hałasem.
- Masz te obrączki- wcisnął mu pudełeczko do ręki i sobie poszedł.
- A tu co się stało?- zapytał Ciel.
- Nie wiem, ale mam obrączki- odetchnął z ulgą- To ja idę je zanieść tym tam od udzielania ślubu żebym znowu ich nie zgubił- poszedł.
Jednak nie tylko u chłopców pojawiły się problemy.
- Aisha, mamy problem- oznajmiła Eve.
- Co się stało?
- Bukiet Elesis zwiędł.
- No nie...
- Co zrobimy?
- Zaraz coś wymyślę.
- Eve, powiedziałaś już jej?- zapytała Lu przybiegając wraz z Reną.
- Tak- odpowiedziała.
- Dobra, mam pomysł- powiedziała Aisha- Pójdziemy do ogródka i nazrywamy nowych.
- Ale tam jest jest pełno ludzi i służby- rzekła Rena.
- To dwie zrywają, a dwie odwracają uwagę.
I tak też zrobiły. Aisha i Lu zrywały kwiaty, a Rena i Eve stały na czatach.
- Eve, a twoje te takie małe robociki nie mogłyby nam pomóc?- zapytała Aisha.
- Moby i Levy pomagają służbie według rozporządzenia Elesis.
Fioletowowłosa ciężko westchnęła i wróciła do zrywania.
- Dziewczyny, ale to nie jest mój bukiet- powiedziała Elesis szykując się do zejścia na dół.
- A niby czyj? Ze stresu głupoty pleciesz, chodź- Rena pociągnęła ją w stronę drzwi.
Ślub miał się za chwilę zacząć i wszyscy zebrali się już w wielkiej sali pałacu Seikerów w oczekiwaniu na Elesis i jej tatę.
- Rose, skarbie- mama panny młodej zaczepiła siedzącą obok dziewczynę.
- Tak?- zapytała blondynka.
- Wiesz może co się stało druhnom i drużbom?
Zdezorientowana pytaniem spojrzała na nich. Dopiero teraz zauważyła, że wszyscy wyglądają o wiele gorzej niż na początku dnia. Druhny były ubrudzone ziemią (włącznie z tymi, które nie zrywały kwiatów, ciekawe dlaczego), a drużbowie byli cali wygnieceni oraz z włosami w nieładzie.
- Niestety nie wiem, ale widocznie mieli poważny powód- nadal przyglądała im się z zażenowaniem.
Tymczasem Chung schodził przy tym ołtarzu.
- Weź nie bądź baba- powiedział Elsword- Chyba nie chcesz teraz uciec co?! Jak to zrobisz to ci nogi z dupy powyrywam!
- Elsword, nie drzyj się- Ciel uspokajał go, ale został zignorowany.
- No jasne, że nie! Ale i tak się stresuję- odpowiedział Chung.
- Jesteś księciem, ogarnij się!- dał mu w twarz przy wszystkich gościach.
- Dosyć tego- Ciel chwycił chłopaka za kołnierz i zaciągnął gdzieś na bok.
- Chung, wszystko ok?- zapytał Raven.
- Y... yhy...- odpowiedział blondyn masując się po twarzy- Ale ma siłę... I zabrzmi to dziwnie, ale potrzebowałem tego. Już mi lepiej.
Natomiast Add przyglądał się kłótni Elsworda i Ciela. Po chwili dołączyła do nich Aisha i całą trójkę musiał uspokajać ksiądz.
- Zatem ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą- oznajmił ksiądz.
Chung pocałował Elesis i goście zaczęli wiwatować.
- Fuj- Elsword jako jedyny nie cieszył się z tego widoku. Za to cieszył się szczęściem swojej siostry i najlepszego przyjaciela.
Potem wszyscy udali się do ogrodu żeby zacząć wesele.
- O, Ara! Gdzieś ty była przez cały czas?- zapytała Rena.
- Dostałam specjalne zadanie od Elesis i cały czas byłam zajęta- odpowiedziała- Ale na ślubie oczywiście byłam!
