Długie brązowe włosy Deleine rozwiewał silny wiatr. Ona sama stała w miejscu, jej wzrok wbity był w jedno miejsce. Wysoki na kilkanaście metrów budynek z bogatymi zdobieniami majaczył się na tle lasu. Wielobarwne ogrody i sporej wielkości fontanna przed wysokimi schodami prowadzącymi do pałacu.
Zamknęła oczy, odcinając się od bolesnego widoku, który przecież przyniósł jej znacznie więcej szczęśliwych wspomnień. Nie chciała opuszczać miejsca, które przez ostatnie dwa lata nazywała domem, jednak wiedziała, że musi się chronić. Musi się odciąć od tej rodziny i tego świata, zanim będzie za późno i zginie.
Otworzyła oczy i skryła się w cieniu sporego drzewa. Z pałacu wyszła blondynka w długiej purpurowej sukni. Jej długie włosy były spięte w gustowny kok, nad którym jeszcze dziś rano pracowała Deleine.
Brunetka zarzuciła na głowę szeroki kaptur i powoli podeszła do schowanej za drzewami i krzewami karety.
- Pani Acherson. - służący w ciemnym stroju pomógł jej wsiąść do środka.
Czuła jak od środka zjadają ją wyrzuty sumienia, ale przecież wiedziała, że Rebece nic nie zrobią. To ich siostra, a rodziny nie skrzywdzą. Odetchnęła cicho i oparła się o ściankę powozu.
Teraz zacznie nowe życie. Życie z dala od niebezpieczeństwa i nadnaturalnych stworzeń. Musi.
- Zaczekaj chwilę, bo nie rozumiem. Jak to wasza ciotka przyjeżdża? - Elena wyglądała na zdezorientowaną w całej tej sytuacji. - Wasza rodzina zginęła wraz ze śmiercią Zacka.
- Nie do końca kwiatuszku - Damon uśmiechnął się zza szklanki z buronem. - Rachel jest jedną z nieśmiertelnych. Nie wiemy czy ona jest wampirem, tak właściwie to nie wiemy nic o sprawie jej nieśmiertelności - Wzruszył ramionami bez przekonania i rozsiadł się na kanapie.
Stefan wywrócił oczami i pokręcił głową z rezygnacją na twarzy. Powoli zaczynał się przyzwyczajać do tego, że Damona nie obchodzi nic poza alkoholem i krwią, ale nadal szło mu to zaskakująco powoli. Zwrócił oczy na Elenę. Stała z otwartą buzią i zmarszczonym czołem patrząc morderczym wzrokiem na jego brata. Takie zachowanie to już chyba porządek dzienny, pomyślał z goryczą.
- Jak zwykle czarujący Damon Salvatore. Powinieneś się bardziej postarać o dobre stosunki z dziewczyną brata - Do salonu weszła Deleine w białej spódnicy z koronką, kremowym sweterku i beżowych szpilkach. Jej dłusie brązowe włosy były proste i schowane za plecami, a zielone oczy mierzyły z ciekawością pannę Gilbert. - Kolejna z linii Petrovych. Witaj Eleno - Uśmiechnęła się pogodnie i podała jej dłoń, zakończoną czerwonymi paznokciami.
- Ale ja mam na nazwisko Gilbert - Elena zrobiła nieciekawą minę; Rachel przekręciła głowę w prawą stronę i zmrużyła oczy.
- Ale jesteś z rodu Petrovych. Tak samo jak wasza urocza Katherine, a raczej Katerina. Nie znasz swojej rodzinnej historii, prawda Eleno?
Gilbert stała w miejscu, mierząc spojrzeniem rodzinę Stefana i Damona. Brunetka owszem wzbudziła w niej zaufanie, ale nie była do końca pewna czy może ufać jej całkowicie.
- Katherine wyjawiła mi część historii. Urodziła nieślubne dziecko, które splamiło hańbą jej ród i oddano je, a ją wygnano z Bułgarii. Uciekła do Anglii gdzie poznała Pierwotnych, a wtedy uciekła i zmieniła się w wampira.
- I naprawdę uważasz, że to wszystko? Nie. Istnieje jeszcze dalsza historia, ale to nie ja powinnam ci ją opowiedzieć tylko ktoś z twojej rodziny. Być może będzie to Katerina lub inny jej członek - dokończyła z uśmiechem i skierowała spojrzenie na starszego z rodzeństwa. - Będziemy tak tu siedzieć czy zaprowadzicie mnie w końcu do jakiegoś baru?
