Lara ziewnęła, ostentacyjnie nie zasłaniając ust, potarła twarz dłonią. Już jakiś czas temu przestała słuchać wykładowcy mimo tego, że wykład zaczął się dziesięć minut temu. Dokładnie. Z zegarkiem w ręku. Doktor Thomas McAvoy, specjalista od informatyki i dokumentacji zbiorów miał monotonny, jednostajny głos. Mówił też o niezbyt ciekawych rzeczach. Słowem, słuchać się go nie dało. Z resztą, prawda była taka, że Lara nie jedyna na auli przysypiała. Cztery siedzenia dalej pochrapywał cicho James, wysoki Irlandczyk o niebieskich oczach. Rząd niżej Molly, dziewczyna z Yorku, niemal podtrzymywała powieki. O Molly mówiło się sporo. Głównie przez to, że ona sama mówiła o sobie niewiele. Przez niemal dwa lata studiów Lara dowiedziała się o Molly niewiele ponad to, że pochodzi z Yorku, lubi Szekspira, nie ma chłopaka i nie pije alkoholu. Ziewnęła po raz wtóry. Ktoś usiadł tuż obok, zaklął cicho. Ktosiem okazała się ładna dziewczyna o nieco azjatyckim typie urody, czarnych cieniowanych włosach ledwo sięgających ramion. Byłaby jeszcze ładniejsza gdyby nie cienie pod oczami. Dziewczyna zaklęła ponownie, wyciągnęła z torby kubek termiczny z kawą i puszkę „dietetycznego" Monster Energy. Bez zastanowienia wlała napój do kubka i wypiła zawartość. Lara patrzyła.
- Umieram- powiedziała dziewczyna.- Jestem ludzkim wrakiem. Dobijcie mnie… Dużo się spóźniłam?
- Nie, może z dziesięć minut. Jego z resztą to nie interesuje. Zobacz jak sam się świetnie bawi… Nowa?
Dziewczyna jęknęła, ostro przechyliła termos.
- Tak jakby- powiedziała.- Jestem z kinematografii.
- Jak połowa sali tutaj- wtrąciła Lara.- A jednak widzę cię tu po raz pierwszy.
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo, oburącz rozburzyła włosy. Lara złapała się na tym, że przygląda jej się zbyt uważnie, że… Skarciła się w duchu.
- Musiałam zmienić grupy- dziewczyna objęła kubek dłońmi.- Osobista sprawa… Smith to jebany rasista i homofob. Byłam w stanie wytrzymać wiele, ale nie to… Swoją drogą, Sam.
Sam… Sam… Kojarzyła ją skądś, słyszała o niej. Sam. Samantha Nishimura, genialnie zapowiadająca się pani reżyser. Czy coś w tym stylu.
- Lara. Miło mi…
- Kawy?
Mikstura w kubku pachniała obrzydliwie słodko i obrzydliwie kusząco jednocześnie. Jak zakazany owoc, którego spożycie doprowadzi ją do zawału.
- Moje serce mogłoby tego nie wytrzymać- uśmiechnęła się.- A chciałabym jednak skończyć te studia.
Sam zaśmiała się cicho, chowając twarz w kołnierz skórzanej kurtki, zsunęła się w dół po krześle, odchyliła głowę do tyłu. Lara patrzyła. Spod cienkiego, szarego T- shirtu Sam wystawał kawałek tatuażu, fragment jakiegoś większego obrazu. Westchnęła, oparła czoło na pięściach. McAvoy ględził, jednostajnie paplał coś o dokumentacji zbiorów. James pochrapywał. Molly, Lara widziała to wyraźnie, odpisywała na jakiegoś długiego SMS'a.
- Widziałam co w siebie wlałaś- zaczęła powoli- i głupio mi po tym zapraszać cię na kawę, ale… może potowarzyszysz mi po zajęciach?
