Pewnej ciepłej nocy Dean wybrał się ze swoją przyjaciółką Julliet na spacer po parku. Od początku było pewne, że podoba mu się ta dziewczyna w inny sposób niż cała reszta, którą wcześniej zaliczył, ale nie chciał się do tego przyznać nikomu. Gdy Sammy umarł 2 lata temu Dean musiał znaleźć coś co pozwoli mu oderwać się od przykrych wspomnień. Lecz w te noc wszystko powróciło i zalało go niczym lawina. Pamięta krzyk brata i jego błagania o pomoc podczas gdy Dean nie mógł się wydostać z pułapki. Gdy udało mu się uwolnić wszystko ucichło jak gdyby nic się nie stało, demony które torturowały jego brata zniknęły, a Sammy leżał bezwładnie na podłodze z trudem oddychając. Gdy zobaczył brata starał się podnieść, ale nie miał siły. Gdy Dean go podtrzymywał, Sam nieznacznie się uśmiechnął i wyszeptał do brata:
Dean te wszystkie wspólnie spędzone lata, to były najpiękniejsze chwile mojego życia. Nie ważne, że ciągle coś się pieprzyło między nami. Zawsze wszystko naprawialiśmy, dbaliśmy o siebie nawzajem. Nigdy mi nie brakowało cię w momentach kiedy najbardziej potrzebowałem się komuś wygadać i pożalić. Dziękuje Ci za to, że byłeś takim wspaniałym starszym bratem o jakim bym nie śnił.
Taka już moja rola Sammy. Jeszcze nie raz mi za to podziękujesz. -Odparł z lekkim uśmiechem Dean
Nie. Ty dobrze wiesz, ze to już koniec. -wyszeptał Sam- Mam do ciebie ostatnią prośbę, obiecaj mi, że ją spełnisz.
Co tylko chcesz braciszku.- Odpowiedział Dean ze łzami w oczach
Nie szukaj sposobu, żeby mnie przywrócić do życia, żadnych układów, magii.. nic. Rozumiesz Dean? -Z każdą chwilą Sam mówił coraz słabiej i ciszej
Nie mogę ci tego obiecać! Jestem twoim starszym bratem Sammy! Muszę zrobić wszystko co w mojej mocy, abyś żył! -Wykrzyczał zapłakany Dean
Zrób to. O tyle cię tylko proszę.-Ledwo wyszeptał Sam- Gdy będę już w niebie pozdrowię od ciebie Jo, Ellen, Bobbiego i wszystkich naszych przyjaciół, którzy tak przedwcześnie odeszli z tego świata.
Dobrze.. obiecuje, ale wiedz, że niebawem się spotkamy. -Obiecał Dean
Tylko nie rób nic głupiego braciszku. - Reszkami sił powiedział Sam- Żegnaj Dean i pamiętaj, że kocham cię.
Po tych słowach Sammy zostawił zapłakanego brata sam na sam ze swoimi lękami i z cierpieniem. Dean przez parę godzin od śmierci Sama siedział i tulił jego bezwładne ciało jakby było ono z porcelany. Wiedział, ze już nigdy go nie ujrzy. Wiedział, że to już koniec i, że nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie.