- Ara! Co to ma znaczyć?!- Elsword podbiegł do nich.
- Ale co?- zapytała zdezorientowana.
Czerwonowłosy wskazał na Arena kręcącego się po scenie.
- A, on! To słuchaj: dostała od Elesis zadanie żeby zapewnić rozrywkę na wesele. Dlatego Aren został wodzirejem, a Rose wokalistką zespołu, którego wokalista nie mógł przybyć.
- Nie no wszystko ok, ale naprawdę myślisz, że Aren poradzi sobie w takiej roli?
- A niby czemu nie?- wtrąciła Rena.
- Bo na kawalerskim zachlał się już na samym początku i robił rozróbę!
- Dobra, będę trzymać go z dala od alkoholu- obiecała Ara.
Aren cały czas zabawiał gości, którzy byli z niego zadowoleni. Potem dostał pozwolenie na napicie się w nagrodę za kilka godzin dobrze wykonanej pracy i zastąpiła go Rose.
- Drodzy państwo, a teraz panna młoda rzuci bukietem- ogłosiła blondynka i szybko pobiegła się ustawić.
Po licznych przepychankach bukiet ostatecznie zdobyła Aisha. Zaraz po tym wszyscy chłopcy zostali siłą wypchnięci na środek żeby łapać muchę Chunga.
- Ale o co w ogóle chodzi?- Els jak zwykle nie ogarniał i nagle dostał czymś w łeb- Co to było?- nie widział muchy, która zatrzymała się na jego sterczących włosach.
Wszyscy szybko się od niego odsunęli, bo nie chcieli mieć robionej sesji zdjęciowej.
- Boże, jak ty się ożenisz to wytatuuję sobie podobiznę Burasa tam, gdzie słońce nie dochodzi- powiedziała Elesis podchodząc do brata i zdjęła mu muchę z włosów.
- Ale ja tego nie złapałem!
- Nie bądź baba- rzekł Chung ze złośliwym uśmiechem.
Zaraz po tym cała rodzina narobiła jemu i Aishy milion zdjęć.
Eve miała dosyć "tańczenia" i usiadła na pierwszym lepszym krześle. Nie miała zaprogramowanego tańca, więc szastanie nią w te i wewte po parkiecie nie było zbyt przyjemne.
- Ludzie są dziwni- powiedziała do jakiegoś gościa, który siedział obok kompletnie zalany z marynarką zarzuconą na głowę.
- Eve, skarbie!- nagle koleś ożył i zrzucił z siebie marynarkę.
- Add? A tobie co?
- Miłość mnie ponosi, kochanie, chodź zatańczyć- wstał, złapał ją za ręce i zaciągnął na parkiet.
- Stwierdzam, że jesteś bardzo pijany.
- Ależ skąd- przyssał się do miejsca, gdzie powinna mieć usta.
Eve autentycznie nie wiedziała co zrobić. Liczyła na to, że ktoś zareaguje i jej pomoże, ale wszyscy, którzy ją w tej chwili otaczali, byli równie pijani co Add.
- Evuś, zrobimy sobie dzieci- cały uradowany ścisnął ją- Nie wiem jak, ale zrobimy!
- Ratunku- powiedziała biedna Eve.
Els siedział sam, bo wszyscy jego towarzysze albo padli, albo sobie tańcowali. Właśnie patrzył na Ravena tańczącego już którąś godzinę z Reną. Spojrzał w innym kierunku i zdziwił się, że nawet Add i Eve tak dobrze się bawią. To go zmotywowało do zebrania w sobie całej odwagi i zrobić to, co próbował uczynić od samego początku wesela, ale za bardzo się wstydził.
- Aisha- podszedł do dziewczyny i wyciągnął rękę w jej stronę- Zatańczysz ze mną?- zapytał cały czerwony patrząc gdzieś w bok.
Przez chwilę patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami będąc w ciężkim szoku.
- Jasne- zarumieniona złapała jego dłoń i poszli razem na parkiet.
