Tytuł: Grzechy ojców
Autor: Akolitka
Fandom: HP
Parring: Harry Potter/Severus Snape
Rating: M
Beta: Misiek
Prolog
Dawno temu w Szkole Magii i Czarodziejstwa zdarzyła się zbrodnia. Jej sprawców nigdy nie ujęto a ludzie, których podejrzewano o udział w niej, wciąż noszą piętno morderców. Wielokrotnie zadawano sobie pytanie kto odniósłby największą korzyść na porwaniu Harry'ego Pottera.
Ale pozostawmy pytania tym którzy znają koniec tej opowieści, nam potrzeba poznac jej początek.
Wąska uliczka przecinająca Spiners End's tonęła w błocie. Deszcz padał od początku wakacji i nie zapowiadało się na to, by szybko miał przestać. Nieliczni mieszkańcy opatuleni przeciwdeszczowymi płaszczami wychodzili przed swe niegdyś schudne, szare domy w poszukiwaniu odrobiny nadziei, że ciężkie chmury odsłonią w końcu słońce. Większość pól zamieniło się w błotniste sadzawki, a nieliczne rosnące tu drzewa przypominały obdarte z życia, omszałe kamienne figury.
Na wzgórzu za miastem w najbardziej dzikiej okolicy znajdował się dom Severusa Snape'a. Starzy mieszkańcy pamiętają jeszcze związaną z nim historię. Niektóre szczegóły uległy rzecz jasna przekłamaniom i przeinaczeniom, inne wyolbrzymiano do granic możliwości, ale zasadnicze fakty nie pozostawiały wątpliwości. Otóż ojciec Severusa, Tobiasz Snape ożenił się z niejaką Prince i w kilka lat póżniej urodził im się syn. Dali mu imię po którymś z szalonych przodków Tobiasza, co, trzeba przyznać, nie wróżyło dobrze na przyszłość. Ale nie wybiegajmy zbytnio w to, co pozostało jeszcze do opowiedzenia. Po chrzcinach chłopca, które odbyły się w miejscowej katedrze, urządzono niewielkie przyjęcie dla kilkorga wcześniej zaproszonych gości. Wśród zaproszonych znaleźli się krewni z obu stron i niewielu najbliższych przyjaciół. Podczas tej uroczystości ojciec dziecka opuścił zgromadzenie na chwilę pod pretekstem napisania kilku niecierpiących zwłoki listów. W godzinę później znaleziono go uduszonego w gabinecie na piętrze.
Istniało kilka hipotez w jaki sposób mogło dojść do morderstwa ale prawda pozostała nieznana.
Trzydzieści siedem lat później
Postać otulona w czarną opończę zmierzała w kierunku domu Snape'ów. Przystawała co chwilę rozglądając się dookoła, omiotła wzrokiem bezlistny las i ruszyła dalej. Jej prawa dłoń spoczywała na różdżce gotowa w każdej chwili do obrony. Postać weszła właśnie na kamienistą dróżkę prowadzącą do ciemnych, solidnych drzwi. Uniosła dłoń spowitą w czarną rękawiczkę i trzykrotnie zastukała. Jej wyczulony słuch zarejestrował szybkie, nerwowe kroki przytłumione nieco wykładziną.
Drzwi uchyliły się ze zgrzytem ukazując mężczyznę o tłustych, czarnych włosach sięgających do ramion z długim, haczykowatym nosem.
- Tak? - Mruknął właściciel domu.
- Ja z ogłoszenia, mogę wejść?
Mężczyzna zmarszczył czoło, zastanawiając się bezgłośnie, po czym skinął głową.
Postać wkroczyła do słabo oświetlonego holu wyłożonego ciemnym drewnem. Po prawej stronie widać było salon z pieczołowicie ułożoną biblioteczką, kominek i ciemny fotel z książką położoną na oparciu, z lewej zaś masywne schody prowadzące na piętro.
- Pańska godność? - zapytał chłodno Severus Snape.
Postać zsunęła z siebie opończę pozwalając jej opaść na podłogę.
- Harold James Potter, uczeń szóstego roku Szkoły Magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Przybyłem tutaj aby zbadać sprawę morderstwa pańskiego ojca.