- A teraz proszę o brawa dla naszego szefa kuchni, który zadbał o wszystkie dzisiejsze posiłki!- powiedziała Rose i nagle pojawił się...
- YUNO?!- jak zwykle tylko druhny i drużbowie nie wiedzieli o niczym.
- No cześć!- przywitał się wesoło.
Dostał brawa i dołączył do zabawy.
Następnego dnia każdy obudził się gdzie popadło. Część zebrała się w jadalni i ledwo żywi czekali na jedzenie.
- Ale biba- stwierdziła Rena wyciągając liście z włosów.
- Gdzieś ty spała?- zapytał Chung.
- W krzakach. A wy?
- Kulturalnie w pokoju w łóżku.
- Po nocy poślubnej- dodała Elesis.
- Bez szczegółów- mruknął Elsword.
- Ty piłeś?
- A jeśli tak to co? Powiesz mamie?
- Jak mnie wkurzysz to tak.
- Pinda.
- Zjeb.
- Jestem pełnoletni.
- Ale nadal głupi.
- Zamknijcie się- marudził Add łapiąc się za głowę.
- Ale wy się kochacie- Rose zaśmiała się.
- No wstyd przyznać, ale kocham tą rudą żmiję- powiedział Els.
- A ja tego rudego wrzoda- dodała Elka.
Oboje zaczęli się śmiać.
- Dobrze, że nie mam rodzeństwa- stwierdził Chung.
- W ogóle słyszałam, że niektórzy wczoraj nieźle zabalowali- powiedziała Lu patrząc wymownie na Adda.
- Co ja zrobiłem?- zapytał zdziwiony.
- Przywalałeś się do Eve i chciałeś mieć z nią dzieci.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Add spalił buraka, bo kompletnie tego nie pamiętał.
- O, widzę, że chociaż wam jest wesoło- przyszedł Raven w czapce.
- Po co ci to?- zapytał Elsword.
- Straszne przeciągi tu mają.
Rena wyczuła, że coś jest nie tak, więc zakradła się i zdjęła mu czapkę z głowy. I nagle wszystkim ukazał się łysy Raven.
- O Boże...- Elesis tylko tyle wydusiła z siebie.
- Kto ci to zrobił?!- zapytała Ara.
- Właśnie nie wiem!- odpowiedział załamany.
W tym momencie przyszedł Ciel.
- Słuchajcie, wiecie może czemu obudziłem się z maszynką do golenia w ręce?- zapytał.
- Stary, jak mogłeś?!- Raven wydarł się.
- A tobie co się stało?!
- Też chciałbym wiedzieć!
- Lu, co się ze mną działo jak urwał mi się film?!
- Na pewno chcesz rozmawiać przy wszystkich o tym, co robiliśmy razem po pijaku?- zapytała Lu.
Ciela kompletnie zamurowało, a białowłosa zaczęła się śmiać.
- Żartuję!- odpowiedziała nadal się śmiejąc- Jak urwał ci się film to poszliśmy na kuchnię wyżerać resztki i tam zasnęliśmy, więc ktoś musiał ci podrzucić tą maszynkę.
- LUDZIE, GDZIE JEST RAVEN?!- przybiegł Aren- Ziom, przepraszam cię! Byłem tak zalany, że nie panowałem nad sobą i dopiero służba powiedziała mi teraz co się stało! I do tego gdzieś w kuchni zgubiłem tą maszynkę.
- Ja ją mam- powiedział Ciel- Ciekawe, że wpadła akurat w moje ręce.
- Ej, służba powiedziała, że to był przypadek.
- No spoko.
- Ale naprawdę przepraszam, Raven.
- Spoko, odrosną- mruknął załamany.
- A na mnie to się darłeś!- Ciel oburzył się.
- Bo pierwszy się nawinąłeś.
- Dzień dobry- przyszła Eve i ujrzała Adda- Do widzenia- odwróciła się i wyszła.
Wszyscy znowu wybuchnęli śmiechem.
